Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Po witnickich bezdrożach

2013-08-12, Na szlaku

Trochę po szlaku a trochę po leśnych duktach wiedzie śliczna trasa, w jaką można się wybrać zarówno zimą, jak i latem.

medium_news_header_4567.jpg

Ścieżka meandruje po lasach, nad jeziorami i obok lokalnych bagienek. Oglądać jest co.

To propozycja dla piechurów, którzy nie boją się przemierzać leśnych duktów i lubią odrobinkę niespodzianki. Zaczyna się w Ustroniu Leśnym koło Witnicy i kończy w urokliwych Sosnach. Droga warta, aby ją przejść.

Na początek szlakiem

Trasa zaczyna się w Ustroniu Leśnym, czyli w wczasowisku oddalonym około 5 km od Witnicy. Startujemy przy hotelu położonym między dwoma stawami porośniętymi białymi nenufarami. Od razu widzimy znaki – kilka szlaków kijkowych, nas interesuje ten niebieski. Niemal od razu wchodzimy w śliczny mieszany las. Trakt wygodny, drzewa majestatyczne. Dobrze się idzie. I nie zwracamy uwagi na żadne boczne ścieżki, bo ich po prawdzie za wiele nie ma. I tak sobie spokojnie idziemy, aż docieramy do leśnego punktu odpoczynku. Stoi tablica, że jesteśmy na terenie Nadleśnictwa Bogdaniec. Kilka stołów i drewnianych ław oraz porządek zachęca, aby na chwilę usiąść. Ale my jesteśmy dopiero na początku drogi, więc tam się nie zatrzymujemy. Miejsce o tyle jest ważne, że szlak wywija pod kątem prostym w lewo. My natomiast idziemy w prawo skos, co się tłumaczy w taki sposób, że wybieramy wygodny dukt wyprowadzający za miejscem odpoczynku w prawo pod kątem 45 stopni. I tak sobie wędrujemy – też nie interesują nas skrzyżowania i inne odchodzące dróżki, aż do kamienia z oznaczeniem 219. Tu skręcamy pod kątem prostym w prawo i dalej sobie idziemy.

 

I dalej bez szlaku

Wygodny szeroki dukt prowadzi nas przez kilkaset metrów. Aż dochodzimy do krzyżówki leśnych dróg. Na wysokiej sośnie wielkie oznaczenie – cyfra 50 namalowana pomarańczową farbą. Trudno nie zauważyć. I właśnie tu skręcamy znów w prawo pod kątem 90 stopni i znów idziemy cudnym lasem. Trzeba zacząć uważać, bo za około 500 m, nie ma żadnych widocznych oznaczeń, niestety, skręcamy w lewo i dalej idziemy prosto. Szlak wyprowadza do dobrze utwardzonej drogi i nią prawo aż dojdziemy do jeziora Rak. Trzeba przekroczyć kolejną drogę i wejść w dukt, który nas wyprowadzi na plażę. Tu niegdyś nadleśnictwo ustawiło ławki i stoły, ale niestety wandale są wszędzie.

Zatrzymujemy się tu jednak na chwilę, bo mamy tu pierwszą ciekawostkę. Otóż nad samym jeziorem stoi krzyż otoczony niziutkim płotkiem. To upamiętnienie chłopaka, który się tu utopił w 2003 r. Miał zaledwie 19 lat. Jakaś nielitościwa ręka zniszczyła tabliczkę, ale da się odczytać, że miał na imię Piotr. Stare znicze świadczą, że ktoś tu bywa od czasu do czasu.

To jedyne chyba miejsce w lubuskim, gdzie symboliczny krzyż stanął nad jeziorem, bo z reguły takie krzyże stoją lub są przytwierdzone do drzew, w miejscach wypadków komunikacyjnych.

