2017-08-13, Komentarze na gorąco
To, co zrobił Bartek Zmarzlik w finale Grand Prix Szwecji w Malilli, to było mistrzostwo świata.
Wygrał w stylu, w jakim czynią tylko najlepsi. Nie oznacza to jednak, że jest już mistrzem świata, że będzie nim już w tym sezonie. Zapału, talentu, ale i umiejętności ma aż nadto, ale jeszcze brakuje mu nieco doświadczenia, jeszcze za wiele jest w tych jego szarżach i pościgach młodzieńczej brawury, której nie tłumi rozwaga cechująca starych mistrzów.
Młody gorzowianin słynie już z tego nie kalkuluje, że zawsze i wszędzie jedzie na maksa. Oczywiście daje to sukcesy w postaci efektownych zwycięstw i punktów, ale czasami niesie też zagrożenia i ryzyko, które wpisane jest w żużel, ale można je nieco minimalizować albo i nie. Dlatego trochę boję się o naszego kandydata na mistrza świata. Że za szybko chce, że nie odpuszcza tam, gdzie mógłby troszeczkę odpuścić i poczekać na bardziej stosowne okazje. Było już w tym sezonie kilka takich biegów, kiedy poszedł na całość, jakby to był właśnie wyścig decydujący o mistrzostwie świata.
A może niepotrzebnie się boję? Może to, co nazbyt ryzykowne, mnie staremu kibicowi przed telewizorem się zdaje, na torze czuje i odbiera się zupełnie inaczej? Może przesadzam z tymi swoimi obawami i lękami… Wszak sport ten do bojaźliwych nie należy.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.