2018-06-06, Komentarze na gorąco
Jak bumerang wraca temat ponadnormatywnych opadów deszczu w Gorzowie.
A to za sprawą ostatniej ulewy, która zalała lub podtopiła wiele niżej położonych miejsc, a w niektórych przyniosła wymierne straty materialne.
Jedni (mieszkańcy, radni) obwiniają za ten stan rzeczy, nie bez racji, zatkane i niedrożne studzienki ściekowe. Inni (urzędnicy i przedstawiciele firmy odpowiadający za stan studzienek) tłumaczą też nie bez pewnej racji, że studzienki są na bieżąco monitorowane i w razie potrzeby oczyszczane, ale z ogromem wody nie są w stanie sobie poradzić, bo takie są (w domyśle) prawa natury. Mało kto jednak zwraca uwagę na istotę problemu, czyli prawdziwie powody tych okresowych powodzi na rondzie Górczyńskim, Borowskiego i większości innych miejsc. A jest nim nadmiar zabudowy, betonu i asfaltu, który sprawia, że zanikają naturalne miejsca wchłaniania wody i wystarczy byle deszcz, by woda po utwardzonym podłożu płynęła wartkim strumieniem do niżej położonych miejsc, gdzie nie znajdując odpowiedniego ujścia gromadzi się w błyskawicznym tempie. Bo takie są właśnie prawa natury, które w Gorzowie od lat się lekceważy, zabudowując co tylko się da, nadużywając przy tym betonu i asfaltu.
Czy ktoś pomyślał o tym, dajmy na ten przykład, podczas słynnej i kontrowersyjnej dla wielu mieszkańców rewitalizacji Kwadratu, że zabetonowanie znacznie większej przestrzeni sprawić może, iż w razie większych opadów deszczu jeszcze więcej wody popłynie także do studzienek na Borowskiego, które nie będą w stanie przyjąć tej dodatkowej wody? Czekając na następne ponadnormatywne opady deszczu i nie zapominając przy tym o czyszczeniu studzienek, zastanówmy się więc co tu jeszcze w mieście można zabudować, zabetonować i zalać asfaltem. Nim nas w końcu zaleje woda i krew.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.