Osobowy pospiesznego nie dogoni, ale gonić trzeba

2018-07-27, Komentarze na gorąco

W Zielonej Górze znowu triumfują, bo mają kolejny dowód wyższości swego miasta nad Gorzowem.

Tym razem chodzi o ranking samorządowej gazety „Wspólnota”, wedle którego Gorzów jest najbiedniejszy wśród miast wojewódzkich, pozostając daleko w tyle za Winnym Grodem, co mnie akurat specjalnie nie dziwi.

Listę rankingowa „Wspólnoty” ułożono według dochodów miast w przeliczeniu na głowę mieszkańca, bez uwzględniania dotacji, w tym unijnych. I wyszło w tym zestawieniu, że najbogatsza jest Warszawa, gdzie na głowę przypada ponad 7.117 zł, a na drugim miejscu znalazło się Opole mając prawie 5.723 zł na każdego obywatela swego miasta. Zielona Góra swoją 10 pozycje zawdzięcza kwocie 4.561 per capita, natomiast my nad Wartą musimy zadowolić się 18 miejscem mając ledwie 3.889 zł na głowę.

Jeszcze kilkanaście lat temu sytuacja była niemal odwrotna, co nie bez subtelnej złośliwości przypomina prezydent ZG Janusz Kubicki. Tymczasem prezydent Jacek Wójcicki poprzez swoje służby prasowe przekazuje, że „powinniśmy przestać porównywać się z Zielona Górą, bo jesteśmy zupełnie innym miastem” (podaję za Radiem Gorzów), co w warstwie formalnej jest jak najbardziej prawdą, ale merytorycznie jest zwyczajnym mydleniem oczu i odwracaniem uwagi od oczywistego od faktu, że Zielona Góra od lat rozwija się tempie pociągu pospiesznego, a Gorzów dalej jedzie osobowym, któremu na dodatek brakuje pary.

Przykre to, ale prawdziwe. Jakie stąd płyną wnioski? Ano takie, że osobowy pospiesznego nie dogoni, ale gonić trzeba. Tylko jak, czym i z kim?

Jan Delijewski

P.S. Gdyby w rankingu uwzględniono jeszcze dotacje, w tym unijne, to Zielona Góra jeszcze wyraźniej byłaby przed Gorzowem, bo tam przede wszystkim od lat płyną one szerokim strumieniem.