Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Od wsi pełnej zabytków do perełki turystyki

2014-09-15, Na szlaku

O tym, że Bledzew jest śliczny wiedzą tylko ci, co się do niego zapuszczają. Z tej intrygującej wsi do Lubniewic prowadzi ciekawy szlak pięknymi lasami, które jesienią są pełne grzybów.

medium_news_header_8780.jpg

Wycieczka zaczyna się na bledzewskim rynku. Bo choć to wieś, to ma jednak układ miejski, czyli kwadratowy rynek z  figurą św. Jana Nepomucena,  za zakrętem majaczy wieża ślicznego kościoła parafialnego pod wezwaniem św. Katarzyny, warto się też zapuścić w uliczki odchodzące od rynku, bo co i rusz można się natknąć na urokliwe wejście, ciekawy detal.

Wieś z historią i to dość długą

Pierwsze wzmianki o wsi pochodzą z VIII wieku, bo tu w zakolu Obry, nad którą wieś leży, istniał gród warowny. Pisane dokładne informacje pochodzą z 1235  r., bowiem w tym czasie wieś stała się fundacją kościelną  na rzecz cystersów. To ten pracowity zakon budował tu cywilizację, osuszał podmokłe błota, uczył uprawy roli. W uznaniu zasług niemal wiek później margrabia brandenburski Waldemar nadał bledzewskim cystersom pobliskie Zemsko.

W 1326 roku Bledzew trafia w polskie ręce. W tym samym czasie cystersi budują we wsi murowany klasztor, budowla wznosiła się nad samą rzeką, ale dziś próżno byłoby szukać śladów po niej.

To czasy świetności wsi. W 1458 r. król Kazimierz IV Jagiellończyk na prośbę przeora nadał Bledzewowi status miasta na prawie magdeburskim. Tym samym Bledzew stał się najbardziej na zachód wysuniętym ośrodkiem miejskim Królestwa Polskiego, którym pozostał aż do 1793 r.

Bledzew słynął z sukiennictwapiwowarstwa i szewstwa. Warto pamiętać, że choć lokacja zakonna była marchijska, to z czasem opactwo bledzewskie zupełnie się spolszczyło. W czasach Marcina Lutra i reformacji właśnie bledzewska fundacja klasztorna z przyległymi wsiami stanowiły ostoję katolicyzmu, co prowadziło do licznych konfliktów z masowo przechodzącymi na protestantyzm niemieckimi mieszczanami. Wśród opatów bledzewskich było wielu wybitnych Polaków m.in. dyplomata, poeta i dworzanin królów polskich – Sebastian Grabowiecki, fundator nowego klasztoru i klasztornego kościoła. Od 1740 r. do kasaty klasztoru w 1834 r. cystersi pełnili obowiązki proboszczów w miejscowej parafii.

Po II rozbiorze Polski w 1793 r., miasto przeszło pod władanie Prus. Konsekwencją tego była ogłoszona w 1796 r. konfiskata dóbr kościelnych i klasztornych. I w takich okolicznościach miasto stało się wolne. W latach 1807-1815 miasteczko należało do Księstwa Warszawskiego. Potem aż do 1945 roku był we władaniu niemieckim. No i tych czasach zaczyna słabnąć prestiż miasteczka, które podupada po wyprzedaży majątku kościelnego. Ważną inwestycją było otwarcie w 1911 r. czynnej do dziś elektrowni, jednego z cennych zabytków

Wiosną 1945 r. Bledzew został zajęty przez Armię Radziecką i przekazany Polsce. Ze względu na niewielkie rozmiary miejscowości, polska administracja nie zaliczyła jej do rzędu miast, przez co Bledzew po 487 latach miejskiej egzystencji zdegradowany został do rzędu wsi. Stanowiąca większość niemieckojęzyczna ludność Bledzewa została wysiedlona i zastąpiona polskimi przesiedleńcami.

Wśród istotnych zabytków jest XVIII-wieczna figura św. Jana Nepomucena, o którym miejscowi mówią – nasz Nepeomuk. Warto wejść do kościoła parafialnego i popodziwiać oryginalny ołtarz.

W drodze na rybakówkę

Pora jednak wyruszyć na szlak. Kierujemy się na łowisko Kormoran.  I po chwili mijamy kolejny ciekawy zabytek. To nietypowa kapliczka Matki Boskiej Bledzewskiej, czasami mylonej ze świętą Katarzyną, patronką bledzewskiej parafii. Stoi od 1811 roku na mogile rosyjskich żołnierzy z czasów kampanii napoleońskiej. To ci, którzy nie przeżyli ciężaru walk. Jak sobie ktoś zada trud, to z mocno wytartej inskrypcji może się dowiedzieć, że pochowano w tym miejscu 87 rosyjskich żołnierzy.

