2018-07-31, Komentarze na gorąco
Rozumiałem konieczność wycięcia drzew przy Myśliborskiej, bo trzeba tam było poszerzyć drogę. Przyjąłem do wiadomości nawet siekierezadę przy Kostrzyńskiej, bo bez niej nie dałoby się wyremontować tej ulicy.
Za nic jednak nie rozumiem dlaczego pod topór ma pójść kilkadziesiąt drzew na skwerze przy Łaźni Miejskiej, by zrealizować pomysł rewitalizacji tego miejsca. To barbarzyństwo w czystej postaci!
Podzielam więc oburzenie tych, którzy mówią, że wycinanie wszelkich drzew musi być ze wszech miar racjonalnie uzasadnione, by stało się konieczne i było ostateczną ostatecznością. Ale karczowanie zielonego skweru w samym centrum miasta, by zrobić tam skwer z nowymi nasadzeniami młodziutkich roślin, które potrzebować będą wielu lat, by się zazielenić tak, jak teraz się tam zieleni, jest kretyńskim pomysłem, z którym trudno się pogodzić. Za dużo mamy drzew w śródmieściu? Przecież rewitalizacja nie polega na totalnej demolce i tworzeniu od podstaw czegoś nowego! Poza tym na skwerze przy Łaźnie Miejskiej rośnie ledwie kilkadziesiąt drzew i krzewów, i cała ta rewitalizacja powinna uwzględniać ich zachowanie. No, może poza jednym czy drugim krzewem, a nawet drzewem, jeśli jest chore i nie rokuje bezpiecznego żywota w najbliższej przyszłości. Ale nie wycinanie w pień wszystkiego czy prawie wszystkiego, co tam rośnie!
Zupełnie nie rozumiem także urzędniczego uzasadnienia dla tego zamysłu cięcia i rżnięcia miejskiej zieleni w śródmieściu, z którym można się zapoznać w naszym tekście w Prosto z miasta. Wynika bowiem z niego, przynajmniej dla mnie, że trzeba wyciąć te drzewa, bo taki jest plan, a na ten plan są pieniądze. Na Boga, to zmieńcie plan albo tego co go wymyślił. Inaczej będę żył w przekonaniu, że barbarzyńcy nie tylko są w mieście, ale i nim zarządzają z upoważnienia prezydenta.
Jan Delijewski
P.S. Po wyrżnięciu klonów na Chrobrego oraz zieleni na Kwadracie, drzewa na skwerze przy Łaźni Miejskiej stanowią jeden z ostatnich bastionów zieleni w centrum miasta. Dlatego trzeba nam go bronić i chronić przed zapędami biurokratów. Podobnie jak drzew nad Kłodawką.
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.