Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

Po Odrebruchu, czyli krainie podarowanej przez Fryderyka Wielkiego

2014-10-09, Na szlaku

Wystarczy przejechać granicę państwa w Kostrzynie, by znaleźć się w świecie wydartym w XVIII wieku wodzie, czyli na dawnym Oderbruchu.

medium_news_header_9064.jpg

Potem była to kraina eksperymentów gospodarczych i dobrobytu.

Ku chwale oświeconemu władcy

Jeszcze w połowie XVIII wieku w niedalekim naszym sąsiedztwie istniały trzy krainy: Oderbruch, Wathebruch i Netzebruch, czyli Błota Odrzańskie, Błota Warciańskie i Błota Noteckie. Po wielkiej powodzi w 1736 roku król Prus Fryderyk Wilhelm I powołał komisję, której zdaniem było opracowania środków zaradczych przez regulację koryt rzek, ich obwałowanie, osuszenie i zasiedlenie pozyskanych terenów. Komisja zadanie wykonała i przedstawiła władcy swoje propozycje. Król jednak był już stary, więc napisał na okładkach projektu: „Dla mojego syna”. Wkrótce zmarł i w 1740 roku na tron wstąpił Fryderyk II, później nazwany Wielkim. On najpierw zdobył Śląsk i prawie całą Odrę, a potem rozpoczął realizację testamentu ojca, czyli ujarzmienie Odry, a potem Noteci i Warty.

Projekt - jak byśmy to dziś określili - był kompleksowy: miał zapobiegać powodziom, ale zarazem usprawniać żeglugę rzeczną, zapewnić bezpieczeństwo twierdzy Kostrzyn, zwiększać liczbę mieszkańców Prus poprzez osiedlanie na osuszonych terenach obcokrajowców i tym samym zwiększać liczbę płatników podatków, powiększyć dostawy nabiału i mięsa dla miast, areał  łąk i tym samym wielkość produkcji siana, co  umożliwiało  zwiększenie liczby  pułków konnych. Przede wszystkim jednak program ukazywał króla w chwale wielkiego władcy epoki oświecenia z jego wiarą w człowieka jako pana przyrody, wprzęgającego jej siły w urzeczywistnianie programu poskramiania niszczycielskich mocy natury.  

Odra krótsza o 25 kilometrów

Oderbruch, czyli Błota Odrzańskie to obszar od Lebus do Bad Freinwalde o długości prawie 60 km i szerokości 12 - 20 km powyżej ujścia Warty. Regulację rzeki przeprowadzono w latach 1747 - 1753 pod osobistym nadzorem króla Fryderyka Wielkiego. Najważniejsza zmiana polegała na wybudowaniu nowego koryta Odry od Gozdowic / Güstebiese do Osinowa / Nidederwutzen Hohenwutzen, które skracało bieg Odry o 25 km. Zakończenie prac król skwitował słynną frazą: Tutaj drogą pokojową zdobyłem prowincję bez utraty życia ani jednego żołnierza.

Na  obszarze wydartym wodzie można było wprowadzać gospodarkę rolną i budować wsie. Tymi wielkimi pracami hydrotechnicznymi kierował Franz von Brenkhenhoff, który później prowadził osuszanie Błot Nadnoteckich, Warciańskich i budowę Kanału Bydgoskiego. Dla podkreślenia zasług dla naszego regionu w Drezdenku stanął jego pomnik, a w Gorzowie dzisiejszy kanał Ulgi nosił nazwę kanału Brenkhenhoffa. W Muzeum Kraju Odrzańskiego w Bad Freinwalde (www.oderlandmuseum.de) zgromadzono pamiątki sprzed osuszenia Błot oraz pokazano proces gospodarczego i społecznego przekształcania regionu. Oglądaliśmy to muzeum przed rokiem, więc tym razem program wycieczki jego nie objął. Dla tych, którzy nie byli, ciekawe, warte obejrzenia.

