2019-05-20, Komentarze na gorąco
Walka polityczna na krajowej arenie przybiera na sile. Jeszcze nigdy w odrodzonej RP nie była chyba tak ostra i bezpardonowa. I to nie tylko dlatego, że za kilka dni mamy wybory europejskie, bo jesienią czekają nas wybory naszego parlamentu. Stawką jest bowiem wizja rozwoju Polski.
Na mieście propaganda wyborcza rzuca się w oczy. Z bilbordów i plakatów uśmiechają się do nas mniej lub bardziej wyretuszowane twarze, ale spotkać je na żywo, usłyszeć i porozmawiać już raczej trudniej. Fizycznie i normalnie ich nie ma. Już łatwiej zobaczyć i usłyszeć kandydatów do europarlamentu można w telewizji czy radiu niż na spotkaniach w Gorzowie. W tej sytuacji zastanawia mnie na ile zdecydują w tych wyborach partyjne czy koalicyjne szyldy i miejsca na liście, a na ile osobiste przymioty poszczególnych pretendentów do parlamentu europejskiego. I dochodzę do wniosku, że jednak chyba mniej ważni są sami kandydaci, i właśnie dlatego ich osobiście w mieście nie ma.
Trochę szkoda, ale takie to będą wybory. Nieco inaczej będzie zapewne jesienią, ale i wtedy szyldy i listy będą miały prymat nad osobami i nazwiskami. Aczkolwiek walka o wpływy toczyć się będzie na deklaracje, programy oraz profity przynależne każdemu z dorosłych i małoletnich mieszkańców kraju. Tym razem obiecane nam będzie dużo, dużo więcej niż będziemy mogli znieść i wytrzymać. Mimo wszystko i na przekór, trzeba będzie dobrze się zastanowić.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.