2015-07-28, Komentarze na gorąco
Nie jestem znawcą muzyki, ani wielkim fanem jazzu.
Owszem, czasami coś posłucham, ale bez specjalnego wsłuchiwania się w to, co kto gra i dlaczego. Jednakże w niedzielny późny wieczór przeżyłem coś fantastycznego. Prze zupełny przypadek obejrzałem i wysłuchałem w telewizyjnej dwójce kilkadziesiąt minut gry skrzypka Adama Bałdycha i pianisty Yarona Hermana. Był to koncert, jak później udało mi się sprawdzić, który odbył się 20 czerwca br. w Teatrze Wielkim w Łodzi w ramach tegorocznej edycji „Grand Prix Jazz Melomani 2015”.
Koncert Adama Bałdycha i Yarona Hermana był dla mnie pokazem wielkiego talentu i mistrzowskiego prowadzenia wspólnej gry przez jednego i drugiego, a szczególnie A. Bałdycha, bo to on sprawił, że chciałem ich muzyki wysłuchać. I pękałem przy tym z dumy, że nasz ci on jest, bo z Gorzowa, gdzie się urodził, chodził do szkół, kształcił i z którym nadal mocno jest związany. To przecież tutaj słuchał i uczył się muzyki u Bogusia Dziekańskiego w piwnicy Jazz Klubu Pod Filarami. To tutaj jako nastolatek studiował w Małej Akademii Jazzu i to tutaj wreszcie wraca po muzycznych wojażach po kraju i świecie, gdzie mimo młodego wciąż wieku jest doceniany i nagradzany
No i jak tu nie być dumny z niego?! No, ale dumnym trzeba być także z roboty, jaką od wielu lat wykonuje tutaj prezes Bogusław Dziekański. Mimo kłopotów, trudności oraz nieprzyjaznych często spojrzeń i działań przyjaznego ponoć miasta. A przecież w jazzowym świecie znani są jeszcze Przemysław Raminiak, Michał Wróblewski i wielu innych, którzy jazzowe szlify i ostrogi zdobywali właśnie w Gorzowie, do którego serdecznie się przyznają. Doczekaliśmy się więc gorzowskiej szkoły jazzu, która jest już znana w Polsce i na świecie, choć prezes B. Dziekański ciągle woła o więcej jazzu. I dobrze byłoby przynajmniej mu w tym nie przeszkadzać.
Jan Delijewski
W miniony piątek dla lubuskich uczniów zabrzmiał ostatni dzwonek przed zimową przerwę.