Platkow i Gusow, czyli Słowianie i Prusacy

Po przekroczeniu granicy w Kostrzynie jedziemy w kierunku Berlina. Na wysokości Seelow skręcamy w prawo w kierunku Wriezen. Pierwszy postój we wsi Paltkow. To jedna z najstarszych wsi Oderbruchu położona nad brzegiem starej odnogi Odry.  W okolicy były trzy grody słowiańskie, zarysy dwóch widoczne są tylko na zdjęciach lotniczych, ale w terenie nie ma po nich śladu. W dawnym budynku szkolnym jest teraz muzeum regionalne, w którym oglądać można model tutejszego słowiańskiego grodu oraz sceny z życia Słowian. Pan prowadzący muzeum chętnie idzie z nami na skraj wsi, gdzie znajdowało się grodzisko. Teraz tu tylko trawa i rzadkie zarośla. Planuje się odtworzenia wioski Lubuszan z sąsiadującymi amfiteatrem i parkingiem. W muzeum natomiast pokazano organizację słowiańskiej wioski i zajęcia ludzi. Najważniejszą częścią muzeum jest kolekcja skamielin z pobliskich żwirowni z okazami znacznie przekraczającymi rangę wiejskiego muzeum. Niewielka wieś ma swoje muzeum z etatowym pracownikiem, który wie wszystko o wsi i o okolicy. Ponadto lubi gości. Naprawdę ciekawe miejsce.

Stara wieś Platkow przylega do nowszej wsi Gusow, a obie tworzą wspólną jednostkę administracyjną. W Gusow duży, oryginalny pałac generała Georga Derfflingera, feldmarszałka armii brandenburskiej podczas wojny trzydziestoletniej, który zmarł tu w 1695 roku. Teraz pałac jest własnością prywatną. Można tam oglądać niewielkie muzeum z kolekcją cynowych figurek żołnierzy pruskich, która nawiązuje do osoby pierwszego właściciela. Ponadto restauracja, niewielki hotel, ładny park.

W jednej wsi miesza się słowiańska tradycja z fragmentem pruskiego militaryzmu. W Platkow jest także, choć już zatarty, ślad innej polskiej obecności. Wiosną 1945 roku przebywający tu na dwutygodniowej kwaterze po walkach o Berlin polscy żołnierze wyżłobili na cokole pomnika w piaskowcu tekst napisany po polsku: Radzieckim zwycięzcom nad Szwabami 1.05.1945. Na pomniku nie ma już tego napisu, ale na makiecie pomnika w muzeum – pozostał.  

Neuhardenberg cudo z atrakcjami

Jedziemy dalej tą samą drogą. Dojeżdżamy do dużej wsi z kościołem Schinkla i z przepięknym pałacem w niezwykłym parku. Właścicielem pałacu był Karl August baron von Hardenberg, książę pruski, reformator, polityk i minister, który odegrał największą rolę wśród reformatorów Prus na przełomie XVIII i XIX wieku. Obecnie pałac jest własnością Fundacji Bankowej. Co roku w maju organizowane są tu wielkie nocne imprezy plenerowe z bezpłatnym wstępem dla wszystkich. http://pl.wikipedia.org/wiki/Kr%C3%B3lestwo_PrusPrzez cały rok – koncerty i przedstawienia teatralne. Tym razem nie zatrzymujmy się tutaj, bo byliśmy już kilka razy. Szkoda, ale przed nami wiele nieznanych miejsc.  

