2018-02-09, Komentarze na gorąco
Na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu wystąpią saneczkarki z podgorzowskich Nowin Wielkich Natalia Wojtuściszyn oraz Ewa Kuls – Kusyk.
Będzie to ich kolejny olimpijski występ, który już sam w sobie jest większym sukcesem niż wielu kibicom się wydaje.
Przede wszystkim dlatego, że w Polsce nie ma torów lodowych i nie ma także sprzętu (sanek!), z jakiego korzystają najlepsi. Nieliczne tory naturalne nadają się raczej do zabawy, ale nie do uprawiania saneczkarstwa lodowego na najwyższym poziomie. Dlatego Polacy trenują najczęściej na Łotwie, gdzie też rozgrywają mistrzostwa naszego kraju. Trochę to przypomina sytuację legendarnych już bobsleistów z Jamajki, którzy wbrew wszystkim i wszystkiemu uparli się i dopięli swego. Prawie minuta jazdy na sankach w lodowej rynnie z szybkością 130 km na godzinę mnie osobiście przeraża, a dziewczyny dają radę! I to z całkiem niezłym skutkiem.
A wszystko zaczęło się przed wieloma laty, kiedy w pobliżu Nowin Wielkich zbudowano naturalny tor saneczkowy. Najpierw była zabawa, potem był klub i zaczął się sport na najwyższym poziomie. Jeszcze raz się okazało, że chcieć to móc. I nawet nie wiem czy ten tor pod Nowinami Wielkimi jeszcze istnieje, ale kiedy go widziałem ostatni raz przed kilkoma laty był już w opłakanym stanie. Inna sprawa, że prawdziwych zim też już u nas nie ma. Tylko saneczkarki z Nowin Wielkich są jak najbardziej prawdziwe. Trzymamy za nie kciuki, podobnie jak za innych polskich olimpijczyków z nadziejami na olimpijskie pudło. Kilka medali zapewne przywiozą.
Jan Delijewski
P.S. Natalia Wojtuściszyn na treningu w Pjongczangu miała wypadek i trochę się poturbowała, ale miejmy nadzieję, że konkursowych zjazdach pojedzie na swoim poziomie, a nawet lepiej.
Fot. Archiwum Natalii Wojtuściszyn
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.