2019-02-12, Komentarze na gorąco
Na Walczaka na wysokości ul. Dowgielewiczowej w trybie pilnym zawieszono przystanek autobusów MZK.
Stało się to po przeprowadzeniu wizji lokalnej, która potwierdziła wcześniejsze informacje, że kierowcy samochodów nagminnie omijali stojący na przystanku autobus, przejeżdżając przez podwójną linię ciągłą przed pasami, czyli łamiąc w oczywisty sposób przepisy i zagrażając przechodzącym przez przejście pieszym.
Dzięki temu być może uratowano komuś życie, a przynajmniej zdrowie. Tymczasem wielu potencjalnie uratowanych wcale nie jest z takiego obrotu sprawy zadowolonych. Uważają bowiem, że za grzechy i winy kierowców ukarani zostali pasażerowie autobusów miejskich, którym daleko teraz do domu przy Dowgielewiczowej, Kućki czy Papuszy, bo muszą wysiadać albo przystanek wcześniej albo przystanek dalej. Domagają się więc przywrócenia przystanku oraz innego sposobu zapewnienia im bezpieczeństwa w tym miejscu. Sugerują np. przesunięcie przystanku kilkanaście metrów dalej, by stojący autobus nie stawał bezpośrednio przed przejściem dla pieszych. To jednak nie przekonuje odpowiedzialnych za bezpieczeństwo urzędników oraz policjantów, którzy uważają, że wielu pieszych będzie wówczas przebiegać bezpośrednio przez jezdnię, bo nie będzie im się chciało cofnąć do przejścia.
No i powstał nowy problem. A wszystko przez brak wyobraźni kierowców, ale i pieszych także. Niektórzy jednak powiadają, że to wina braku komunikacji tramwajowej, ogólnie w mieście, ale szczególnie na Walczaka. Skoro komunikacja jest zastępcza, to i zastępcze muszą być przystanki, w niedostosowanych do tego miejscach. Tylko zdrowie i życie w żaden sposób nie ma zastępczego wymiaru i dobrze byłoby o tym pamiętać szukając zastępczych rozwiązań.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.