Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Sergiusza, Teofila, Zyty , 27 kwietnia 2024

Bunkry i schrony dla niemieckiej generalicji

2016-04-26, Na szlaku

Do bunkrów i schronów z II wojny turyści z naszego regionu są przyzwyczajeni. Nawet Międzyrzecki Rejon Umocniony już nie robi na nas wrażenia.

medium_news_header_14614.jpg

Ale to, co zobaczyliśmy w Wünsdorf, przerosło nasze wyobrażenia o fortyfikacjach. Bo nasze bunkry, nawet MRU, przeznaczone były dla żołnierzy. A tamte – dla generalicji.   

Wünsdorf lub Zossen

Wünsdorf to mała wieś położona ok. 20 kilometrów na południe od Berlina. Dojazd jest łatwy. Jedzie się ze Świecka autostradą do Berlina, a na wysokości lotniska Schonefeld trzeba skręcić w lewo do Zossen. Stamtąd już bliziutko do „Bücher- und Bunkerstadt” (Miasta książek i bunkrów), jak reklamuje się Wünsdorf. Ten zespół bunkrów często nazywany jest także po prostu Zossen - od sąsiedniej większej miejscowości.

Najpierw, bo w 1877 roku powstał tu poligon artyleryjski. Od 1910 roku zaczęto budować koszary, w których w latach pierwszej wojny światowej znajdowała się główna kwatera armii niemieckiej. Po dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku i po znacznym powiększeniu wojska, do tej pory ograniczonego traktatem wersalskim do 100 tysięcy, kwaterę tę także znacznie rozbudowano. Wokół powstało całe wojskowe miasteczko z blokami, dziś na ogół pustymi. Teraz miejsce to atrakcją turystyczną, wokół której nagromadzono antykwariaty z dwoma typami oferty. W jednych sprzedawane są książki, a w innych akcesoria wojskowe.  

Stąd dowodzono armiami

Przed wejściem na teren bunkrów zgromadziło się ok. 50 osób. W zdecydowanej większości młodzi mężczyźni ubrani w paramilitarne stroje. Jest tata z 10-letnim synem, obaj w panterkach i wojskowych czapkach. Jest kilka pań, też w okolicznościowych ubiorach.

Pani przewodnik na schematycznym planie pokazuje, gdzie co było, omawia przeznaczenie poszczególnych obiektów. Obecnie większość z nich to ruiny. Po wymontowaniu urządzeń, w 1946 roku bunkry te wysadzono. Ale nie wszystkie. Najważniejszy o nazwie Zeppelin pozostał.

Pani przewodnik otwiera bramę i wchodzimy na teren bunkrowiska. Będą jeszcze inne bramy, bo ruiny są niebezpieczne, a ogromnie kuszą, aby na nie wejść, zobaczyć co niżej, co dalej. Idziemy wyznaczoną ścieżką, od czasu do czasu przystając, aby wysłuchać kolejnej opowieści.

Wśród drzew, wzdłuż drogi stało niegdyś 12 domów, potem dobudowano dalszych 11. Zwykłych, wiejskich domków mieszkalnych z wysokimi dachami pokrytymi strzechą. Kilka z piętrem, większość parterowych. Nic szczególnego. Tymczasem dziś na miejscu tych domów leżą ogromne zwały żeliwnych szkieletów i betonowych ścian. Bo te domy w rzeczywistości miały niezwykle grube mury, a i tak to, co najważniejsze, kryło się pod ziemią. Połączone były systemem korytarzy i pomieszczeń, w których mieszkali i pracowali głównodowodzący niemieckiego wojska i służby im podporządkowane. Tu docierały wszystkie komunikaty z frontów i stąd do żołnierzy wychodziły strategiczne decyzje. Obiekty te noszą nazwy Maybach I (gotowy już w końcu 1939 roku) i Maybach II (zbudowany w 1940 roku). Łącznie podziemne korytarze miały 200 metrów. W bunkrach Maybach I miało siedzibę dowództwo Armii Lądowej, w Maybach II Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych. Stąd szły w świat rozkazy, które na język wojska przekładały decyzje cywilnych gremiów politycznych Berlina. Stąd dowodzono niemieckimi armiami, które u szczytu swoich zdobyczy zajmowała niemal całą Europę, a także kawałek Afryki. Tu dochodziły wiadomości ze wszystkich frontów. Nasza grupa nie jest wprowadzana do pomieszczeń podziemnych, choć w informatorze wyczytałam, że wejście jest możliwe od strony schronu Zeppelin.

W sejfie w Maybach II znaleziono dokumenty związane z przygotowywaniem zamachu na Hitlera w dniu 20 lipca 1944 roku (nieudanego). Później także fragmenty pamiętnika Wilhelma Canarisa, szefa Abwehry, które stały się podstawowym dowodem jego działań przeciwko Hitlerowi i III Rzeszy. Wydawało się, że tu, w sercu dowodzenia, dokumenty te będą bezpieczne. Nie były. 

