2020-08-07, Komentarze na gorąco
Gorzów od lat pozostaje najbiedniejszym miastem wojewódzkim w Polsce.
Widać to wyraźnie w rankingach i podsumowaniach, w których bierze się pod uwagę przede wszystkim dochód w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Ostatnio przypomniało to tym samorządowe pismo Wspólnota, które wyliczyło za 2019 rok, że na gorzowianina przypada średnio 4582 zł w dochodach miasta, a w przykładowo w Zielonej Górze jest to już 5164 zł. Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu byliśmy blisko, ale teraz zostajemy w tyle i to o kilka długości w różnych dziedzinach życia. Akademickość oraz samorządowa stołeczność połączona z zapobiegliwością zielonogórskich polityków sprawiły, że Winny Gród przyspieszył i nadąża za rzeczywistością znacznie lepiej niż nasze miasto. Gorzów wyraźnie odstaje i pozostaje już w tyle względem nie tylko innych miast nazywanych wojewódzkimi.
Z drugiej strony pamiętajmy, że Gorzów jest najmłodszym i najmniejszym miastem wojewódzkim na mapie Polski. Nawet akademia dopiero się na naszych oczach tworzy, choć formalnie już powstała. Trzeba jednak lat i inwestycji głównie w ludzi, by dawała miastu profity, jakie są udziałem chociażby Zielonej Góry, której wojewódzkość sięga połowy XX wieku. Sąsiada już nie dogonimy, ale gonić nam trzeba, jeśli w ogóle myślimy o bogactwie i rozwoju.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.