Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Komentarze na gorąco »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

No i znów święto regionalistów oraz pożeraczy książek

2017-11-25, Komentarze na gorąco

Ostatnie dni nam obfitują w wydarzenia zawiązane z książkami. Po dwóch ważnych wydarzeniach, dziś trzecie, równie ważne.

Dwa pierwsze, to promocja książki mego szacownego redakcyjnego, ale nie tylko redakcyjnego kolegi Roberta Borowego, który zrobił benedyktyńską pracę i opisał klub Stal Gorzów. Nie tylko żużlową Stal, ale i wszystkie inne sekcje. Książka już stała się bestsellerem i rzeczą pożądaną, a sam autor nieco jest zdziwiony powodzeniem. Ja nie jestem. W czwartek natomiast odbyła się promocja 24. Nadwarciańskiego Rocznika Historyczno-Archiwalnego, o czym już zresztą napisałam.

A dziś w książnicy wojewódzkiej doroczne spotkania autorów i wydawców regionalnych. To właśnie to trzecie ważne wydarzenie związane z książkami i wydawnictwami, na które zwykle bardzo czekam. Bo mam nadzieję, że spotkam znajomych, może coś kupię do mojej coraz dłuższej półki regionalnej. Na spotkaniu w Archiwum przy okazji właśnie promocji Rocznika usłyszałam od mojej przemiłej znajomej, przewodniczki po literaturze regionalnej, autorki zakładki na naszym portalu Czytaj ze mną!, że czytanie książek historycznych jest rzeczą przyjemną i ciekawą. I ja się z dr Krystyną Kamińską w tej kwestii i w całej rozciągłości zgadzam. Tak było z książkami dotyczącymi choćby Kostrzyna czy Ośna Lubuskiego – perełki wielkiej, prawie wcale niecenionej przez tubylców, a szkoda. Miałam tak i mam cały czas z książkami pana dr. Tadeusza Szczurka o pieniądzach i skarbach, tak samo miałam z książką dr Małgorzaty Pytlak o cmentarzu późnośredniowiecznym przy kościele św. Jerzego. Zresztą zawsze tak mam z takimi wydawnictwami. Mnie wciągają, autorów ulubionych oprócz wymienionych mogłabym jeszcze dodać. Bo i obaj prof. Rymarowie, bo Grześ Graliński, bo sama rzeczona dr Krystyna, bo panowie doktorzy Brzustowicz, bo Józek Piątkowski, którego gdzieś jakiś czas temu wywiało z Kostrzyna, i jak tam jestem, to się łapię na tym, że sięgam po telefon, a Józio mi mówi – Renata, ale ja daleko jestem. No i brak jest. Józka brak – świetnego przewodnika po Kostrzynie i twierdzy.