Drogą wzdłuż jeziora

Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Musimy się cofnąć, jakieś 150 m do miejsca, gdzie widać trakt, który przekroczyliśmy i wywinąć w prawo, tuż nad brzegiem jeziora. I znów jest prosto, bo droga wygodna, szeroka. Po prawej cały czas łyska nam jezioro. Patrzymy na monumentalne sosny, wdychamy balsamiczne powietrze, cieszy nas droga. Dochodzimy do końca jeziora, zaczynają się bagienka, ale my dalej idziemy prosto, wzdłuż tych bagienek rzecz jasna. I nie jest ważne, że szlak coraz trudniej widziany, paprocie latem coraz wyższe, dzielnie idziemy prosto. Aż docieramy do takiego miejsca, które jest naturalną groblą pomiędzy bagienkami. Tu należy wyjść z paproci i skierować się w prawo – znów zakręt pod kątem 90 stopni. No cóż, tak w tych lasach bywa.

Aż do jeziora droga wiedzie

No i teraz znów uwaga. Wychodzimy na wygodny dukt, który biegnie cały czas prosto. Po prawej mamy wysoki las, po lewej młodniki, bywa otoczone płotem. No cóż trudno, leśnicy w taki sposób chronią młode drzewka przed zwierzętami, które wyjadłyby je do korzeni. I my tym wygodnym duktem idziemy cały czas. W pewnym momencie dukt się kończy. Jesteśmy na rozdrożu – drogi prowadzą w prawo lub w lewo. My jednak cały czas idziemy prosto, latem w zaroślach wśród jeżynisk, skoro to już sierpień, zimą z tym kłopotu nie ma, droga wiedzie między wysokim lasem, a nadal młodnikami. I po jakichś 10 minutach wynurza się nam jezioro Długie w Sosnach. Jeśli chcemy wydłużyć wycieczkę, możemy skręcić w prawo. Wygodny szlak wyprowadza nas dookoła jeziora i trafimy na pewno na plażę, jeśli nie, skręcamy w lewo i po kilku minutach też dochodzimy do plaży.

Do pałacu i parku

Stąd droga wiedzie nas do pałacu w Sosnach. Trafić tam można dwojako. Albo pójść zwyczajnie asfaltówką, w którą należy skręcić w prawo, albo trochę sobie skomplikować życie, czyli po jakichś 200 m skręcić w lewo w las, potem iść cały czas prosto, aż dukt się skończy i wówczas pod górę a potem w lewo, i znów nieoznakowane ścieżki doprowadzą nas do asfaltu. Po około 1,5 km widać po prawej stronie bruk, znów skręt po kątem 90 stopni i idziemy około kilometra. Nie można przegapić skrętu w lewo, w malowniczą drogę wiodącą w las. I konsekwentnie trzymać się lewej strony, inne ścieżki nas nie interesują. I dochodzimy do polany, gdzie króluje majestatycznie piękne drzewo. Robi wrażenie, bo ma intensywnie ciemnoczerwone ubarwienie. Na drzewach się nie znamy za bardzo, więc tylko podziwiamy. Ale to znak, że jesteśmy w pałacowym parku. Idziemy dalej i po chwili dochodzimy do stawu – malowniczo położonego między pięknymi drzewami, porośniętego grzybieniami. Tak, tak, jesteśmy we dworze w Sosnach.

W gościnie u von Klitzingów

I takim to sposobem, trochę od tyłu (jeśli przyjąć tę wersje drogi, bo jeśli asfaltem, to wejdziemy od frontu) dotarliśmy do dworu w Sosnach, czyli chylącego się coraz bardziej ku upadkowi pałacu niegdyś należącego do rodu von Klitzing.