Alt Friedland ze śniadaniem bauera i kasą w słoiczku

W miejscowości Gottesgabe skręcamy na prawo. Miejscowość Alt Friedland leży w północno-wschodniej części Parku Krajobrazowego „Szwajcaria Marchijska” i jest starą wsią rybacką usytuowaną pomiędzy korytem Starej Odry i jeziorem Kietzersee. Mieszkańcy pielęgnują tradycje rybołówstwa organizując na początku sierpnia cykliczny „Fischerfest”. Pochód rybaków maszeruje z chyży nad brzeg sąsiedniego jeziora Klostersee, gdzie wójt wodny (Waserschulze) wita gości i otwiera paradę łodzi. W programie bywa także pokaz ogni sztucznych pod tytułem „Klasztor w płomieniach”. Nad jeziorem stał klasztor cysterek, a najstarsza o nim wzmianka pochodzi z 1271 roku. Do dziś zachowała się tylko ruina, uchodząca – obok klasztoru w Chorin – za najwartościowszy zabytek architektoniczny tego rodzaju w regionie. W 2013 roku klasztorny refektarz (jadalnia) z gotyckim sklepieniem z drugiej połowy XV wieku został zadaszony nowoczesnym, przezroczystym dachem na słupach. Teraz jest to miejsce imprez kulturalnych, w sierpniu i we wrześniu organizowane są koncerty.

Obok urokliwa kawiarenka z tarasem. Zamawiamy regionalną potrawę: Bauernfrühstück (śniadanie bauera). To rodzaj omleta, ale w środku z talarkami przypieczonych ziemniaków oraz kawałkami boczku lub innego mięsa. Na wielkim talerzu wielki omlet, do tego dużo zieleniny i prawdziwy kwiatek z ogródka dla ozdoby.

Podczas spaceru po wsi podziwiamy stare domy, ale także ofertę mieszkańców. Przed kilkoma domami wystawione stoliki, na nich słoiki z domowymi przetworami, cennik i słoiczek na pieniądze. Przy jednym domu wskazówka kierująca do stodoły, a w niej regały z książkami. Także cennik i skrzyneczka na pieniądze. Kiedy u nas doczekamy się takiej oferty? 

Kunersdorf z niezwykłą kobietą i gorzowską kaplicą

Wracamy do drogi głównej w kierunku Wriezen. Dojeżdżamy do wsi Kunersdorf. Pani von Friedland, która tu zamieszkała w XVIII wieku, była kobietą niezwykłą. Wyrzuciła męża, którego libertyńskich obyczajów nie akceptowała, wykreśliła z dokumentów jego nazwisko, swoje nowe urobiła od własnego majątku, a ze swojej siedziby w Kunersdorf utworzyła „dwór muz”, czyli ośrodek sztuki i nauki ze szczególnym uwzględnieniem eksperymentalnego rolnictwa. Także zamieniła pańszczyznę na czynsz, co było wtedy tutaj rewolucją. Udoskonalała rasy bydła, stosowała płodozmian, eksperymentowała z sianiem gatunków traw, które dojrzewały w różnym okresie, co pozwalało na rozłożenie sianokosów w czasie. W roku 1801 odwiedził ją biolog i rolnik-eksperymentator Albrecht Daniel Thaer. Pozostawił opis, w którym podziwiał nie tylko stan wiedzy agrarnej pani von Friedland, ale także poziom gospodarki na polach, łąkach, w lasach, nawet gorzelnie, browary, mleczarnie, a najbardziej, styl odnoszenie się do poddanych, co podnosiło wydajność ich pracy. Odwiedziny w Kunersdorfie sprawiły, że Thaer zakupił pobliski majątek w Möglin i urządził w nim rolniczy eksperymentalny ośrodek naukowy, gdzie zjeżdżali liczni właściciele dóbr zainteresowani postępem w rolnictwie, w tym także polscy ziemianie z Wielkopolski.

Po śmierci matki majątek przejęła córka Henrietta Charlotte (ur. 1772), która z mężem Peterem von Itzenplitz dalej prowadziła tutaj dwór muz.  W roku 1825 P. J. Lennè zaprojektował nowe założenie romantycznego parku.

Nie ma już pałacu, ale park, po długim okresie (w czasach NRD) zapomnienia, znów zyskał swój romantyczny urok, a centralnie położony staw zachwyca czystością wody, wielkimi kwiatami i przeglądającymi się w nim wierzbami płaczącymi.

