Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Komentarze na gorąco »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Jak łatwo przychodzi urzędnikom wycinać drzewa…

2018-07-30, Komentarze na gorąco

Już oficjalnie wiadomo, ile drzew i to w dodatku już takich, co dają schronienie i tlen, pójdzie pod topór, bo miasto chce uporządkować skwery oraz wybudować ścieżkę rowerowo-pieszą. Ja się na to zwyczajnie nie zgadzam

medium_news_header_22381.jpg

Dziwi mnie dezynwoltura miasta w podejściu właśnie do zieleni, zwłaszcza w obliczu istotnych zmian pogodowych, z jakimi mamy do czynienia. Od kilku lat systematycznie lata stają się coraz cieplejsze, dlatego tym bardziej należy pielęgnować zielone oazy, które dostarczają tlenu, filtrują powietrze, dają upragniony cień w skwarne dni w centrach miast. Gorzów już przeżył hekatombę drzew kilkanaście lat temu, kiedy wycięto klony na Chrobrego. Do dziś ulica wygląda pokracznie bez zieleni.

Teraz szykuje się coś podobnego przy Łaźni i na planowanej ścieżce. Coś około setki drzew ma pójść pod topór, bo magistrat chce „upiększyć” centrum. Urzędnik od zieleni raczej bezosobowo i bez empatii pisze, że pojawią się nowe, i być może będzie ich o kilka więcej. Nowe, znaczy cieniutkie witeczki z mikrymi koronami. Pisze, jakby nie pamiętał, co się stało z nowymi drzewami na Szlaku Królewskim. Jakby zupełnie zapomniał, co spotkało zupełne niedawno drzewka przy Filharmonii.

Osobliwe, moim zdaniem, poczucie estetyki skazuje całkiem ciekawe kątki na zagładę. Tak będzie bowiem ze skwerkiem przy Łaźni. Podobnie z fragmentami pobrzeża Kłodawki, która jest miejską rzeczką wkomponowaną w tkankę miasta już od XIX wieku – zwłaszcza jeśli chodzi o jej przebieg przez Nowe Miasto.

Znacznie trudniej, znacznie więcej pracy wymaga bowiem tak wymyślić rewitalizację, aby stare drzewa zostały, nowe się pojawiły. Nie mówię o wyobraźni, bo tej od zawsze brakuje urzędnikom. A sąd swój opieram na latach pisania o mieście i o durnych pomysłach, jakie tu snuto. Ileś katastrofalnych pomysłów udało się uniknąć, w tym choćby sztandarowego swego czasu, czyli „upiększenia i unowocześnienia” skweru przy ul. Jagiełły od strony murów miejskich. Tylko przypomnę – miały powstać jakieś dziwactwa w ostrych kolorach fioletu. I też już był plan, i też ponoć już nie można było się z tej pięknej katastrofy, idąc za Grekiem Zorbą, wycofać. Tylko zmasowany opór mieszkańców sprawił, że zieleń tam pozostała w takim kształcie, w jakim jest. I jakoś nikt nie narzeka, że niepięknie, że z lekka ogrodowo. Wręcz przeciwnie, kiedy drzewka kwitną, to gorzowianie masowo fotografują ten zakątek i upubliczniają na społecznościowych forach. Miasto kosi trawę, sprząta rozgniecione śliwki i jest pięknie.

Inną kwestią jest kasa, jaką trzeba będzie wydać na te fanaberie. Można ją wydać na milion bardziej pilnych rzeczy w mieście, jak choćby na remont Szkoły Muzycznej czy dołożenie do remontu Miejskiego Ośrodka Sztuki, a jeśli już wydawać na zieleń, to lepiej zadbać o już istniejące miejsca, jak choćby park przy ul. Wawrzyniaka czy uporządkowanie nabrzeży Kanału Ulgi, który mieszkańcy traktują jak plażę, że o Schodach Donikąd nie wspomnę. Ważny jest również koszt społeczny. Zniknie oaza zieleni dająca rzeczywiste wytchnienie mieszkańcom, ludziom, którzy jadą do centrum i muszą przy Łaźni poczekać na przesiadkę. Rzeczą straszną jest wycinanie zdrowych, dobrze wyglądających drzew, aby zaspokoić jakieś dziwne ambicje. Strasznie wygląda karczowanie takich drzew. Przypomnę tylko, jak płakali ludzie, kiedy karczowano klony przy Chrobrego. Płakali, bo nie mogli się pogodzić z taką decyzją, a urzędnicy tłumaczyli wówczas, że przecież to dla ich dobra się dzieje. Ja oczywiście wiem, że nikt się nie przykuje do drzew przy Łaźni, jak w Puszczy Białowieskiej. Ale bardzo bym chciał, aby urzędnicy wiedzieli, że takich, co mentalnie są do tych drzew przykuci, trochę w mieście jednak jest. I ci ludzie będą urzędnikom pamiętać te decyzje. Będą przypominać i wypominać. Oraz palcami wskazywać, kto za hekatombą stoi.

Dodam tylko, że może warto pojechać niedaleko, bo tuż za zachodnią granicę, aby zobaczyć, jak tam się zieleń już dorosłą traktuje. A jak pojechać jeszcze dalej, to się zobaczy, że nawet domy są tam tak budowane, aby krzywda nie stała się drzewom, które już rosną, od lat, dobrze się mają i cieszą oko oraz dostarczają upragnionego cienia i tlenu.

Jest jeszcze czas, aby się zastanowić i raz jeszcze rozważyć plany wycinki aż tak dużej liczby dorosłych, liczących po kilkanaście i kilkadziesiąt lat drzew rosnących w centrum. Zanim bowiem nowe drzewka urosną, o ile urosną, bo jednak chuligani w tym mieście uwielbiają nowe drzewka niszczyć, minie całkiem sporo lat. Na tyle dużo, że ani poszkodowani złą, wybitnie złą decyzją mieszkańcy tego nie doczekają, ani też ci, którzy tę szkodliwą decyzję podjęli.

Ja nie chcę mieszkać w mieście, które jeszcze jakiś czas temu było utopione w zieleni, a teraz staje się pustynią z jakimiś rachitycznymi badylkami, które może kiedyś staną się drzewami. Bo w przesadzanie starych drzew na modłę zachodnią zwyczajnie nie wierzę.

Renata Ochwat

P.S. Prezydent Tadeusz Jędrzejczak, też chciał wycinać drzewa w alejce przy ul. Marcinkowskiego, co wzbudziło niezadowolenie mieszkańców. I nie jest już prezydentem. Tylko przypominam…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x