2021-03-18, Komentarze na gorąco
Ostatnio mało mamy słońca, więcej jest chmur, a najwięcej ich widać nad siedzibą Stali Gorzów.
Na szczęście są też prześwity, przez które przebijają się pierwsze wiosenne promienie słoneczne i mam nadzieję, że szybko one zdominują niebo nad Zawarciem oraz całym Gorzowem.
W środę (17 marca) gruchnęły trzy ciekawe z medialnego punktu widzenia ,,żużlowe’’ informacje. Pierwsza, niedługo po północy, była bardzo sympatyczna i dotyczyła narodzin najmłodszego z klanu Zmarzliku - Antoniego. Synek dwukrotnego indywidualnego mistrza świata – Bartka Zmarzlika już zdążył wzbudzić sympatię u tysięcy kibiców, co jest bardzo miłe.
Zaraz potem Główna Komisja Sportu Żużlowego, na wniosek Speedway Ekstraligi, zawiesiła licencję gorzowskiego toru, a powodem był demontaż fragmentu bandy potrzebny pod prace w miejscu budowy nowych lóż. Oczywiście media zaraz wykorzystały ten fakt, prześcigając się w formułowaniu krzykliwych tytułów, ale takie jest nasze zbójeckie prawo. Sprawa w tym przypadku jest w mojej ocenie błaha, aczkolwiek jeśli klub nie zgłosił do centrali faktu demontażu bandy popełnił błąd. Z wypowiedzi prezesa Marka Grzyba na konferencji prasowej wynikało, że wszystkie formalne sprawy papierowe zostały załatwione, a jednak gdzieś chyba coś umknęło. Błędy robią wszyscy, a więc, jeżeli rzeczywiście coś ktoś zapomniał, to najważniejsze, żeby szybko wszystko wyprostować.
Pozostaje trzecia sprawa i ona błaha już nie jest. Jak niektóre media donoszą, a potwierdziliśmy to u źródła, prezes Marek Grzyb odwołał czterech członków rady nadzorczej. Niby nic istotnego, szczególnie dla kibiców interesujących się tylko jazdą w lewo. Ta sprawa może mieć jednak spore konsekwencje w niedalekiej przyszłości.
Jak wiadomo, 100-procentowym właścicielem spółki akcyjnej Stali jest stowarzyszenie KS Stal. Ktoś się zapyta, po co był zrobiony taki manewr? Po to, żeby Stal mogła jeździć w lidze zawodowej, bo tylko ,,spółki akcyjne’’ mają prawo być reprezentowane w PGE Ekstralidze. Podobnie jest w ligach siatkarskiej, piłkarskiej, szczypiorniaka.
Prezesem stowarzyszenia jest Marek Grzyb i jako przedstawiciel właściciela ma on prawo odwoływać i powoływać członków rady nadzorczej. Tyle, że rada nadzorcza jest ciałem kontrolującym działania zarządu spółki akcyjnej, na czele którego stoi Marek Grzyb. Formalnie więc wszystko jest w porządku, ale z chwilą kiedy prezes obu Stali zrobił to, na co nigdy się nie zdecydowali choćby jego poprzednicy, adwersarze dostali wspaniały prezent i już z większą pewnością będą mogli mówić o tak zwanym prywatnym klubie. Bo skoro jedna osoba postanowiła przejąć pełnię władzy, trudno będzie teraz bronić się przed tego rodzaju zarzutami. W niezbyt dobrym położeniu znajdą się także władze samorządowe, którym dotychczas dużo łatwiej było przekazywać środki na jazdę w Stali w PGEE, a i tak wielokrotnie prezydent obrywał, że współfinansuje prywatny klub. Obecny prezes może tego nie pamiętać, dlatego warto tu i ówdzie się podpytać.
Uważam, że został popełniony poważny błąd, który można oczywiście szybko naprawić. Najlepszym rozwiązaniem byłoby sprzedanie akcji przez stowarzyszenie, ale jest to proces długotrwały i dotychczas nie było większych chęci przeprowadzenia prywatyzacji z prawdziwego zdarzenia.
W zaistniałej sytuacji pozostaje szybkie powołanie nowego, niezależnego od władz spółki akcyjnej prezesa stowarzyszenia i ten wskazałby członków nowej rady nadzorczej. W tej chwili klubowi grozi jednowładztwo. Nie jest to dobre rozwiązanie. Ono miałoby sens tylko w sytuacji, gdyby akcje klubu znajdowały się w prywatnych lub samorządowych rękach. Ale póki klub de facto jest wspólny, w interesie nawet władz klubu jest dobra współpraca różnych stron, czyli stowarzyszenia, rady nadzorczej i spółki.
Robert Borowy
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.