Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Cud techniki i inne różne ciekawe okazy

2013-10-24, Na szlaku

medium_news_header_5346.jpg

- To powinien zobaczyć każdy, kto się interesuje techniką albo polityką – mówi Wawrzyniec Zieliński. Prowadzi nas do Niemiec, tuż za granicę i tłumaczy,  że skoro tak blisko nas są fantastyczne zabytki techniki, które każdy powinien obejrzeć.

- Jak już nie ma barier typu granica, to każdy może pojechać na wycieczkę i zobaczyć coś, co zobaczyć warto i na własne oczy się przekonać, że technika nie musi być inwazyjna – mówi Wawrzyniec Zieliński. Na co dzień gorzowski biznesmen, człowiek instytucja, dziś nasz przewodnik po Niemczech, tych wschodnich, tuż przygranicznych, bo za daleko się nie wypuszczamy, choć jak policzyć kilometry, będzie ich około 400. Bo to wycieczka na cały dzień jest.

 

Do zamku Gusow

Wyruszamy z Gorzowa wcześnie rano. Do granicy w Kostrzynie droga prosta. Jeszcze tylko w Bogdańcu szybka jazda na wzgórza morenowe, żeby rzucić okiem na Pradolinę Toruńsko-Eberswaldzką, po jakiej nam przyjdzie jechać i oswoić się z deniwelacją wynoszącą blisko 100 m n.p.m.. Poza tym wzgórza będą nam cały czas towarzyszyć i wyznaczać ramę wycieczki. Potem szybki rzut oka na Witnicę i za chwilę już Kostrzyn. Ja patrzę na Twierdzę Jana Kostrzyńskiego, ale się nie zatrzymujemy, nie tym razem. Mijamy bastion Król, który na szczęście remontowany będzie i jedziemy w kierunku na Seelow. Kiedy już i miasto i wzgórza są widoczne są (tylko gwoli ścisłości – tam toczyły się mordercze walki o Berlin, to po Twierdzy Kostrzyn, obróconej w niwecz i perzynę, był ostatni bastion przed stolicą III Rzeszy, w moim prywatnym języku, i jak się okazuje przewodnika także, stolicy gadziego państwa. Też zresztą obrócony w perzynę), skręcamy w prawo i znaki nas wiodą do Neuhardenbergu. To cudnej urody miejsce jest. Prześliczne założenie parkowo-pałacowe z kościołem zaprojektowanym i rozmalowanym przez Karla-Friedricha Schinkla, wybitnego brandenburskiego architekta. Mamy tyle czasu, aby wejść do świątyńki, która za każdym razem zauracza. Dość powiedzieć, że nie tylko zwykłych turystów, ale i wielkich aktorów. Dzięki fundacji, która pałac Neuhardenberg do świetności podniosła i urządza tam bardzo interesujące wydarzenia artystyczne, w kościele Carla Schinkla zagościł wybitny austriacki aktor Claus Maria Brandauer (ten od „Mefista” i nie tylko). Czytał tam fragmenty „Fausta” Johanna Wolfganga Goethego. Był zachwycony miejscem i obiecał, że wróci. A pisząca te słowa do dziś wybaczyć sobie nie może, że jej tam nie było. Ale następnym razem będzie i choć niemieckiego nie zna, to i tak będzie zachwycona.

Ale ruszamy dalej w drogę, do pałacu Gusow. To zaiste przedziwne miejsce. Zamek, pałac, przykład eklektyzmu w architekturze, mieści w sobie jedyne muzeum. Bo można tam zobaczyć największe bitwy, jakie stoczyli Prusacy, Napoleon i paru innych wybitnych dowódców w Europie. A to za sprawą miniatur, ołowianych żołnierzyków, które czyjaś troskliwa ręka ustawiła. A inna czyjaś troskliwa ręka zadbała o to, aby zwiedzający zobaczył, jak się ołowiane żołnierzyki odlewa. Poza tym w muzeum w Gusow można obejrzeć: stare urządzenia do komunikacji, zabawki (śliczne lalki), ubrania, porcelanę, no jednym słowem schwartz, mydło i powidło, jak w starym żydowskim dowcipie. Ale warto tam wjechać, aby się przekonać, że Niemcy jednak trochę inaczej do zbierania i zachowywania pamiątek przeszłości podchodzą. Czasem mniej rygorystycznie, co nie znaczy, z mniejszym szacunkiem.