Odrodził się także „dwór muz”.  W roku 2006 trzy berlińskie artystki kupiły stary dom z dużym ogrodem przy ul. Sonneblume 26 i założyły w nim Kunersdorfen Mausenhof, nadając mu specjalną nazwę – Chamisso Literaturhaus, czyli Dom Literatury im. Chamisso (niemiecki poeta, przyrodnik i podróżnik z I poł. XIX wieku, który tu przebywał i pisał swoje nowele). 

Pamięć o paniach, które tu zapisały się dla nauki i literatury zachowana jest na cmentarzu za kościołem. Znajduje się tu cenna kolumnada klasycystycznych grobowców, którą rozpoczynają groby pani von Fridland i jej rodziców, następnie jej córki Henrietty i jej rodziny. Autorami nagrobków są wielcy architekci i rzeźbiarze Berlina: C.G. Langhans, von Schadow, F. Tieck, K.F. Schinkel i CH.D.Rauch.

Dla nas, gorzowian, ciekawa jest historia kościoła. Stary został zniszczony w 1945 roku, a na jego miejscu w latach 50. wybudowano nowy, w kształcie rotundy, według projektu Kurta Carla Ernsta Steinberga. Ten sam architekt dla Gorzowa zaprojektował kościół pw. Chrystusa Króla na Zawarciu i kaplicę cmentarną na starym cmentarzu przy ul. Walczaka. Kaplica ta została zniszczona w czasie wojny, a jej fundamenty posłużyły do zbudowania czaszy fontanny w parku im. Kopernika. Natomiast w Kunersdorfie autor powtórzył gorzowską kaplicę, tak więc możemy ją oglądać w takiej samej formie, w jakiej stała na naszym cmentarzu. Tu tylko dołożono wieżę, która na cmentarzu nie była potrzebna.  

Möglin z audioprzewodnikiem po polsku

Wystarczy przeciąć drogę główną prowadzącą do Wriezen, bo po 3 kilometrach dojechać do Möglin. To w tej miejscowości Albrecht Daniel Thaer zakupił majątek ziemski i tu urządził terenową placówkę naukową Uniwersytetu Berlińskiego. Był to słynny ośrodek postępu w rolnictwie. Obecnie jego pałac i dawna siedziba ośrodka została sprzedana prywatnemu nabywcy, więc wstępu tam nie ma, ale niedaleko wybudowano specjalny pawilon, w którym zlokalizowano muzeum Thaera. Uwaga! Można tu skorzystać z audioprzewodnika w języku polskim. Dla zainteresowanych rolnictwem – ciekawa ekspozycja. 

W sąsiedztwie pamiątkowy kamień poświęconego temu wybitnemu praktykowi i teoretykowi rolnictwa. W parku dworskim tuż koło kościoła znajduje się jego grób oraz jego żony.

Prötzel z papieżem i rosyjskimi akcentami

Odrobinę oddalamy się od drogi do Wriezen (ok. 8 km), by dojechać do wsi i pałacu w Prötzel. W roku 1711 marszałek  dworu  króla Fryderyka I, Paul Anton hrabia von Kameke otrzymał od  króla majątek Prötzel. Pierwszy pałac zbudowano tu według projektu Andreasa  Schlüttera, budowniczego berlińkiego zamku i arsenału, który potem był budowniczym Piotra I w Petersburgu. Kameke wprowadził  tu na wzór angielski, jako pierwszy w Brandenburgii, płodozmian.

W latach 1943-1945, w następstwie zbombardowania  Kolonii, swoją siedzibę przeniósł tu nuncjusz apostolski  Cesare Orseni.

W roku 2007  zaniedbany pałac kupił architekt z Hamburga pochodzenia armeńskiego. Choć ciagle trwa remont pałacu, czynna jest restauracja ze stolikami wystawionymi na łąkę przed pałacem, z widokiem na jezioro. Nawet są miejsca do leżenia we dwoje. Rozbrzmiewa wyłącznie klasyczna muzyka rosyjska: Czajkowski, Prokofiew. W jadłospisie dania kuchni rosyjskiej. Zamawiamy świetnie pielemieni, malutkie pierożki z kawałeczkami mięsa w rosole. Jako dodatek doskonałe sosy wzbogacone owocami granatu. Koszt porcji przygotowanej na zamówienie – 3 euro.

