2017-01-15, Komentarze na gorąco
Na co dzień narzekamy na upadek gorzowskiego sportu, patrząc przez pryzmat niskich lotów piłki nożnej, piłki ręcznej oraz siatkówki.
Generalnie jednak nie jest jeszcze z nim źle, przynajmniej w regionie i na tle Zielonej Góry, do której lubimy się odnosić. Oto bowiem w plebiscycie na najlepszych sportowców województwa 2016 r. „Gazety Lubuskiej” laureatami najczęściej okazywali się gorzowianie, którzy w minionym roku zaliczyli wiele udanych startów.
Najlepszym sportowcem została medalistka igrzysk olimpijskich Karolina Naja, która wyprzedziła naszego brązowego medalistę mistrzostw świata na żużlu Bartosza Zmarzlika oraz Patryka Dudka z zielonogórskiego klubu żużlowego Ekantor.pl, który właśnie awansował do cyklu Grand Prix. W kategorii sportowców niepełnosprawnych zwyciężył zaś Krzysztof Ciuksza z GZSN Start Gorzów. A trenerami roku okazali się Stanisław Chomski (sportów zespołowych), Marek Zachara (sportów indywidualnych) i Zbigniew Lewkowicz (sport niepełnosprawnych). Ponadto gorzowskie Grand Prix na żużlu uznano za sportową imprezę roku w regionie.
Z tym ostatnim wyróżnieniem wiąże się ciekawostka i niezrozumiała przynajmniej dla mnie zagwozdka. Oto bowiem, nie wiedzieć czemu, nagrodę odebrał na gali w Zielonej Górze prezes honorowy KS Stal Władysław Komarnicki, który na dodatek z wrodzoną lub nabytą, ale w każdym razie pieczołowicie pielęgnowaną skromności powiedział: Władysław Komarnicki nie jest twórcą sukcesu Grand Prix. 50 proc. braw należy się Tadeuszowi Jędrzejczakowi, a 50 proc. mnie (podaję za „Gazeta Lubuską”). Owszem, historyczne zasługi zarówno byłego prezesa, jak i byłego prezydenta miasta nie podlegają dyskusji, ale ostatnie lata to już praca i zasługi prezesa Macieja Zmory i ewentualnie prezydenta Jacka Wójcickiego, którzy na dodatek muszą znosić krytyczne uwagi i pretensje związane z organizacją Grand Prix, także ze strony niektórych radnych i wielu działaczy sportowych z innych klubów. Już chociażby z tej racji należy im się chwila oficjalnej chwały i satysfakcji. Odbieranie więc nagrody za teraźniejszość przez kogoś z przeszłości i odwoływanie się przy tym właśnie do minionych zasług jest w tym miejscu nieporozumieniem, delikatnie ujmując. To mimo wszystko nie ta kategoria i nie ta klasa. Ale gdzie w tej sytuacji byli i są prezes Zmora oraz prezydent Wójcicki?
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.