2017-07-20, Komentarze na gorąco
Barszcz Sosnowskiego, nazywany „zemstą Stalina”, ponieważ sprowadzony został z Kaukazu niedługo przed jego śmiercią, stał się już istną plagą.
Trująca roślina, która w zamiarze miała być wydajną paszą dla zwierząt, straszliwie parzy, kaleczy i nawet zabija, kiedy znajdziemy się w jej pobliżu. Nawet bez dotykania, o czym szczególnie w ciepły letni dzień wiele osób się już boleśnie przekonało. I jest przy tym niezwykle trudna do wytępienia, bo z jednej rośliny rozsiewają się tysiące nasion, a koszenie i karczowanie na niewiele się zdaje.
Nie jest przypadkiem, że na terenie gminy Santok ogłoszono właśnie inicjatywę powołania klastra polsko-niemieckiego, który ma zająć się zwalczaniem roślin inwazyjnych, w tym w pierwszej kolejności barszczu Sosnowskiego. To właśnie tutaj barszcz Sosnowskiego najpierw posadzono na plantacjach, skąd się rozsiał i mimo wieloletniego niszczenia daje się mocno we znaki W tej gminie żyje i działa jednak człowiek, który opracował skuteczną metodę likwidowania tego paskudnego zielska. Jan Pastwa z Czechowa, bo nim mowa, założył nawet fundację „Palący problem – Heracleum”, która ma europejski patent na bezpieczne, ekologiczne i efektywne eliminowanie barszczu Sosnowskiego. A że sąsiedzi zza Odry mają podobne problemy to jest szansa, że wspólnie sobie pomożemy przy zwalczaniu nie tylko upiornego barszczu, ale innych roślin inwazyjnych, które negatywnie wpływają na nasze środowisko. Oczywiście korzystając przy tym w dużej mierze z unijnych pieniędzy. Barszczu Sosnowskiego totalnie wytępić zapewne się nie da, ale można przynajmniej drastycznie ograniczyć jego rozprzestrzenianie. I to głównie tu chodzi.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.