Wriezen - czyli upadła stolica wdzięczna Bundeswehrze

Dojeżdżamy do najdalszego miejsca naszej wycieczki, do Wriezen. Miasto przez wieki było znane z portu nad Odrą jako centrum regionalne handlu rybami.  Setki łodzi dobijały do brzegu na cotygodniowy targ. W mieście był cech rozrywaczy szczupaków (Hehtreißer), czyli producentów filetów rybnych. Szczupaki rozcinano wzdłuż grzbietu, by usunąć ości, następnie solono i składano do beczek lub suszono bądź wędzono. Tak przygotowane ryby wywożono na Śląsk, do Hamburga, Saksonii, Turyngii, Czech i Bawarii, a wędzone węgorze nawet do Włoch. Kres rybnej karierze Wriezen położyła najpierw przeprowadzona w połowie XVIII wieku melioracja Oderbruchu i skierowanie Odry w nowe koryto, a następnie w XIX wieku ostateczne odcięcie koryta Starej Odry.

Na rynku w centrum Wriezen stoi fontanna z symbolami rozmaitych zajęć mieszkańców miasta. Czołowe miejsce zajmuje rybak.

1 lutego 1945 Wriezen potraktowane zostało jako twierdza i w 92% zniszczone. Walczyli tu także żołnierze I Armii WP. Odbudowane zostało w duchu „miast ogrodów”, w których wygodę mieszkańców stawiano wyżej niż rekonstrukcję historycznej zabudowy i zachowania kupiecko-rzemieślniczego charakteru śródmieścia.

Obecnie to jedno z licznych miast z socjalistyczną, blokową zabudową w centrum. Z rynku można pasażem przejść do ładnego, zabytkowego budynku dworca kolejowego. W środku pasażu stoi mało urodziwy ceglany słup z zaznaczeniem różnych wysokości. Na nim pokazywany jest poziom Odry podczas powodzi. Na wysokości ponad dwóch metrów zaznaczono miejsce, do którego mogłyby dojść wody Odry podczas powodzi w 1997 roku, gdyby nie pomoc żołnierzy Bundeswehry. I obok tablica z podziękowaniem dla żołnierzy.

Rittergut Jäckelsbruch – rzeźbiarskie centrum

Z Wriezen jedziemy już inną drogą z powrotem do Kostrzyna. Najpierw do majątku, który po osuszeniu Błot Odrzańskich król Fryderyk podarował emerytowanemu radcy swojego dworu, Friedrichowi Wilhelmowi Jäckelowi, który tu wybudował pałac.

W 1940 roku ten pałac Adolf  Hitler podarował na urodziny Arno Brekerowi, swojemu nadwornemu  rzeźbiarzowi, o którym mówiono, że jest Michałem Aniołem furera. W tym majątku powstało dużo prac rzeźbiarza. Tuż przed zakończeniem wojny Arno Breker wszystkie swoje rzeźby przewiózł do Bawarii i dzieki temu ocalały. Wystawiał przez długie lata, był ceniony na całym świecie, nigdy związków z Hitlerem nie stawiano mu jako zarzut. Zmarł w 1991 roku.

Pałac spłonął w 1945 roku, ale zachowała się tradycja miejsca. Obecnie w parku znajduje się pracownia rzeźbiarska Jörga  Engelhardta, który ją odziedziczył po ojcu  Horście, autorze wielu fontann  w nadodrzańskich miastach: Lebensbrunnen we Wriezen, Sieben Raben we Frankfurcie. Schäferbrunen w Seelow, Tröpfelbrunnen  w Bad Freienwalde.

W parku stoi dużo rzeźb, ale to teren prywatny, gospodarz podejmuje swoich gości i nie są mu potrzebni inni. Wyjeżdżamy ze świadomością, że to miejsce naznaczone przez sztukę.

