2018-06-07, Komentarze na gorąco
Nie cichną echa skandalu związanego z wykoszeniem równo z ziemią drzewek posadzony przez gorzowian na błoniach przy Filharmonii Gorzowskiej.
Zresztą, słowo skandal to i tak delikatne określenie tego, co się tam stało. W każdym razie wielu mieszkańców jest tak zbulwersowanych, że nie uznaje urzędowych przeprosin za wystarczające.
Ten skandal, trzymajmy się już tego określenia, tylko potwierdza i dowodzi jak lekko, nonszalancko, leniwie i głupio traktuje się zieleń w mieście. Po prostu politycy, urzędnicy, ale i firmy mające w nazwie lub w zakresie działania pielęgnację zieleni podchodzą do niej mechanicznie, instrumentalnie i bezmyślnie. Nie ma w tym szczerej i profesjonalnej troski o zachowanie i poszerzanie obszarów zielonych, które są ważne dla miasta i jego mieszkańców. Mamy za to politykę i praktykę karczowania, rżnięcia i koszenia wszystkiego co staje na drodze do realizacji planów nie tylko inwestycyjnych. A można przecież i należy często plany tworzyć, zmieniać lub wręcz je dopasować do istniejącego stanu rzeczy, szczególnie terenów zielonych.
W tej sytuacji nie dziwią mnie pomysły - zbulwersowanych i rozgoryczonych mieszkańców - powołania jakiegoś stowarzyszenia czy innego gremium, które planowo i systemowo stanie na straży miejskiej zieleni. Tu istotnie trzeba mocnego społecznego głosu, który będzie w tych sprawach opiniował, doradzał i pilnował, a w razie czego protestował i to w sposób zorganizowany z pikietami włącznie. Żeby nie było, że trawa, krzewy i drzewa oraz cała przyroda nie są naszą wspólną gorzowską sprawą.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.