Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Do cmentarza, który został odnaleziony

2013-09-05, Na szlaku

Wokół Gorzowa są takie miejsca, że niektórzy zaprawieni turyści nie mają o nich pojęcia. Do takich należą okolice Parzeńska oraz zakamarki Puszczy Noteckiej.

medium_news_header_4779.jpg

Tym razem szlak wiedzie między dostojnymi sosnami, miejscami bukami i dębami. Po drodze mija się oparzeliska, można zobaczyć paśniki i inne cuda w lesie. Główną oś wycieczki wyznacza Kłodawka.

Od Zachodniego Pomorza

Szlak zaczyna się około  3 km od Łubianki w zachodniopomorskim. Do wsi dojechać można autobusem w kierunku na Barlinek. We wsi skręcamy na Karsko i czwarty, bardzo wyraźny dukt w lesie, to nasza ścieżka - około 3 km od Łubianki. Wchodzimy w piękny las mieszany, po prawej prześwituje bagienko, a właściwie wysychające bagno, które naszym oczom ukaże się, jak ostro skręcimy w prawo i dalej idziemy cały czas wygodnym szlakiem, który wyprowadzi nas aż do samego Parzeńska.

I to jest pierwszy bonus naszej wycieczki. Bo wioseczka jest utopiona w przepieknym mieszanym lesie. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z XIII wieku. Parzeńsko - niemiecka nazwa Wollhaus - była fundacją na rzecz klasztoru cysterskiego w Mironicach. Po II wojnie światowej wsi groziło wymarcie - powód - leży w lesie z trudnym dojazdem. Ale po przełomie demokratycznym Parzeńsko odkryli letnicy i dziś to wybitnie letniskowa miejscowość.

Wchodzimy od strony Łubianki, więc od razu widzimy coś niezwykłego - wielką figurę Matki Bożej, u stóp której stoi niewielki obelisk poświęcony Janowi Pawłowi II. Figura jest rzadkiej urody przykładem sztuki naiwnej dewocyjnej. Bo wykonali ją miejscowi. Miejsce jest zadbane, zawsze ukwiecone i przystrojone flagami.

Idziemy dalej, tak aby po chwili dojść do bramy z numerem 5. Za nią skrywa się dacza państwa Barbary i Jerzego Zygmuntów, gorzowian, którzy na zawsze wpisali się w historię tej wsi.

Uwierało go mocno

Gościnni gospodarze nigdy nie odmawiają wejścia na posesję. Warto tam zajrzeć, bo za płotem rozciąga się... prywatny cmentarz ewangelicki. A było to tak. Ponad 30 lat temu Jerzy i Barbara Zygmuntowie stali się właścicielami tego kawałka świata. Szybko odkryli, że za płotem mają przykryty stertami ziemi, śmiecia wszelakiego zapomniany ewangelicki cmentarz. Długo był miejscem zapomnianym przez Boga i ludzi, aż nadeszły czasy odwilży i do Parzeńska zaczęli zaglądać dawni mieszkańcy. Wtedy miejscowi jakby się obudzili i zaczęli szukać skarbów.

- Patrzyłem na to i coraz bardziej mnie uwierało, że dzieje się taki proceder. I ponad 10 lat temu zapadła decyzja, restaurujemy - opowiada pan Jerzy. Do roboty zabrał się on sam, jego żona, synowie i brat z rodziną. Poświęcili setki godzin, włożyli w to mnóstwo własnych pieniędzy i dziś mają cmentarz, który jest nie tylko cudnie zadbanym miejscem z około 100 nagrobkami, ale też i ewenementem w skali kraju.