My idziemy dalej polną drogą, cały czas po lewej ręce mamy stawy rybne. Kiedy one się kończą, my dalej idziemy prosto, aż do krzyżówki. Tu kierujemy się w lewo. I znów bardzo długo idziemy prosto.

I dochodzimy do dziwa. A mianowicie w lesie stoi regularny drogowskaz,  którego możemy się dowiedzieć, że do wsi Krzywokleszcz zostało nam 2 km a do Sokolej  Dąbrowy coś koło pięciu. Takie wskaźniki to prawdziwa rzadkość.

Potem znów mijamy kolejny, który do Krzywokleszcza kieruje nas w prawo, my dalej na Skolą. I jak dojdziemy do krzyżówki, to w prawo, a po kilkuset metrach w pierwszą w lewo. I tu warto się zatrzymać, bo oczy cieszą wspaniałe dęby. W samym środku lasu znajduje się bowiem regularna aleja tych majestatycznych drzew.

Do malutkiej wsi i na cudne widoki

Droga wiedzie wysoką monokulturą sosnową, która gdzie niegdzie porasta brzezina. Widoki cudne. Jednak należy uważać, bo tu można spotkać lokalnych mieszkańców jeżdżących samochodami.

Na kolejnej krzyżówce w lewo i po chwili mijamy przydrożny krzyż. Tu drogą prosto, aż dochodzimy do dwóch domów. To wieś Pniewo. Mijamy je i polną drogą wychodzimy na wzgórze. I tu warto wiedzieć, że jesteśmy na wysokości 100 m n.p.m, czyli tak wysoko jak w Bogdanieckich Bieszczadach. A widok godny mszy.

Idziemy dalej i po chwili pojawia się muszla, znak że jesteśmy na Międzynarodowym Szlaku Świętego Jakuba z Compostelli. I dla nas też widomy znak, że jesteśmy w gminie Lubniewice, czyli w powiecie sulęcińskim, a pożegnaliśmy gminę Bledzew i powiat międzyrzecki. I tu już nie musimy liczyć krzyżówek ani zakrętów. Bo znaki najpierw św. Jakuba a zaraz potem szlaku  żółtego pieszego bezpiecznie doprowadzą nas do perełki gorzowskiej turystyki, czyli do Lubniewic.

Po drodze w oddali zamajaczy nam Osiecko z jego białą kościelną wieżą świątyni pod wezwaniem św. Mikołaja. I tu warto pamiętać, że to także był majątek cystersów z Bledzewa.

Po drodze przekraczamy rzeczkę Lubniewkę oraz leśnictwo Lubniewice. Wychodzimy koło stadniny koni. I tradycyjnie kierujemy się na rynek.

W drogę wybrał się Klub Turystyki Pieszej Nasza Chata. Prowadził Marcin Wasilewski, a skrótu drogi dokonała pisząca te słowa, bo żal jej było grzybiarzy objuczonych siatami pełnymi kań, borowików i podgrzybków, bo przy okazji wycieczki odbyło się też zbieranie grzybów. Trasa liczy 15,5 km.

Renata Ochwat

0.bagienko.JPG
1.cudnecos.JPG
2.deby.JPG
3.domeczek.JPG
4.kapliczka.JPG
5.kosciol.JPG
6.krzyz.JPG
7.lubniewka.JPG
8.nepomuk.JPG
9.rynek.JPG
10.szlak.JPG
11.wskaznik.JPG
12.zaulek.JPG
0
0123456789101112

Warto wiedzieć

Z Bledzewa pochodził Jan Dekert, patron Muzeum Lubuskiego w Gorzowie. Był prezydentem Starej Warszawy i który poprowadził słynną Czarną Procesję 2 grudnia 1789. Podczas niej wręczył królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu petycję o poszerzenie praw dla stanu mieszczańskiego .

W okolicach Bledzew dzieje się akcja powieści „Znak żółwia” Eugeniusza Paukszty.

W Bledzewie dzieją się także opowiadania skwierzyńskiej poetki i prozaiczki Beaty Igielskiej.

Słynna wieś Krzywokleszcz to w istocie osada leśna, w której mieszka zaledwie 12 osób.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x