 

Do wielkiej hrabiny i ceglanej rzeźby

No ale w drogę. Dalej prosto, i po jakimś czasie wyłania się wielka dzwonnica. Przewodnik mówi – Popatrz, ale pomiń wieżę, co widzisz? No i co ja widzę? Okrągłą kaplicę, taką jak znam ze starych zdjęć, choćby Kurta Mazura, kaplicę, jaka kiedyś stała na starym landsberdzkim cmentarzu, zniszczonym w haniebny sposób przez zryw robotniczy na początku lat 70. XX wieku, zryw ludzi Stilonu. Ówczesny cmentarz zamieniono na park Kopernika. Zniszczono nagrobki i nie tylko. I trzeba jechać do Kunersdorf, aby zobaczyć, jak czarowne to miejsce było. I tu zmyłka, Bo Kunersdorf to też polskie miejsce, czyli obecne Kunowice, a nie o nie chodzi. Nasz Kunersdorf mała wioska w Brandenburgii z czarownym kościołem, siedziba Heleny Charlotty von Lestwitz, wielkiej damy, u której bywały największe mózgi i talenty XVIII i XIX wieku. Dość powiedzieć – nobliści. Sporo tych, którzy nadawali nauce nowych torów, ale także i ci, którzy tworzyli kulturę i wyznaczali trendy intelektualne epoki. No nie bez powodu mówiło się o Kunresdorf, że był to Weimar Marchii. Na miejscowym cmentarzu można się przekonać, że także sporo Polaków tu mieszkać musiało. Są stare i nowe nagrobki z polskimi nazwiskami. A przewodnik mówi – No co się dziwić, wszak pogranicze tu jest. Ale warto rzucić okiem (nie sposób po prostu inaczej) na rodzinną nekropolię, czyli jedyny w sobie przepiękny zabytek sztuki funeralnej, grobowiec z miejscami pochówku rodów von Lestwitz, von Itzenplitz i von Oppeln. Zachowało się, co dziwne, bo Kunersdorf  leży w pasie natarcia polskich i radzieckich wojsk w czasie II wojny światowej na gadzią wówczas stolicę – Berlin. Tym bardziej warto zobaczyć. Po chwili zauroczenia, zadumy, zachwytu jedziemy dalej.

No i po chwili dojeżdżamy do innej ciekawostki. Wioska się nazywa Veveais. Prawda, że dziwna w nazwa. Ale kiedy się przystanie przy ceramicznym pomniku, wszystko staje się jasne. W ten tak najbardziej z niebanalny ze sposobów dzisiejsi mieszkańcy uczcili tych, co po wojnie 30-letniej tu ściągnęli, głównie ze Szwajcarii, Holandii. A przewodnik mówi jasno – Też tak można, trzeba chcieć… Ano właśnie, trzeba chcieć… I tu słówko wyjaśnienia. Te tereny po wojnie 30-letniej były kompletnie wyludnione, stąd ta wielka wędrówka ludów na te ziemie i stąd ta nieco egzotyczna nazwa zadbanej wsi. Jedziemy dalej.

 

Ku śluzom i temu czemuś

No i w końcu jest, oto Kanał Finowski. To już Niederfinof z jedym z najstarszych kanałów łączących Odrę z Hawelą (od połowy XVII wieku) czyli zacofaną wówczas Polskę z europejskimi Niemcami. Dziś ma tylko turystyczne znaczenie, ale mosty zwodzoną są i śluzy też.

Tuż obok nowsza wersja Oder-Hawel Kanal, wybitnie zatłoczona droga wodna, na której jest to, po co myśmy tu przyjechali. To jest podnośnia statków, coś, co trzeba zobaczyć, aby zrozumieć, jak to działa. No bo zwykle jest tak, że jest śluza wodna, która się napełnia, stateczek czeka i razem z poziomem wody wznosi się, albo opada na żądaną wysokość. Potem druga śluza się otwiera i wszystko gra. Stateczek też jest na wymaganym poziomie i sobie płynie dalej.

Ale tu jest inaczej. Wielka metalowa konstrukcja widoczna jest z odległości kilku kilometrów. To rodzaj windy, który przenosi barki i inne stateczki na wysokości 39 m, bo taka  jest różnica wysokości pomiędzy jedną a drugą częścią kanału. Wygląda to tak – barka czy stateczek przypływają do tej ogromnej windy, wpływają do wielkiej wanny i ona daną jednostkę wynosi w górę, albo w dół. I ta wielka winda dla statków pracuje całą dobę, więc za każdym razem można zobaczyć niezwykle interesujący techniczny spektakl. A zachwyceni oglądacze tylko kręcą głowami i mówią, niemożliwe. Przewodnik tłumaczy, że trzeba i warto to zobaczyć, bo za dziesięć lat system kanałów do komunikacji wodnej sprawi, że nie będziemy się liczyć w żaden sposób. No my Polacy, bo u nas rzek spławnych i innych dróg wodnych zwyczajnie nie ma. No i jeszcze jedna rzecz. Choć konstrukcja jest wielka, to znakomicie wpasowana w pejzaż, nie razi wyglądem. Można a nawet trzeba wejść na górną platformę, popatrzeć na kanał, poczuć lekkie drżenie, kiedy wodna winda wynosi kolejne stateczki do góry. No i miło przeczytać polskie napisy na tym kolosie. Bo trzeba dodać, że głównie nasi wodniacy tu pracują, z Wrocławia pchacze są i ze Szczecina też.

