2019-01-15, Komentarze na gorąco
Zainteresowanie albumem ze zdjęciami Waldemara Kućki przerosło oczekiwania, ale i wyobraźnię wszystkich.
Takie kolejki, jak po album, to kiedyś bywały za mięsem oraz innymi artykułami nie tylko pierwszej potrzeby, które właśnie „rzucili” do sklepu lub mieli dopiero dowieźć. I takie obrazki Waldek Kućko, którego miałem przyjemność znać i podglądać w pracy, także uwiecznił na czarnobiałej kliszy.
Nie dla wszystkim starczyło jednak albumów. 500 egzemplarzy rozdawanych za darmo rozeszło się błyskawicznie, jak na kartki i odpłatnie schab czy czekolada w PRL-u. Jest więc oczywiste, że konieczny jest dodruk, o czym myśli już sprawca całego zmieszania, czyli dyrekcja muzeum oraz stosowne towarzystwo. I trzeba przy tym znaleźć taką formułę, by za większą czy mniejsza opłatą mógł je nabyć każdy chętny, a tych jak widać w Gorzowie nie brakuje. Z pewnością da się to zrobić.
Skąd jednak w czasach telewizji satelitarnych, Internetu, telefonów komórkowych i innych cywilizacyjnych gadżetów wzięło się to wielkie zainteresowanie albumem ze zdjęciami starego Gorzowa? To fenomen, który trudno jednoznacznie wytłumaczyć. Ja osobiście tłumaczę to sobie tylko w ten sposób, że dla starszych gorzowian to przede wszystkim atrakcyjna podróż sentymentalna do lat dziecinnych i młodych. Dla młodych zaś to ciekawość tamtego Gorzowa, o którym jedynie słyszeli lub chcą dopiero posłuchać i popatrzeć, bo Gorzów to już nasza wspólna mała ojczyzna, gdzie spoczywają prochy naszych przodków, bliskich, znajomych lub tylko publicznie nam znanych. Dlatego podpisuję się obiema rękami pod nieśmiałym apelem red. Krystyny Kamińskiej (patrz w zakładce Czytaj ze mną) o powrót do pomysłu stworzenia muzeum miasta Gorzowa. Bo historia tego miasta jest dla nas ogromnie ważna, nie tylko dla budowania naszej tożsamości, ale i poczucia wspólnoty, a nawet pewnej jedności. Doceniamy przy tym historię i wartości wieków minionych, czyli dokonania i dorobek niemieckiego Landsberga, ale bliżej nam jednak nie tylko w sensie czasowym do powojennego Gorzowa i naszej tutaj polskości. A żyją przecież jeszcze gorzowianie lat pierwszych i drugich, którzy mogą zaświadczyć jak było i dołożyć swoją cegiełkę do tego muzeum. Nie zmarnujmy tego potencjału.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.