Sześć pięter pod ziemią

Idziemy dalej. Kolejna bramka, kolejne klucze. Dochodzimy do niewielkiego pagórka z dołu zasłoniętego betonowym murkiem. Pani przewodniczka schodzi za murek. Dopiero wtedy widać, że za murkiem jest metalowa konstrukcja. Przewodniczka kluczem francuskim odkręca śrubę, potem uruchamia jeszcze jeden zamek. Z trudem otwiera bardzo grube drzwi stanowiące fragment ściany walca. Nie do pokonania z zewnątrz. Wchodzimy do bunkra Zeppelin. Nazwę tę nadano bunkrowi, ponieważ tu pracowała centrala telefoniczna AMT-500 w systemie kodowym Zeppelin. Przez 24 godziny na dobę działało tu 35 dalekopisów, także stacje przesyłowe dużej mocy, odizolowane od innych linie telefoniczne i telegraficzne. Schodzimy najpierw ze trzy piętra w dół, potem jeszcze niżej. Tablica pokazuje, że jesteśmy 18 metrów pod ziemią. Sześć pięter. Duże pomieszczenia, łatwa komunikacja. Wszystkie udogodnienia, aby można tu długo i wygodnie żyć. Nawet winda dla ciężarówek, nawet poczta tzw. rurowa, czyli łatwe przekazywanie sobie pism lub innych przesyłek. Długim, 150-metrowym korytarzem przechodzimy do następnej części budowli. Tu pomieszczenie wielkości sali gimnastycznej, gdzie działało centrum nadawcze. Inne, mniejsze sale. Wreszcie do góry. Tylko 60 schodów, a więc znacznie mniej niż w dół. Klatka schodowa prowadzi nas do niewielkiego, wiejskiego domku. Nic nie sugeruje, że właśnie tu jest wyjście lub wejście do potężnego bunkra.

„Iwan już tu jest” i pozostał na długo

A jednak Amerykanie i Anglicy wiedzieli o tych schronach. W marcu 1945 roku naloty i bombardowanie tego obiektu prowadziło aż 580 samolotów. Ranny został ostatni dowódca wojsk lądowych Hans Krebs. Gdy 20 kwietnia Armia Czerwona podchodziła pod Zossen, generał Krebs poprosił Hitlera o pozwolenie opuszczenia bunkrów i zniszczenie wszystkich dokumentów. Hitler się zgodził. Niemcy uciekli stąd w pośpiechu, ale nie zdążyli zniszczyć wyposażenia i dokumentów. W Berlinie, w nocy z 30 kwietnia na 1 maja generał Krebs negocjował z generałem Czujkowem warunki kapitulacji. 1 maja popełnił samobójstwo. 

Brytyjski historyk Antony Beevor w książce „Berlin 1945. Upadek” tak opisał zajecie bunkrów: „Późnym popołudniem (20 kwietnia 1945 roku) radzieccy żołnierze weszli do Zossen z mieszaniną strachu i zdumienia. Dwa kompleksy bunkrów Maybach I i Maybach II, leżące obok siebie, były dobrze ukryte wśród drzew i zabezpieczone siatkami maskującymi. Najbardziej jednak zaskoczyła czerwonoarmistów nie ogromna masa papierów płonąca wewnątrz bunkrów, lecz „wycieczka z przewodnikiem”, wartownikiem kompleksu. Prowadził on do podziemnych bunkrów z agregatami prądotwórczymi, mapami, telefonami i dalekopisami. Technicznym cudem była centrala telefoniczna, która łączyła dowództwa z jednostkami Wehrmachtu w dniach, gdy III Rzesza rozciągała się od Pirenejów do Wołgi, od Sahary po Norwegię. Oprócz wartownika w kompleksie znajdowało się tylko czterech żołnierzy niemieckich. Trzech z nich poddało się od razu. Czwarty, kompletnie pijany, nie był w stanie tego zrobić. Nagle zadźwięczał telefon. Jeden z rosyjskich żołnierzy podniósł słuchawkę. Najwyraźniej dzwonił jeden z wyższych niemieckich oficerów, który chciał się dowiedzieć, co się dzieje. Żołnierz odpowiedział: „Iwan już tu jest” i posłał go do diabła” (tłumaczenie z Internetu).

Rosjanie przejęli urządzenia telekomunikacyjne w pełni gotowe do użytku. Wykorzystywali je już podczas walk o Berlin. 

Bunkry Maybach I i II w 1946 roku zostały wysadzone przez Rosjan na podstawie porozumienia czterech mocarstw o zniszczeniu hitlerowskich obiektów militarnych. Ale Zeppelin zachowano. Już wcześniej miał tu podobno swoją siedzibę generał Żukow podczas zdobywania Berlina. W okresie tzw. zimnej wojny tu, w Zossen i Wünsdorf znajdowała się kwatera główna Zachodniej Grupy Wojsk Armii Czerwonej, czyli wojska stacjonującego w NRD. (Podobna kwatera Północnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej znajdowała się w Legnicy). Tu zapadały decyzje dotyczące nie tylko żołnierzy, ale wszystkich mieszkańców NRD. Bunkry zostały zdemilitaryzowane dopiero w 1994 roku, kiedy żołnierze radzieccy opuścili ziemie niemieckie.  