 

A potem do miasta

Potem trasa prowadzi do Eberswalde, a właściwie do dziś oddzielnego miasta, jakim jest była dzielnica Finow. Króciutki rzut oka na zamkniętą w tym roku ze względu na remont Wieżę Wodną – nigdy wcześniej nie widziałam podobnej, bo wielka ci ona jest. Potem wizyta w niemieckim osiedlu fabrycznym, coś na wzór katowickiego Giszowca i zachwyt nad przepięknym skarbem, zrabowanym przed laty przez Rosjan. To było scytyjskie złoto. Nie mniejszy zachwyt nad Mostkiem Diabła, jak mówi przewodnik, jedną z niewielu nieprzydatnych rzeczy, jakie w Niemczech są. Bo się po nim nie chodzi. Nie da się.

No i wracamy do Polski. Ale po drodze króciuteńka wizyta w Letschin, gdzie stoi imponująca rzeźba Frydryka II Wiekiego. I za chwilę już granica. Umowna, bo w byłych budynkach granicznych mieści się urząd miasta Kostrzyna nad Odrą. I znów rzut oka na twierdzę i za chwilę już Gorzów.

Renata Ochwat

0.muzeum1.jpg
1.muzeum10.jpg
2.muzeum11.jpg
3.muzeum12.jpg
4.muzeum13.jpg
5.muzeum2.jpg
6.muzeum3.jpg
7.muzeum4.jpg
8.muzeum5.jpg
9.muzeum6.jpg
10.muzeum7.jpg
11.muzeum8.jpg
12.muzeum9.jpg
0
0123456789101112

Specjalne podziękowania dla przewodnika Wawrzyńca Zielińskiego, za to że mu się chciało pojechać kolejny raz w znajome landy i nas tam zabrać. Za to szczególne dzięki.

Warto wiedzieć:

- w punkcie informacji turystycznej w Neuhardenbergu można dostać informatorki po polsku, a pani, która tam pracuje, troszeczkę mówi po polsku. Dogadać się można, bo pani jest nader uprzejma.

- Także w punkcie informacji turystycznej w Niederfinof można się zaopatrzyć w przewodniczki i inne materiały informacyjne po polsku o samej windzie, jak i landzie Barnim, na którego terenie stoi.

- Obok wielkiej windy działają punkty gastronomiczne z całkiem przystępnymi nawet dla nas cenami.

- Ebeswalde – miasto od 1300 roku, ważne na szlaku handlowym do Szczecina. To tu w 1913 odnaleziono skarb, najważniejsze w Niemczech znalezisko złota z epoki brązu podczas wykopów na osiedlu Huty Mosiądzu. W 1914 oddano do użytku Kanału Hohenzollernów, a po przebudowie w 1927 r powstał dzisiejszy kanał Odra-Hawela. W 1940 uruchomiono linię trolejbusową, która działa do dziś i jest jedną z ciekawostek tego miasta. W 1945 r. stare miasto zostało zniszczone przez aliantów. No i kolejna ważna data, 1994 – z miasta wychodzą wojska rosyjskie. Obecnie siedziba powiatu Barnim.

- Osiedle Huty Mosiądzu w dzielnicy Finow liczy ponad 300 lat i jest najstarszym tak świetnie zachowanym zakładowym osiedlem mieszkaniowym w landzie Brandenburgii. Najstarszy budynek datuje się na rok 1721. Cały teren objęty jest ochroną zabytków. W 1913 roku podczas wykopu fundamentów pod budowę domów przy dzisiejszym placu Gustava Hirscha odkryto słynny eberswaldzki złoty skarb. Jego imitacja znajduje się w Muzeum w Aptece pod Orłem. W pobliżu miejsca znaleziska odsłonięto w 2007 roku pamiątkową stelę przedstawiającą skarb. Oryginał złotego trafił w czasie II wojny światowej do Moskwy, gdzie przechowywany jest w Muzeum Puszkina. Niemcy od lat zabiegają o zwrot scytyjskiego złota, czyli skarbu właśnie, ale bez skutku.

- Wieża ciśnień, rok budowy 1917/18, działa jak magnes na gości i mieszkańców miasta. To dzieło architekta Paula Mebesa, jeden z najwcześniejszych przykładów ekspresjonizmu ceglanego w Niemczech. Wymiary podstawy 11 x 11 metrów, wysokość  50 metrów, zamknięta w 1964 roku i od tego czasu muzeum techniki.

- Baśniowa willa. Początkowo reprezentacyjny dworek wybudowany w latach 1833/34 przez Johanna-Friedricha Dictusa, nazwany później „Baśniową Willą”. Otwarta ponownie 29 października 2004 roku przez nowego właściciela, EWE AG i uratowana w ten sposób przed ostatecznym zniszczeniem; po gruntownych pracach remontowych i restauracyjnych przedstawia dzisiaj prawdziwy klejnot sztuki klasycystycznej od 1 listopada siedziba Urzędu Stanu Cywilnego z możliwością użytkowania historycznej sali bankietowej i przepięknej sali ślubów.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x