Do tego zacnego grona dodam panią Izę Engel, dodam Tomka Hołyńskiego, pana Kazimierza Hoffmana z Barlinka, dodam Zbyszka Milera… No i guru nas wszystkich, czyli Zbigniewa Czarnucha, z którym od lat jestem po imieniu, co mnie zawsze niezmiernie dziwi, że ja taki sobie mały krasnoludek polski z takim tuzem historii i regionalizmu jestem po imieniu. Nietaktem i opustką byłoby w tym towarzystwie nie wymienić Roberta Piotrowskiego – wybitnego regionalisty, znakomitego znawcy przedmiotu, gorzovianisty z wyboru, pasji i umiłowania. Oczywiście też wspomnieć trzeba i należy redaktora Jerzego Zysnarskiego, z którym uwielbiam się swarzyć. Takich dziwnych, zakręconych ludzi na punkcie regionu jest cała masa. Wielu znam, z wieloma dyskutuję, wielu lubię spotykać. I właśnie spotkania regionalistów mają to, że ten kolorowy ludek się zjeżdża. Dyskutuje, spiera się na argumenty, polemizuje. No crème de la crème. Kiedyś to było w Witnicy, od jakiegoś czasu u nas w mieście. Grażyna Kostkiewicz-Górska, szefowa działu regionalnego książnicy wojewódzkiej ogarnia to całe towarzystwo. O Grażynie, mojej przemiłej znajomej, bardzo, bardzo lubianej należałoby powiedzieć, że to mózg i komputer w jednym, która ogarnia to kolorowe towarzystwo. Zna niemal wszystkich, czyta niemal wszystko, i zupełnie nie ma czasu na to, żeby w końcu usiąść i dzieje Polskich Tatarów, tej ciekawej szlachty spod znaku Półksiężyca i ich obecności na ziemiach zyskanych, zwanych czasami odzyskanymi – co anachronizm, zachodnich po prawdzie – spisać. A jest jedną z najbardziej kompetentnych osób w kraju, jeśli właśnie o Tatarów Polskich chodzi. Wiedza Grażyny Kostkiewicz-Górskiej o Tatarach Polskich na ziemiach zachodnich to już nie doktorat, ale habilitacja. Dość powiedzieć, że jak gdzieś jedziemy, to Grazia, bo tak do niej mówię od lat, fotografuje i notuje ślady po Tatarach, a bywają i to w przedziwnych miejscach. A ja fotografuję i notuję ślady po Żydach, co dziwne nie jest. Razem się wymieniamy informacjami. No i właśnie Grażyna z ramienia biblioteki wojewódzkiej ogarnia owe spotkania.

Regionalizm stał się modny. Od lat tak jest. Może za ostatnie dwa lata trochę mniej jest na topie, bo ślady wielkiej Polski są bardziej w cenie. Ale regionaliści wiedzą, że bez wiedzy o regonie, bez rozpoznania własnej małej ojczyzny, tropy wielkiej Polski mogą zaprowadzić na manowce. Dlatego tak niezmiernie ważne są te wydarzenia, te spotkania regionalistów. Bo się nagle okazuje, że co wioszczyna, co osiedle, to coś ciekawego.

Tak więc dziś o 10.00 regionaliści i nie tylko, bo i fani ciekawych książek, ciekawych wydawnictw oraz pożeracze książek spotykają się w książnicy wojewódzkiej. I klamrą mówiąc, w krótkim czasie trzecie już święto fanów ciekawych, nieoczywistych książek, malusich wydawnictw, zagadek regionu, naszego tutaj. Oczywiście spisanego i wydanego czarnym drukiem. Bo kolor jakoś jednak trochę nie pasuje do takich wydawnictw.

I tylko gwoli anegdoty dodam, że jak książnica zachodniopomorska wydała Kronikę Pomerania Tomasza Kantzowa, wiekopomne dzieło z gatunku dziejopisarstwa bajkowego, z ciekawym passusem gorzowskim – landsberskim, to właśnie w gronie regionalistów o tym się dyskutowało, a szacowni uczeni poświęcili słów wiele w Nadwarciańskim Roczniku Historyczno-Archiwalnym – jedni bronili Kantzowa, inni trochę nie. Zachęcam do zajrzenia do kroniki, bo lektura przednia. Naprawdę.

Ps. No i miało być o żużlu i znów się nie udało. Bo jednak święto ludzi książki i słowa zdominowało pisarstwo. Dodam tylko, że osobisty dżin z czarnego imbryka lata po domu i wieszczy – jak nic nie napiszesz do 25. Rocznika, to się wyprowadzam. No cóż. Zabieram się do pracy.

Ps. 2. Tylko informuję, że u Daniela przy Chrobrego, w mojej ulubionej księgarni można ot tak od ręki nabyć książkę „Szpony i kły. Wiedźmin”. Rekomenduje sam Andrzej Sapkowski. Kocham Geralta z Rivii, wiem, że wielu też. Tak więc jest! To w kwestii pożeraczy książek informacja.  

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x