2017-02-26, Komentarze na gorąco
W oczekiwaniu na lepsze jutro sprawdza się czarny sen gorzowian. Chodzi o remonty dróg i transport w mieście.
Jeszcze nie skończono remontów na Borowskiego, Warszawskiej i Walczaka, a już nieuchronnie zbliżają się następne. Jeszcze tramwaje nie zdążyły wrócić na Warszawską, Podmiejską i Walczaka, a już nieuchronnie zbliża się czas, kiedy na długo staną na pętlach, gdyż do remontów i modernizacji pójdą kolejne odcinki torowisk i trakcji.
Czy można było to inaczej zaplanować i skoordynować? Pewnie, że było można. Zabrakło jednak wyobraźni, wiedzy i doświadczenia. W tej chwili w godzinach szczytu trudno przejechać przez miasto, a będzie jeszcze gorzej. Tym bardziej, że w związku z budową drugiej nitki obwodnicy i przebudową łączników z S3 wokół specjalnej strefy ekonomicznej drogi dojazdowe wyglądają fatalnie i taki stan może potrwać jeszcze długo. A niezależnie od tego do remontu szykują się Kostrzyńska i Myśliborska, które odgrywają kluczową rolę w dojeździe do strefy oraz wyjeździe na Kostrzyn i Szczecin, a przejściowo także do Zielonej Góry i Poznania. A z kolei na Teatralnej za niewiele ponad miesiąc pojawią się autobusy dowożące pasażerów z budowanego właśnie przystanku kolejowego na dworzec PKP i z powrotem.
W tej sytuacji wcale mnie nie cieszą nowe autobusy MZK, które przez kilka lat pełnić będą rolę zastępczą. Ucieszy mnie szczerze dopiero widok nowych tramwajów w mieście, bo będzie to znak, że lepsze jutro wreszcie nastało. Tylko, kiedy to nastąpi, bo dzisiejszym planom i zapowiedziom jakoś nie bardzo wierzę…
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.