Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Komentarze na gorąco »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Nie możemy więc wybierać bezpośrednio konkretnych ludzi

2014-10-25, Komentarze na gorąco

W małych miastach i gminach najbliższe wybory samorządowe będą zupełnie inne niż do tej pory. 

medium_news_header_9251.jpg

Radni zostaną wybrani tam w okręgach jednomandatowych. Natomiast w miastach na prawach powiatu, takich jak Gorzów, ale i rady powiatów ziemskich oraz sejmiku wybierane będą po staremu, czyli w okręgach wielomandatowych, gdzie komitety wyborcze (najczęściej partie) uzyskają mandaty proporcjonalnie do ilości uzyskanych głosów na swoje listy.

Osobiście ubolewam nad tym, że nie możemy wybierać radnych Gorzowa w okręgach jednomandatowych. Chce wybierać człowieka, którego mogę zobowiązać do realizacji konkretnych rzeczy w mieście i okręgu, a który nie będzie związany partyjną dyscypliną i pępowiną partyjnych zależności. I nie jestem w tym odosobniony. Nie tylko w Gorzowie. Mnogość różnych ruchów obywatelskich w całej Polsce dobitnie dowodzi, że społeczeństwo ma już serdecznie dosyć upartyjnienia samorządów. Ustawodawcom (czytaj: partiom politycznym) zabrakło jednak odwagi i woli, by ten wyborczy eksperyment poszerzyć o wszystkie szczeble samorządowej władzy, o  wyborach do sejmu już nie wspominając, bo senat wybieramy także w jednomandatowych okręgach wyborczych. Czyli to co w krajach rozwiniętych demokracji, takich jak USA, Kanada, Francja czy Wielka Brytania jest prawem i od dawna uświęconą zasadą, u nas ciągle nazywa się eksperymentem.

Nie możemy więc wybierać bezpośrednio konkretnych ludzi, ale najpierw zmuszeni jesteśmy wybrać listę (partię) a później dopiero wskazać człowieka. Z tego powodu partyjni liderzy i macherzy tworząc wyborcze listy do wybranych przez siebie kandydatów dobierają nazwiska, które mają służyć do pozyskania jak największej liczby głosów, ale tylko tak, by mandat mogli zdobyć przede wszystkim ludzie, na którym partii, a nie wyborcom zależy. Czasami zdarzają się niespodzianki i radnym czy nawet posłem zostaje ktoś z odległego miejsca, ale to raczej wyjątek niż potwierdzona reguła. Mimo wszystko partyjni sztabowcy i dyktatorzy na wszelki wycinają z list kandydatów tych, którzy mogliby ewentualnie zagrozić preferowanym nazwiskom. Skandalicznym tego przykładem jest wyrzucenie z listy PO do sejmiku Romana Dziducha, doświadczonego menagera i samorządowca z Kostrzyna, by czasami nie odebrał mandatu jednemu czy drugiemu faworytowi partyjnej władzy.

Radni wybrani w okręgach jednomandatowych z pewnością mają mocniejszy mandat i silniejszą pozycję do mówienia bardziej swoim i naszym niż partyjnym głosem. Nawet jak są partyjni, to jednak bardzo niezależni. Siłą rzeczy są bardziej związani ze swoimi wyborcami niż partiami. I dlatego ponad partyjnymi podziałami partie bronią się przed utratą swej partyjnej dominacji nad radami w dużych miastach, sejmiku i sejmie, gdzie znajdują się polityczne i ekonomiczne konfitury. Bowiem coraz częściej partiom chodzi przede wszystkim o samą władzę dla władzy, niż ideały i programy, o czym świadczą chociażby przymiarki do egzotycznej  koalicji PiS-u z SLD w  woj. lubuskim.

Jan Delijewski

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x