Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Weekend we Wrocławiu, czyli od Skandynawii do wód Afryki

2015-06-12, Na szlaku

Jeśli komuś za daleko do Warszawy, proponuję weekend we Wrocławiu, gdzie atrakcji i imprez mnóstwo.

medium_news_header_11589.jpg

Miasto szykuje się do rangi Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku, więc nabiera kulturalnego rozpędu. Absolutną nowością jest Afriakrium, zaś tradycją – megawidowiska operowe w plenerze. Te dwa wydarzenia ściągnęły nas do Wrocławia w weekend 6 i 7 czerwca.

Muzyka przestrzeni wśród ryku morskich fal

Od 1997 roku przez tylko dwa weekendy czerwca (w tym roku 5, 6 i 7 oraz 12, 13 i 14) Opera Wrocławska wystawia wielkie widowiska operowe, najczęściej w plenerze. W tym roku miejscem prezentacji była tzw. Pergola, czyli tereny między Halą Stulecia a fontannami i otaczającą to miejsce pergolą. Tu stanęła ogromna scena, a pod jej proscenium zasiadła wielka orkiestra opery, którą dyrygowała dyr. Ewa Michnik. Tył sceny stanowiły dwa stare okręty, które właśnie dobiły do brzegu. Z lewej, na którym płynął Daland ze swoimi marynarzami, a z prawej – statek widmo Holendra z tłumem jego marynarzy, czyli szkieletów. Środek natomiast pozostawiono dla stojącej tam ogromnej fontanny, która była częścią dekoracji. Na przykład szalała, gdy na scenie mieliśmy przeżywać burzę morską lub strzelała wysokim słupem wody, gdy dusze bohaterów szły do nieba.

W takiej scenerii rozgrywała się opera Ryszarda Wagnera „Latający Holender”. Jest to opera z wczesnego okresu twórczości tego kompozytora, z ładną i łatwą w odbiorze muzyką, w zasadzie kameralna, z mała obsadą i głównie ariami lub duetami. A jeszcze dodam, że dzieje się w Skandynawii, gdzie ludzie są spokojni i skromni. Z takiego to materiału Ewa Michnik i reżyser Waldemar Zawodziński postanowili zrobić widowisko. I naprawdę zrobili, bo znacznie powiększono chór, także balet dostał zadania specjalne, by razem śpiewać i tańczyć. A i fontanny bardzo pomagały wykonawcom. Znakomicie śpiewali soliści Opery Wrocławskiej na czele z Elizą Kruszczyńską jako Sentą i Bogusławem Szynalskim jako Holendrem.  

Na specjalnie skonstruowanych trybunach zasiadło ok. 3 tys. widzów. Z każdego miejsca widok był dobry, a można było patrzeć na dużą scenę lub z jej dwóch stron, na wielkich telebimach oglądać zbliżenia wykonawców. Jedna i druga forma dobra, a najlepsze razem, bo widoki się uzupełniają.

To rzeczywiście było megawidowisko z tłumem wykonawców, z bogatymi strojami, z wielkimi głosami, z urzekającą kolorystyką oraz – jak powiedziała Ewa Michnik – z muzyką otwartej przestrzeni. A jednak ci, którzy widzieli podobne inscenizacje w latach poprzednich, tę uznali za mniej brawurową. No cóż, Skandynawia jest surowa, a Skandynawowie to nie żywiołowi mieszkańcy południa Europy. Ja wrocławskie plenerowe wykonanie opery widziałam po raz pierwszy i wyszłam zachwycona.

Już wiadomo, że w przyszłym roku, od 18 czerwca 2016, będzie pokazywana „Carmen” Bizeta z rozwiniętą prezentacją hiszpańskiego folkloru. Radzę wcześniej zamawiać bilety.

Afrikarium z rafami koralowymi i wodami oceanu

Całkiem inne doznania wywołuje Africarium, czyli najnowsza budowla i wystawa przygotowana na terenie wrocławskiego zoo, które w tym roku obchodzi swoje 150-lecie. Znajduje się tu 19 basenów i zbiorników wodnych przedstawiających m.in. rafę koralową Morza Czerwonego, hipopotamy nilowe, ryby słodkowodne jezior Malawi i Tanganiki. Jest tu dżungla nad rzeką Kongo z krokodylami, jest Wybrzeże Szkieletów z Namibii, gdzie prezentowane są pingwiny, jest kilkanaście wielkich akwariów z rybami od drobniutkich, a kolorowych aż po ogromne rekiny. Największą atrakcję stanowi 18-metrowy tunel podwodny. Gdy do niego wchodzimy, czujemy się jakbyśmy byli w środku wód Kanału Mozambickiego, a wokół i nad nami pływają rekiny, płaszczki i inne wielkie ryby z tamtych stron. Rafa Morza Czerwonego przywołuje około 1 500 bajecznie kolorowych ryb oraz 1 200 sztucznych koralowców. Zabawne pingwiny przylądkowe i kotiki można obserwować z dwóch miejsc – nad wodą oraz pod wodą. Z góry oglądamy je z długiego tarasu, a potem możemy zejść pod pokład statku, by je oglądać z dołu.

