Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Komentarze na gorąco »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Co z tego, że działkowcy psioczą, klną i złorzeczą

2015-04-27, Komentarze na gorąco

Jestem szczęśliwym posiadaczem kawałka ziemi w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym.

medium_news_header_11096.jpg

Lubię pogrzebać w ziemi, szczególnie kiedy jestem zmęczony pracą lub muszę na spokojnie przemyśleć sobie jakieś sprawy. O satysfakcji z własnych warzyw, owoców i kwiatów już nie wspominam, bo to rzecz oczywista, acz też chyba nie do końca. Zwłaszcza dla tych, którzy nie posmakowali własnych owoców i warzyw.

Żaden pomidor czy ogórek kupiony w sklepie nie smakuje tak, jak ten zerwany na własnej działce. Nawet rzodkiewka czy sałata własnoręcznie wyhodowana ma smak i aromat prawdziwej rzodkiewki i sałaty, niepodobny do przerośniętej, bo chemią pędzonej  rzodkiewki  i sałaty z marketu. No i pozostaje jeszcze radość z leniuchowania, niekoniecznie przy grillu, na prawdziwym trawniku w cieniu owocujących drzew osobiście doglądanych.

Szlag mnie jasny jednak trafia, kiedy muszę dojechać na działkę lub z niej wracać. Nawet nie kilometrowy odcinek drogi dojazdowej wzdłuż kilku Rodzinnych Ogrodów Działkowych przypomina czołgowy tor przeszkód, na którym najlepiej sprawdzają się samochody terenowe. I od lat nic się tam nie zmienia, a jeśli, to na gorsze. Żadnemu z zarządców nie przychodzi nawet do głowy, by coś z tym zrobić. Jakby byli od innych, ważniejszych rzeczy, a nie tak prozaicznych, jak wyrównanie i utwardzenie jakiejś tam drogi na działki. No i co z tego, że działkowcy psioczą, klną i złorzeczą, skoro nikt się tym nie przejmuje.

Zupełnie inna sprawą są działkowe odpady, z którymi nie bardzo jest co zrobić. Szczególnie wczesną wiosną i późną jesienią, kiedy przycina się drzewa i krzewy oraz wykopuje kilogramy niezniszczalnych chwastów chociażby w postaci perzu. Do kompostownika się to specjalnie nie nadaje, a wyrzucić nie ma gdzie. Spalić, i słusznie, także nie wolno, bo byłoby to zaśmiecanie powietrza. I znowu zarządców to nie interesuje, bo to przecież nie ich kłopot. A wystarczyłoby przecież w określonym czasie wyznaczyć miejsce, gdzie można byłoby podrzucić te nieszczęsne odpady, które zabrane zostałyby gdzieś do utylizacji. Albo jeszcze lepiej, gdyby w określonym czasie, po wcześniejszej zapowiedzi, wzdłuż działek – tam gdzie to możliwe -  przejechał traktor z przyczepą, na która działkowcy mogliby powrzucać te swoje gałęzie i kilogramy perzu. Takie to trudne i kosztowne do przeprowadzenia?

Na działkach wiele się zmienia. Poza myśleniem i działaniem, tych którzy od lat tam szczęśliwie rządzą. Tym bardziej szczęśliwie, że z lenistwa i niechęci do działania samych działkowców nadal mamy Rodzinne Ogrody Działkowe z rozwinięta strukturą i czapą, na która płacimy wcale niemałe pieniądze. Właśnie, znowu trzeba będzie zapłacić roczną haracz za działkę…

Leszek Zadrojć

P.S. Nie podaję żadnego namiaru, bo nie o jeden ROD tu chodzi.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x