2017-12-14, Komentarze na gorąco
W Gorzowie, na dobra sprawę, można handlować wszystkim i wszędzie.
Wystarczy tylko uiścić niewielka opłatę targowa, o ile pojawi się Straż Miejska i tego zażąda. Tak dzieje się m.in. na Wełnianym Rynku, na mostku nad Kłodawką czy przy wejściu do Łaźni Miejskiej, gdzie kupić można przysłowiowe sznurówki, co dla jednych jest uznania godnym miejskim folklorem, innych zaś zwyczajnie irytuje.
Takie mamy liberalne prawo lokalne i takie też praktyczne jego stosowanie. Co innego w Myszkowie na pograniczu Śląska i Małopolski, gdzie wywieszenie kartki za szyba samochodu o jego sprzedaży traktowane jest jako uliczny handel obłożony opłatą targową w wysokości najmniej 300 zł za jeden dzień postoju samochodu z informacją o jego sprzedaży. Doświadczyła tego jedna z mieszkanek tego miasta, która poskarżyła się na to miejscowej gazecie. W odpowiedzi wszyscy się dowiedzieli, że takie działanie wymusili na lokalnych władzach właściciele miejscowych komisów samochodowych, którzy poczuli się zagrożeni przez dziką konkurencję.
Niekoniecznie podoba mi się handlowanie wszystkim i wszędzie z ziemi, ławki czy ręki. Mam jednak nadzieję, że opłat targowych za umieszczanie kartek z informacjami na samochodowych szybach czy nawet reklam na samochodach u nas nie będzie. Byłaby to nie tylko przesada, ale i urzędowy rozbój w biały dzień na prywatnej własności.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.