Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Nad jeziorami szejkanatu

2013-08-05, Na szlaku

Kilka jezior, mnóstwo możliwości kąpieli i fajne widoki po drodze to główne przyczyny, aby się wybrać w okolice Drezdenka, czyli do naszego lokalnego szejkanatu.

medium_news_header_4511.jpg

To taka trochę odległa wycieczka. Bo najpierw trzeba się dostać do Drezdenka, a potem do Zagórza. Ale jak już się tam trafi, zwłaszcza w pogodny letni dzień, to bardzo naturalnie można połączyć turystyczną włóczęgę z radością kąpieli.

Rynna wśród lasów

Szlak można zacząć w Drezdenku, ale droga mało ciekawa, bo to 5 km asfaltu. Najlepiej zacząć od parkingu na skraju Zagórza, wioski, o której sami mieszkańcy, mówią, że to takie miejsce, gdzie nie ma sklepu, knajpy nie ma i zasięgu w komórkach również nie.  Z wiejskiego parkingu idziemy drogą wywijającą w lewo i od razu widzimy znaki niebieskiego szlaku pieszego, takiego samego rowerowego i kijkowego. Te znaki będą się ciągle przeplatać. Po około 300 m widać już jezioro. Najpierw mija się kąpielisko z dość przyzwoitą infrastrukturą. I już tu można się wykąpać. W całym jeziorze wejścia do wody są piaszczyste bez porostów i innych. Jezioro Łubowo to licząca około 2 km długości polodowcowa rynna, która ma ze 200 m szerokości.

Wygodna droga wiedzie brzegiem. Prowadzi wśród ślicznego lasu mieszanego, gdzie są dęby, olchy, buki, majestatyczne sosny i brzozy. Jak na miejsce, gdzie bywa wielu ludzi, zaskakująco czysto. Może działają na ludzką wyobraźnię plakaty, na których sami turyści proszą następnych o zachowanie porządku. Po jakiejś godzinie wychodzimy na plażę naprzeciw kąpieliska Lubiewo.

Potem cały czas idziemy prosto, mając po prawej ręce jezioro. Kiedy dochodzimy do jego końca, trafiamy na utwardzoną drogę.

Coś cudnego z nenufarami

Przekraczamy ją i skręcamy w lewo, tak aby natychmiast wejść w dobrze widoczny dukt w lesie, który skręci w prawo i będzie biegł nad urokliwą rzeczką, łączącą dwa jeziora. Po 10 minutach otwiera się zapierający dech w piersiach widok. Pomiędzy drzewami błyska tafelka malutkiego jeziorka – to Kosin Mały. Całe porośnięte nenufarami. Kiedy jest słoneczny dzień urzeka błyszczącą taflą. Choć nasze okolice te bliskie, i te dalsze są urzekające, to jednak ten widok jest niepowtarzalny i zwyczajnie zachwycający. Idziemy wzdłuż jego brzegu, a potem cały czas duktem wiodącym nad bagnami. I tu można się napatrzeć na bogactwo roślinności bagiennej. Po dłuższej chwili wychodzimy na szutrową drogę i skręcamy pod kątem 90 stopni w prawo. I Znów natrafiamy na niebieskie znaki szlaku pieszego. Idziemy nim, po jakiejś dłuższej chwili znów skręcamy w prawo i tak wysokim lasem sosnowym wśród pagórków i jarów dochodzimy aż takiego dziwnego miejsca, gdzie trzeba uważać, bo szlak kieruje na leśny dukt pomiędzy młodnikiem – po naszej lewej ręce, a sosnową monokulturą.

Leśnymi duktami za znakami

W końcu szlak wyprowadza na bruk. Teraz są dwie opcje do rozpatrzenia. Chcemy zobaczyć coś pięknego? Czyli cypel jeziora Łubowo, a przy okazji rezerwat przyrody – czyli jeziorko Lubiewo? Jeśli tak, to idziemy prosto brukiem jakieś 300 m, potem skręcamy w szutrówkę, w lewo, która też odchodzi pod kątem 90 stopni i od razu idzie ostro w dół. Po chwili wśród wysokich trzcinisk i pałek wodnych łyska tafla niewielkiego jeziorka Lubiewo. Po około 1 km dochodzimy do cypla na Łubowie. Po prawdzie byłoby to cudne miejsce, ale straszy tam niszczejący okropnie jakiś stary ośrodek wczasowy z drewnianymi domkami oraz niestety, sterty śmieci. Ale widoki rekompensują wszystko. Więc warto się wybrać.

Jednak po chwili odpoczynku ruszamy dalej, tą samą drogą, do bruku, i potem w prawo i znów trafiamy na znaki niebieskie. I one nas doprowadzą do kąpieliska Lubiewo. Chyba że chcemy sobie urozmaicić wędrówkę, to przy kamieniu z numerami 327-328 skręcamy pod kątem prostym w prawo i tym razem pójdziemy za znakami szlaku kijkowego. I  też dojdziemy do Lubiewa. Tu w pogodne dni jest zawsze bardzo dużo ludzi, więc my ruszamy dalej, w lewo tuż nad brzegiem Łubowa i tak spokojnie po około 3 km znów jesteśmy w Zagórzu.

W drogę poprowadził tradycyjnie mecenas Stanisław Żytkowski, a szła Nasza Chata. A na turystyczne liczniki można sobie wpisać 18 km.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x