2016-10-18, Komentarze na gorąco
Prokuratura zajmuje się jedną ze spółek córek miejskiej firmy INNEKO (dawniej ZUO).
Chodzi o ewentualną niegospodarność poprzedniego kierownictwa w odniesieniu do Bioenergy Farm, która skutkuje tym, że spółka ponosi każdego miesiąca znaczące straty odbijające się na kondycji całej firmy. Bioenergy Farm jest więc dla INNEKO gorącym kamieniem, który najlepiej byłoby pozbyć się jak najszybciej, ale łatwo zrobić się tego nie da.
Tymczasem na horyzoncie pojawia się nowy problem. Zgodnie bowiem z obowiązującym prawem administracyjnie wyznaczone są tzw. regiony gospodarki odpadami, w których wszelkie śmieci zbiera i przetwarza określona firma. W naszej części województwa zajmuje się tym INNEKO. I tu powinny trafiać śmieci ze znacznej części północy regionu. Ale nie trafiają i w najbliższej przyszłości trafiać ich może tutaj jeszcze mniej. Kilka lat temu, za zgoda władz województwa, które odpowiadają za gospodarkę odpadami w regionie, odmówiły współpracy z gorzowską firmą gminy Pszczew, Przytoczna i Skwierzyna, które obsługuje już firma z woj. wielkopolskiego. Teraz chcą to uczynić Strzelce Krajeńskie, Dobiegniew, Zwierzyń i Stare Kurowo. To zaś może oznaczać kilka milionów rocznie mniej przychodów dla INNEKO. Oczywiście samorząd województwa, w którego gestii leży ostateczna decyzja, wcale na to zgodzić się nie musi, ale wątpliwe jest by przedłożył interes gorzowskiej firmy nad interesy lokalnych samorządów.
Skąd ta wolta bliskich nam przecież gmin? Sprawa jest oczywista. Najogólniej rzecz biorąc nie po drodze im i za drogo jest oddawać śmieci do przerobu na składowisku w Chróściku. I tak nowoczesne oraz pionierskie w recyklingu INNEKO staje się poniekąd ofiarą własnego sukcesu. I boję się mocno, że m.in. z tego powodu nasze drogie śmieci mogą stać się nam wcześniej lub później jeszcze droższe.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.