Ale oddajmy głos specjalistom. Tak pisze o tym miejscu konserwator zabytków Błażej Skaziński: „Obiekt zlokalizowany jest po południowej stronie dro­gi prowadzącej z Lubna do Witnicy. Część rezydencjonalna usytuowana jest w północnej partii założenia. Dostęp do pałacu umożliwia droga wyznaczona przez aleję kasztanowców, wiodąca przez obszerny dziedziniec folwarczny. Drzewa zasadzone zostały również półko­listym szpalerem przed elewacją frontową pałacu, tworząc odrębny od założenia folwarcz­nego dziedziniec, pośrodku którego wybudowano kolistą fontannę. Od strony południo­wej pałacu znajduje się parkowa polana, schodząca tarasowo do jeziora w ramach parku krajobrazowego”. I dalej „Sosny (niem. Charlottenhof) to historyczna kolonia Starych Dzieduszyc, założona jako folwark w 1771 roku przez Hansa Bogislawa von Wobeser. Po jego śmierci w 1792 roku miejscowość znalazła się w posiadaniu wdowy – Katheriny Charlotty z domu von dem Borne, na której to cześć kolonia przyjęła swoją niemiecką nazwę. W 1816 roku Sosny znalazły się w posiadaniu Kaspara Lebrechta von Klitzing, z ini­cjatywy którego wybudowano pałac oraz założono park w typie krajobrazowym. Budy­nek pałacu pochodzi z 1835 roku i zrealizowany został według projektu Neubarta. Na cześć fundatora nad wejściem głównym umieszczono napis o treści: »Caspar Lebrecht von Klitzing zu Demmertin in der Prignitz im Jahre 1783 geboren, hat dieses Haus im Jahre 1835 erbauen lessen«. W 1886 roku dobudowano skrzydło wschodnie oraz zachodnie wraz z wieżą, według projektu Georga Lebrechta von Klitzinga, kolejnego właściciela dóbr ziemskich. W 1909 roku dokonano przebudowy wnętrz w związku z prowadzoną moder­nizacją rezydencji. Majątek ziemski znajdował się w posiadaniu rodziny von Klitzing do początku 1945 roku. Ostatni właściciel – Werner von Klitzing został zastrzelony przez żoł­nierzy radzieckich, kiedy próbował powrócić do majątku, aby dopilnować pozostawione­go tam bydła. W pałacu znajdowało się cenne wyposażenie wnętrz, na które składały się meble, lustra i żyrandole z czasów budowy rezydencji. Na uwagę zasługiwały zwłaszcza pamiątki ro­dzinne, w tym tablica herbowa Hansa Caspara von Klitzinga oraz portrety antenatów, z których do najcenniejszych należał XVI-wieczny portret Friedricha Tristana von Klitzing i jego małżonki. Z kościoła w Starych Dzieduszycach pochodził z kolei fragment skrzydła późnośredniowiecznego retabulum oraz figury ołtarzowe.

W 1945 roku majątek został znacjonalizowany. W tym czasie wyposażenie i wystrój pałacu zostało zniszczone lub rozproszone. Pojedyncze meble w stylu Biedermeier i obrazy ante­natów znajdują się w zbiorach Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta w Gorzowie Wlkp.
W latach 50. XX wieku budynkiem pałacu administrowało Przedsiębiorstwo Połowów i Usług Rybnych „Gryf” ze Szczecina. W latach 1962-1965 właścicielem był POM z Zie­lonej Góry. W pałacu prowadzono wówczas ośrodek kolonijny. W kolejnych latach znaj­dowała się tutaj filia PDPS w Kamieniu Małym. Od 1971 roku pałac stanowił własność komunalną. W budynku mieściły się wydzielone mieszkania lokatorskie. Obiekt od lat 70. XX wieku jest nieużytkowany i systematycznie popada w ruinę. Obecnie znajduje się w rę­kach prywatnych”.
Smutny widok.

Dla zainteresowanych podpowiadam lekturę, a mianowicie książkę Hilde von Laer „We dworze Charlottenhof: obrazki z życia ostatniego pokolenia nowomarchijskiej szlachty z Sosen”. Autorka jest z domu von Klitzing i opowiada o swoim dzieciństwie oraz młodości spędzonych na dworze w Charlottenhof, czyli dzisiejszych Sosnach. W posłowiu Zbigniew Czarnuch nakreśla historię Sosen i rodziny von Klitzing. Lektura pasjonująca. Poczytać można w dziale regionalnym Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej. Warto, bo to arcyciekawa rzecz.

Tym razem, zresztą, jak i poprzednio na szlak poprowadził mecenas Stanisław Żytkowski. Szła Nasza Chata, licznik pokazuje 14 km. Miłego szlaku.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x