2020-01-29, Komentarze na gorąco
O tym, że marszałkowskie władze w swoich planach i działaniach faworyzują południową część regionu z Zieloną Górą na czele mówi się nie od dziś.
Nie do wszystkich to jednak dociera. A każdy kto o tym głośno mówi często jest postrzegany jako oszołom i mąciciel. A przecież sprawa jest prosta i oczywista, co już przed wieloma lat trafnie określił ówczesny wicemarszałek lubuski Maciej Szykuła. Bliższa koszula ciału, ot i wszystko. Po prostu marszałkowscy urzędnicy z racji swego miejsca zamieszkania i pracy (Zielona Góra i okolica) znakomicie znają, czują i diagnozują potrzeby swego miasta i jego otoczenia. Dlatego w pierwszej kolejności je zaspokajają i często wychodzą im naprzeciw. I z tego powodu oraz przyczyny dzisiejsza Zielona Góra w cywilizacyjnym rozwoju jest już kilka długości przed Gorzowem. Oczywiście dzięki pieniążkom unijnym oraz budżetowym.
W tych okolicznościach nie dziwi mnie więc nic a nic, że w konsultowanej właśnie strategii rozwoju województwa do 2030 roku przy Zielonej Górze zapisano konkretne inwestycje, a przy Gorzowie jedynie hasła i ogólniki, o czym bez ogródek mówiono na spotkaniu konsultacyjnym w naszym mieście. Wszystko jednak da się wytłumaczyć, a ja tłumaczę to sobie i innym tak, że o interesy Winnego Grodu i południowej strony regionu niemal z urzędu dbają marszałkowscy urzędnicy, zaś o sprawy Gorzowa i północy musimy zadbać sami, przy ewentualnej pomocy polityków. To jednak nic nowego, tak się dzieje od zarania tego województwa i nic już tego nie zmieni, bo siła jest po południowej stronie. A po hasłach o zrównoważonym rozwoju, które legły u podstaw powstania województwa, pozostały już tylko wspomnienia.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.