Jego otwarcie w obecności ewangelickiego księdza i przy stosownej modlitwie odbyło się równo 10 lat temu. Na uroczystości przyjechały władze gminy Karska, do której Parzeńsko podlega oraz stawiła się cała wieś. Była grochówka, bigos i opowieści. - I od tamtego czasu miejscowi nie dewastują ani nie szkodzą, co innego z letnikami - mówi pan Jerzy. I opowiada, że na cmentarzu są bardzo ciekawe nagrobki, choćby i taka z napisem, że tu leży syn takiego i takiego chłopa, znanego z imienia i nazwiska, ale imienia zmarłego syna nie ma. Na cmentarzu jest także ławeczka ufundowana przez przyjaciół z Niemiec. Po dłuższej chwili gospodarze zapraszają do wnętrza swojej daczy i pokazują pamiątki historii tych ziem. Bo ich dom to takie malutkie muzeum Parzeńska i okolic. Po zwiedzaniu ruszamy dalej, do wsi Prostki, wsi, której nie ma.

Wzdłuż Kłodawki

Droga wiedzie wzdłuż jeziora. Potem cały czas prosto, aż do takiego bardzo ostrego skrętu w prawo . Po chwili widać parkowe drzewa i bajoro, które jest pierwszym widomym znakiem Kłodawki. Droga wznosi się lekko pod górkę i dalej wiedzie prosto - właśnie doszliśmy do Prostków, wsi, której nie ma. Potem dalej, przez śliczny mieszany las. Trakt jest dobrze widoczny, zresztą zawsze można posiłkować się kompasem, bo idziemy cały czas na południe. Po niedługim czasie przez drzewa zaczynają przebłyskiwać jeziora. Dochodzimy do stawów hodowlanych Kabatki.

To kraina, która czaruje o każdej porze roku. My trzymamy się cały czas prawego brzegu Kłodawki, która w niczym nie przypomina tej szerokiej, rwącej miejskiej rzeczki. Szlak wyprowadza na drogę brukową. To ważnym moment naszej wycieczki, bo właśnie jesteśmy na granicy dwóch województw: zachodniopomorskiego i lubuskiego.

Przekraczamy bruk i już jesteśmy w naszym rodzimym landzie. Po 20 metrach brukówki - z stawów kierujemy się w lewo - szlak wywija w prawo w leśną drogę i ta wyprowadzi nas do Marzęcina, czyli innej wsi, której też nie ma. Pamiętać jedynie należy, aby zawsze po prawej ręce mieć wodę.

Trochę szlakiem, a trochę nie

Tu przy obelisku poległych mieszkańców I wojny światowej i tablicy z historią miejscowości natykamy się na węzeł różnych szlaków - nas interesuje ten niebieski kijkowy odchodzący w prawo. Po drodze źródło Marii, pozostałości młyna oraz nagrobek małej dziewczynki zabitej przez Rosjan. Tablicę pamiątkową ufundowali uczniowie klasy VI B szkoły podstawowej w Kłodawie. Idziemy szlakiem jakiś czas, aż dochodzimy do kamienia z liczbą 283. I tu mamy trzy opcje - iść dalej szlakiem, porzucić szlak i iść prosto, aby po jakichś 300 m dojść do jeziora, lub też skręcić w lewo, przejść kawałek, aby obejrzeć imponujący paśnik, po czym skręcić w prawo i dojść do drogi wyprowadzającej do jeziora.

Nad jeziorem skręcamy w prawo i brzegiem dochodzimy do grobli. Jeszcze 200 m i jesteśmy w gościnnym Azylu Małgosi i Roberta Rossowskich.

Trasa wiodła Barlinecko-Gorzowskim Parkiem Krajobrazowym, liczyła 17 km. W drogę poszli członkowie Klubu Turystyki Pieszej Nasza Chata. Od Łubianki  do Kabatków prowadził Marcin Wasilewski, od Kabatków do Azylu w Mironicach autorka.

Renata Ochwat

 

Warto wiedzieć:

Kłodawka (niem. Kladow Fließ) - rzeka na ziemi lubuskiej, prawobrzeżny dopływ Warty, do której uchodzi w Gorzowie Wielkopolskim, przepływając wcześniej przez park miejski; początek rzeki stanowi jezioro Karskie Wielkie (pojezierze Myśliborskie) w województwie zachodniopomorskim, całkowita długość rzeki: 27,3 km, główne dopływy: Marwica (prawy), Srebrna (lewy). Nad Kłodawką leżą m.in. wieś Kłodawa i miasto Gorzów Wielkopolski. Rzeka ma charakter wysokogórski.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x