Budynek Afrykarium ma długość 160 m, szerokości 54 m i wysokości 15-12. Posiada trzy kondygnacje, z czego jedna znajduje się pod ziemią. Powierzchnia użytkowa pawilonu to blisko 9000 m2, a ekspozycje zewnętrzne zajmują powierzchnię blisko 7500m2.

W całym Afrykarium, tj. basenach ekspozycyjnych, filtrach, odstojnikach oraz kilometrach rur jest w obiegu 15 000 000 litrów wody, czyli tyle ile mieści się w sześciu basenach olimpijskich. Sama woda w Afrykarium ma masę 15 000 ton, a tyle samo waży np. 100 wielorybów lub 3000 dorosłych słoni. Aby zasolić basen Morza Czerwonego i wyprodukować wodę morską potrzebne jest około 140 ton soli.

Wstęp do samego Afrikarium jest wolny, ale trzeba wcześniej kupić bilet do ogrodu zoologicznego. Normalny kosztuje 40 zł, ulgowy – 30 zł. Trochę tańsze są bilety grupowe – odpowiednio 30 i 20 zł. Kupuje się je w kasie zoo, ale nie ma żadnych wcześniejszych zamówień. Przed otwarciem o godzinie 9.00 przed kasami było czarno od ludzi.

Choć nie płaci się specjalnie za wstęp do Afrikanum, to jednak aby do niego wejść, trzeba odstać w długiej kolejce. Ja czekałam jedną godzinę i pięć minut. Podobno to normalny czas w niedzielny weekend. Nie ma żadnej rezerwacji godziny wejścia. Kto wystoi w kolejce, ten wchodzi. Czas przejścia przez wszystkie miejsca z podziwianiem ryb i zwierzątek – ok. 45 minut, ale stąd nikt nikogo nie wygania, więc można cieszyć się nimi do woli.

*

Afrikarium stoi na terenie ogrodu zoologicznego z długą, bo 150-letnią tradycją. Jest w nim wiele zwierząt, które również warto obejrzeć. Miejsca obowiązkowe – małpy i słonie. Prześliczne i wdzięczne są żyrafy, sympatycznie na wybiegu towarzyszą im strusie.

Przy każdym stanowisku, a także na specjalnych tablicach podawane są godziny karmienia zwierząt. Bo to nadzwyczajna gratka zobaczyć, jak słoń wtłacza sobie do pyska snopek siana. Albo jak ryby od spodu wyżerają kawałki kapusty, a mięsożerne rozrywają kawały mięsa.

Zwróciłam również uwagę, że większość zwierząt ma swoich prywatnych lub instytucjonalnych opiekunów. Zoo prowadzi akcję „Gmino, przytul okapi”, w ramach której poszczególne gminy województwa dolnośląskiego sprawują pieczę nad wybranym gatunkiem. Na przykład miasto Świeradów Zdrój opiekuje się Żabką Kwisią.

*

Na opisany powyżej weekend we Wrocławiu pojechał Zakładowy Oddział PTTK „Stilon”. Po raz piąty Maria Karbowska zaprosiła jego członków i sympatyków na megawidowisko, zawsze potem z dodatkiem innej równie ciekawej atrakcji Wrocławia.

tekst i foto Krystyna Kamińska

0.WP_20150607_008-Kopiowanie.jpg
1.WP_20150607_010-Kopiowanie.jpg
2.WP_20150607_021-Kopiowanie.jpg
3.WP_20150607_024-Kopiowanie.jpg
4.WP_20150607_032-Kopiowanie.jpg
5.WP_20150607_035-Kopiowanie.jpg
6.WP_20150607_036-Kopiowanie.jpg
7.WP_20150607_046-Kopiowanie.jpg
8.WP_20150607_057-Kopiowanie.jpg
9.WP_20150607_063-Kopiowanie.jpg
10.WP_20150607_089-Kopiowanie.jpg
11.WP_20150607_095-Kopiowanie.jpg
12.WP_20150607_102-Kopiowanie.jpg
13.WP_20150607_105-Kopiowanie.jpg
14.WP_20150607_113-Kopiowanie.jpg
0
01234567891011121314

                                                          

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x