Trzy inne ciekawe miejsca

W sąsiedztwie bunkrów znajdują się jeszcze trzy ciekawe obiekty.

W dawnych stajniach mieszczą się dwa muzea. Jedno poświęcone jest armii niemieckiej z okresu I wojny światowej, jako że tu stacjonowały jej oddziały. Drugie – Armii Czerwonej, której sztab główny przez blisko 50 lat tutaj się znajdował. W obu warunki ekspozycji raczej zgrzebne, ale ilość eksponatów imponująca. Jak u każdego kolekcjonera. Jedne eksponaty przerażają, inne zaciekawiają, jeszcze inne bawią. Spośród tych z armii radzieckiej przerażenie wzbudził fotel dentystyczny przypominający narzędzie tortur. Natomiast zabawiła nas tablica z wzorami fryzur dla żołnierzy, gdy długość włosów nie mogła przekroczyć 3 centymetrów.

Naprzeciw muzeów znajduje się oryginalna budowla. W lesie stoi betonowa rakieta. Na tym terenie w okresie wojny stało kilkanaście takich rakiet. Ale to nie rakiety, a schrony. Wchodzimy do środka. Trzy piętra w dół, a reszta do góry. Razem 23 metry. W środku okrągłego otworu schody prowadzące na wyższe piętra. W tym pionie również dostęp do wody i ubikacje. Poszczególne kondygnacje coraz mniejsze, bo mury rakiety się zwężają. W Każdej rakiecie mogło się schronić 300 osób. Mogli tu przetrzymać najcięższe naloty i bombardowania. Pionowa konstrukcja z iglicą na górze w zasadzie wyklucza możliwość uderzenia z góry. Grube ściany zapewniały bezpieczeństwo od ostrzału z boków. Żaden z takich schronów nie został zniszczony w czasie wojny. 

Drogie zwiedzanie

Ruiny i bunkry można oglądać tylko pod kierunkiem przewodnika i tylko dwa razy w tygodniu: wejścia w soboty o 13.00 i 14.00. Wskazane zarezerwowanie biletu, choć na początku kwietnia, gdy tam byliśmy, bilety sprzedawano do ostatniej chwili. Bilet jest dość drogi, kosztuje 15 euro, ale obejmuje zwiedzanie bunkrów z przewodnikiem oraz dwuczęściowego muzeum i oryginalnego schronu już samodzielnie. 

Obok języka polskiego, w grupie, z którą zwiedzaliśmy bunkry, słyszałam język angielski. Mimo widocznego zainteresowania obcokrajowców, przewodniczka mówi tylko po niemiecku, szybko, nie ma czasu na tłumaczenie, podaje dużo specjalistycznych danych. Brak folderów lub innych drukowanych opracowań, brak audio przewodników. Tereny bunkrów zostały skomunalizowane i są własnością gminy Zossen. Nadzór nad nimi sprawuje spółka będąca w całości własnością gminy. Choć bilety są stosunkowo drogie, wyraźnie czuje się brak bogatego właściciela. Jeszcze tu sporo do zrobienia dla przybliżenia obiektów turystom.

Przyznaję: bunkry to nie jest moja dziedzina zainteresowań, nie umiem poruszać się wśród ich technicznej specyfiki, a przecież to, co zobaczyłam, zrobiło na mnie duże wrażenie.

W sąsiedztwie bunkrów bardzo dobra grecka restauracja. Niedrogie greckie potrawy, kieliszek uzo od firmy za darmo. Polecam.   

Wycieczkę zorganizował Zbigniew Czarnuch dla Klubu Regionalistów. Razem z nami bunkry i schrony oglądał Niemiec, historyk z dawnego Berlina Zachodniego. Nic nie wiedział o tych obiektach. Ani dawniej, ani obecnie nie mówi się o nich na tyle, aby wiadomości dotarły do mieszkańca Berlina z otwartą, przecież, głową.

Krystyna Kamińska

Fot. Maria Gonta

PS. Podczas przeglądania Internetu na temat Zossen i Wünsdorf znalazłam prośbę red. Jacka Podemskiego o przekazanie interesujących informacji o ludziach związanymi z tymi bunkrami.  Zamierza przygotować o nich audycję dla TVN Turbo. Realizuje on filmy pokazywane w cyklu „Wstęp wzbroniony” o ciekawych obiektach podziemnych.

Warto tu przypomnieć, że red. Jacek Podemski pochodzi ze Strzelec Krajeńskich, jakiś czas pracował w Gorzowie, a jego zainteresowanie podziemiami zrodziło się w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym. Film o MRU już zrobił. Jeśli znajdziecie informację o programie „Wstęp wzbroniony” w TVN Turbo, dajcie znać.

                                                                                      

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x