2017-08-11, Komentarze na gorąco
Regionalna gazeta urządziła umowny casting dla potencjalnie ewentualnych kandydatów na prezydenta Gorzowa.
Co jeden to lepszy w swoim programie, co drugi mądrzejszy, a co trzeci najbardziej oddany miastu i jego mieszkańcom. I wszyscy prawią szczerze i uczciwie, choć tak po prawdzie mało wiedzą o zarządzaniu miastem, bo jeszcze w charakterze prezydenta w tym mieście przecież nie robili.
Wszystkim więc wydaje się, przynajmniej w mowie i piśmie, że zarządzanie ponad stutysięcznym miastem jest proste, łatwe i przyjemne. Jackowi Wójcickiemu też tak się chyba zdawało, co było o tyle nawet uprawnione, że miał za sobą lata wójtowania w Deszcznie. Szybko się jednak okazało, że gmina Gorzów, to mimo wszystko nie gmina Deszczno, choćby nawet pomnożona razy dwadzieścia. Bo to nie tylko kwestia skali, ale przede wszystkim różnica ogromu zadań i problemów oraz ich złożoności i uwarunkowań. I dlatego w tym zarządzaniu się nieco pogubił, niepotrzebnie przy tym odpychając od siebie jednych i wchodząc w alianse z innymi, przez co w swym sprawowaniu władzy stał się bardziej osamotniony niż mu się wydaje. Z tego wszystko bierze się momentami ta nadmierna pewność siebie w sytuacjach niewskazanych i bojaźliwa niepewność lub zdystansowanie, kiedy powinien wkraczać i działać.
Z pewnością sam Jacek Wójcicki inaczej wyobrażał sobie swoją prezydenturę. Dzisiaj zapewne mógłby powiedzieć, że następna kadencja będzie już tylko lepsza, choć ta przecież zła nie jest… Rzecz w tym, żeby ta jeszcze była lepsza, bardziej przystająca do zapowiedzi i programu, dzięki któremu został wyniesiony do władzy. Na rachunek sumienia i poprawę nie jest jeszcze całkiem za późno. Jeszcze sporo można zmienić i naprawić.
A poza tym ja także Gorzów nasz widzę piękny, bogaty i ogromny.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.