2014-10-18, Komentarze na gorąco
Jacek Wójcicki chce pobudzić rozwój Gorzowa.
My też chcemy. Ireneusz Madej chce odnowy Gorzowa. My też chcemy. Krystyna Sibińska, Marek Surmacz, Maciej Szyuła , a nawet Rafał Zapadka również chcą lepszego Gorzowa. My także. Na co Tadeusz Jędrzejczak odpowiada w podobnym tonie, dodając w uzasadnieniu „bo łączy nas Gorzów”. Znaczy, wszyscy chcą tego samego.
Problem w tym, że diabeł siedzi, jak zwykle, w szczegółach. A tych na ogół brak. Trzeba więc starannie odsiać ziarno od plew, by dokonując później wyboru nie żałować. Trzeba więc pytać kandydatów: po co, jak, dlaczego, za co, kiedy i w imię czego? Inaczej się nie dowiemy co pierwsze a co drugie, co jest realne a co mrzonką i utopią, i w ogóle pytajmy dlaczego, dlaczego, dlaczego... Nie dajmy się zwieść pozorom, kupić za miłe nam hasła, omamić obietnicom i nie przystającym do realiów deklaracjom. Nie o licytacje na pomysły tu idzie, ale o rzeczywiste potrzeby, szanse i możliwości miasta. Dmuchajmy na zimne, bo zbyt wiele mamy do stracenia. A przecież możemy wygrać. I nie oglądajmy się przy tym na liderów koalicji i opozycji oraz różnych suflerów, dla których często jesteśmy pionkami w politycznej grze.
W jedynie znanych nam sondażach przewodzą Tadeusz Jędrzejczak i Jacek Wójcicki. Można to tłumaczyć tylko w ten sposób, że spora część mieszkańców nie chce żadnej zmiany w osobie i sposobie sprawowania władzy, inna zaś oczekuje wręcz radykalnej zmiany bez względu na konsekwencje jakie przyniesie. Za Jędrzejczakiem stoją konkretne dokonania i skonkretyzowane plany, ale także widoczne gołym okiem, co podkreślają liczni oponenci, zaniechania, zaniedbania i błędy. Wójcicki powiada, że wie jak rozwinąć Gorzów, ale Deszczna zdaniem wielu krytyków specjalnie nie rozwinął, choć mocno zmienił postrzeganie samej gminy, urzędu i własnej osoby. I jako argument podają, że zabrakło chociażby hucznie zapowiadanych inwestycji. J. Wójcicki ma owszem niekonwencjonalne pomysły, stara się być bliżej ludzi, ale czy to jednak wystarczy do bycia lepszym prezydentem Gorzowa? A Sibińska, a Madej, Surmacz i wreszcie Szykuła? O Zapadce już nie wspominając, acz jego radykalizm i głoszone hasła także mają swoich zwolenników.
Niewątpliwe wybór między tymi a innymi kandydatami jest bardzo trudny. Nie powinniśmy jednak kierować się emocjami, sympatiami i uprzedzeniami, ale przekonaniem wynikającym bardziej z wiedzy niż wiary, że dla Gorzowa akurat ten kandydat jest najlepszy. To sprawa kompetencji i charakteru, umiejętności znalezienia się między możliwościami a oczekiwaniami oraz wizją lat bliższych i dalszych.
Leszek Zadrojć
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.