Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Z historycznej wsi do jeziora i kawałeczek dalej

2015-08-18, Na szlaku

Najpierw wizyta w historycznej wsi, potem niezbyt długa droga do pięknego jeziora, a potem znów przez las. I to wszystko o rzut kamieniem od Gorzowa.

medium_news_header_12176.jpg

Ta droga nadaje się dla wszystkich, bo łatwa, można zobaczyć wysokie wzgórza utworzone przez trzecie zlodowacenie i to w terenie, po którym nikt się nie spodziewa, że tam są.

Zaczynamy w Trzebiszewie

To spora wieś oddalona o około 20 km od Gorzowa w kierunku na Poznań. Dojechać można łatwo szynobusem kursującym do Zielonej Góry. Nasz szlak zaczyna się właśnie na przystanku kolejowym, obok nieistniejącego od bardzo dawna dworca. Prosta ulica pod górę wyprowadza nas do oblężonej niegdyś drogi między Poznaniem a Gorzowem. I tu już od razu podziwiać można jedną z trzech kapliczek, jakie we wsi stoją. Ta jest Matki Bożej. Stąd rzut oka na wieś i widniejącym w oddali kościołem p.w. św. Jana Nepomucena.

Warto wiedzieć, że Trzebiszewo to wieś z długą historią, bo znana jest już od XIV wieku, w każdym razie w tym czasie po raz pierwszy jej nazwa pojawia się w dokumentach. Jednak wioska znana jest znacznie bardziej z czegoś innego, a mianowicie z pokoju podpisanego między Polską a Brandenburgią w 1618 roku. A poszło o prawo składu, czyli obowiązek nakładany na kupców spławiających swe towary do ich wystawienia w danej miejscowości.

Polscy kupcy spławiali swe towary, przede wszystkim zboże, drewno – w tamtych czasach towar wielce pożądany, wełnę, miód Wartą do Szczecina. No i składali swe towary w Landsbergu. Mocno nie w smak to było kupcom z Franfurtu, leżącego powyżej ujścia Warty do Odry.

Kupcy poskarżyli się elektorowi brandenburskiemu Joachimowi II, a ten chcąc dopiec młodszemu bratu, Janowi z Kostrzyna, władcy tych ziem, przywilej składu Landsbergowi odebrał. No i zaczęła się formalna wojna między kupcami z Landsbergu i Frankfurtu. Trochę to trwało, w sprawę w końcu zaangażowała się strona polska i 22 stycznia 1618 roku doszło do podpisania stosownej ugody o żegludze i handlu polskich kupców po Warcie i odrze do Szczecina.

Układ w Trzebiszewie gwarantował polskim kupcom i szlachcie swobodny przewóz towarów rolno-leśnych z prawem składu w Landsbergu. Szlachta musiała to robić przez 24 godziny, kupcy przez trzy dni.

Niestety to porozumienie przyszło już za późno, bo w tym samym roku wybuchła w Czechach wielka wojna 30-letnia, która rychło dotarła także i do Nowej Marchii, a objęła swymi zniszczeniami także i Gorzów, a handel warciański na długie lata prawie całkowicie zamarł.

I do jeziora droga wiedzie

Przekraczamy więc drogę i idziemy dalej chwilkę asfaltem, potem polną drogą, która skręca w prawo. Za jakiś czas pojawia się wskaźnik Leśnictwo Trzebiszewo i za chwilkę mijamy bardzo ładny budynek ze stawem. Idziemy dalej, aż dochodzimy do kładki nad S3. Przekraczamy nową drogę i schodzimy po drugiej stronie. Na wysokości lasu skręcamy w prawo w wygodny dukt, który wiedzie wysoką monokulturą sosnową. Po naszej lewej ręce za jakąś niedługą chwilkę zaczną się pojawiać wysokie morenowe wzgórza. To górotwór o deniwelacji bezwzględnej lekko ponad 100 m. Utworzyła go morena III zlodowacenia i jest to świetny teren dla tych, co muszą złapać kondycję przed wyjazdem w wyższe góry, no takie jak polskie Karkonosze dla przykładu.

Wygodny szlak doprowadza nad do ślicznego bagienka, użytku ekologicznego, gdzie są źródliska potoku zasilającego jezioro Glinik. I dalej idziemy szlakiem, który nagle zacznie nam wskazywać szlak rowerowy czerwony. I on właśnie doprowadzi nas nad brzeg.

Glinik ma 54 hektary i kształt nerki. Na jezioru jest wyspa. W najgłębszym miejscu ma 15,5 metra. Obok dużego kąpieliska troskliwe ręce leśników ustawiły stoły i ławy oraz kosze na śmieci. Tu można odpocząć i po chwili ruszyć dalej. I tu zaczyna się trochę zabawy. Bo znakowanego szlaku nie ma i trzeba obrać ścieżkę wiodącą na północ, minąć pięknie zarośnięty staw, a potem kierować się na zachód, tak aby dojść do przepustu pod S3. No i prosta droga doprowadzi nas do wsi Brzozowiec.

Brzozowiec to stara polska osada znana już w 1347 r., gdy dwukrotnie zmieniała właściciela. Niektóre źródła mylnie podają, że właśnie tu został zawarty polsko-brandeburski traktat o żegludze z 1618 roku. W drugiej połowie XVIII w. sprowadzono tu kilkadziesiąt rodzin polskich i niemieckich kolonistów. Przed II drugą wojną światową wieś liczyła 473 mieszkańców, istniała tu cegielnia. I tu kończy się nasz szlak. Na liczniku 14 km. W drogę poszli turyści z Klubu Turystyki Pieszej Nasza Chata. Prowadził Marcin Wasilewski, a pisząca te słowa mało gadała, bo było gorąco upiornie i było tylko jedno bagienko do głośnych zachwytów nad nim.

Renata Ochwat

0.bagienko.JPG
1.glinik.JPG
2.kapliczka.JPG
3.las.JPG
4.lesniczowka.JPG
5.s3.JPG
6.szlak.JPG
7.trzebiszewo.JPG
0
01234567

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x