Alttrebin z ryglowym centrum

Zatrzymujemy się w Alttrebin, by obejrzeć zabytkowy ryglowy budynek z roku 1820. W tym jednym budynku znajdowała się szkoła, miejsce do modłów (kościół) i mieszkanie dla nauczyciela. Ściągnięci tu koloniści mieli zagwarantowane prawo posiadania kościołów i szkół. Budując taki jeden obiekt zaspokajano ich potrzeby i oczekiwania. Dzwonnica stoi nieco z boku. Z komina unosi się dym. Czy jeszcze mieszka tam nauczyciel? W małych i ubogich miejscowościach obiekty takie jeszcze się zachowały.  

Neuttrebin – ukłon dla Fryderyka

To duża wieś o charakterze osady handlowej z licznymi domami ryglowymi, w których zamieszkali osadnicy z Palatynatu. W 1904 roku mieszkańcy wystawili pomnik Fryderykowi II, a na tablicy zachowano jego słowa Tutaj drogą pokojową zdobyłem prowincję bez straty życia ani jednego żołnierza.

W latach NRD pomnik zniszczono, ale 1994 roku odtworzono i ustawiono na tym samym miejscu. Zachowany historyczny charakter miejscowości sprawił że w roku 1997 Neutrebbin zdobył tytuł najpiękniejszej wsi Brandenburgii.

Letschin także z Fryderykiem

Wieś znana z kultu Fryderyka Wielkiego. Przy wjeździe do miejscowości stoi wysoka figura króla, a właściciel miejscowej restauracji zgromadził mnóstwo pamiątek związanych z Fryderykiem. Różnej wartości są one, ale na pewno wyrażają uznanie dla tego króla. Tu także zachowana tylko wieża z kościoła zniszczonego w 1945 roku, o tyle ważna, że jej projekt wyszedł z pracowni Schinkla.

Gorgast z fortem i inną historią

Jesteśmy już bardzo blisko Kostrzyna.  Tu znajduje się zbudowany w 1883 – 1888 jeden z czterech fortów twierdzy Kostrzyn. Jedyny zachowany w dobrym stanie. Pozostałe: Sarbinowo, Czarnów i Żabice po polskiej stronie nie zachowały się. To pamiątka innej, militarnej historii Krainy Nadodrzańskiej. 

Szczęścia i nieszczęścia Krainy Nadodrzańskiej

I znów Kostrzyn. Po niemieckiej ziemi przejechaliśmy ok. 80 kilometrów. Tylko do Wriezen i z powrotem, choć innymi drogami. A niemal każda wieś to kawałek historii ziemi wydartej wodzie, potem mądrze zagospodarowanej, a efektem tej gospodarki był dobrobyt wyrażony przez pałace.

W 1945 roku ziemie i miejscowości te były bardzo zniszczone przez wojnę, bo znajdują się przecież w sąsiedztwie twierdzy Kostrzyn, o którą bój trwał długo, i tuż za Odrą, która też miała być granicą obrony. A gdy już jako tako życie tu zaczęło wracać do normy, w 1947 roku przyszła powódź, która znów zniszczyła kruchy dorobek osiedleńców. Potem było coraz lepiej, ale ten peryferyjnie obecnie położony kawałek Niemiec nie wrócił do swojej dawnej pozycji.

Wycieczkę po Oderbruchu odbył Klub Regionalistów przy Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej. Opracowali ją Zbigniew Czarnuch i Renate John Lindner. W relacji korzystałam z materiałów przygotowanych przez Zbigniewa Czarnucha.

                                                                                             

Krystyna Kamińska

Fot. Grażyna Kostkiewicz-Górska

0.07Fryderyk.JPG
1.08-Majatek.JPG
2.09-Muzeum.JPG
3.10Kosciol.JPG
4.11palac.JPG
5.12-Wriezen-2.JPG
6.13-Wriezen-3.JPG
7.15-RZEZBY.JPG
8.16-Wriezen.JPG
0
012345678

                                                                      

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x