Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Miasto pełne zabytków w zasięgu ręki

2016-05-28, Na szlaku

Już tylko przepiękne kolegiata powinna być przyczyną, aby się wybrać do Stargardu, miasta nad Iną z pysznymi zabytkami i ciekawym muzeum.

medium_news_header_14940.jpg

Kiedy się wjeżdża do miasta od strony Pyrzyc, od razu widać dwie wysokie wieże. Jedna należy do bazyliki mariackiej, druga do kościoła św. Jana Chrzciciela. I już tylko one są znakiem, że miłośników zabytków czeka przygoda i to nie byle jaka.

Bazylika, katedra i tajemnicze zakamarki

Zwiedzanie należy zacząć od kolegiaty mariackiej, zwanej przez miejscowych mieszkańców katedrą. To perła, jedyny zabytek klasy zero, czyli tej najwyższej w województwie zachodniopomorskim. Ceglana, gotycka budowla jest najwyżej sklepionym kościołem w Polsce. Sklepienia sięgają ponad 30 m. I choć bazylika jest kościołem czynnym, to turyści powinni kupić bilety, najlepiej opłaca się opcja trzy w jednym, czyli kolegiata oraz oba budynki muzealne – płaci się 16 zł. W cenie jest też wejście na kolegiacką wieżę, ponad 75 m wysokości.

Jednak zanim na wieżę, warto się przejść przez trzy nawy kolegiaty, bo co kawałek to tajemnicze rzeczy. Przede wszystkim widać jakieś drzwiczki i okienka, to pozostałości po starszych częściach kościoła. W bocznych kaplicach kryją się stare freski, nawet o proweniencji średniowiecznej. Można zobaczyć grające anioły, Panny Mądre i Głupie oraz znak herbowy tych ziem – gryf pomorski. Poza tym ślicznie pomalowane służki, przestrzeń, stare witraże. 

Osobną chwilkę warto poświęcić sklepieniom. Bo są to krzyżowe gotyckie z ciekawymi malunkami. W nawie głównej znów grające anioły. W lewej nawie bocznej szczególnie warto się przyglądać, bo nagle można odkryć podpis jednego z budowniczych. To kolejna rzadkość wielka w skali całego kraju.

Po wyjściu z kolegiaty koniecznie należy obejść budowlę dookoła. Wyraźnie wyodrębnia się kaplica mariacka z pysznymi ceramicznymi zdobieniami i… maszkaronami. Jest ich coś około setki, każdy inny i jak chce miejscowa legenda – przedstawiają możnych renesansowych rajców. I w ten prosty sposób mamy analogię z maszkaronami krakowskimi lub bliżej nas z maszkaronami z Goerlitz…

Muzeum jedno w dwu odsłonach

Tuż obok kolegiaty malowniczy Stary Rynek z trzema odrestaurowanymi kamieniczkami. W jednej mieści się Punkt Informacji Turystycznej i tu można się zaopatrzyć w plan miasta – taki wydzierany z dobrze zaznaczonym i opisanym Staromiejskim Szlakiem Zabytków, znakomitym drogowskazem, jak dalej spacer powinien się układać. W środkowej, z renesansowymi podcieniami mieści się muzeum miejskie. Tu można obejrzeć stałą wystawę pt. Dawna Apteka oraz wystawa z dziejów najnowszych miasta. W pozostałych salach znajdują się wystawy czasowe. My trafiliśmy akurat na wystawę strojów – no bajka dla wszystkich. W trzeciej, przepięknie zdobionej z śliczną fasadą mieści się Ratusz, niestety, w soboty zamknięty. Oglądamy elewację i idziemy dalej.

Dochodzimy do Domu Rohledera (lub Rohlederów, zwanego także Domem Kletzinów, lub Kletzana) położonego przy ul. Mieszka I. Dziś mieści się tu Książnica Stargardzka. Budynek należy do nielicznych pozostałości średniowiecznego budownictwa mieszczańskiego.

Imponuje charakterystycznym szczytem schodkowym. Tuż obok biegną muzy miejskie, my wychodzimy poza nie, aby się dostać do Bastei, w której mieści się nowoczesne muzeum historii miasta. Marzenie tych, co lubią historię.

Za murami skręcamy w lewo i schodzimy do szklanego kubiku. To wejście do ultranowoczesnego muzeum, w którym w niebanalny sposób pokazano historię tego miasta.

Na parterze powieszono sztychy z niespodziankami. Warto się zatrzymać, bo można zobaczyć jak jeden z książąt pomorskich mruga okiem, a inny macha na powitanie. A potem co kondygnacja, to zaskoczenie. A to hologram starej XIII-wiecznej kogi, stateczku, jakim kupcy stargardzcy spławiali towary do Szczecina. A to zmieniający się globus, przy którym w prosty sposób można się nauczyć podstawowych pojęć geograficznych, a to wizualizacja wojny 30-letniej, która wyludniła kontynent. Kiedy trwający 3 minutki pokaz się kończy, ściana staje się przezroczysta i oczom zdumionego oglądającego ukazują się sztuki uzbrojenia właśnie z czasów wojny 30-letniej… Takimi rapierami wówczas pod Stargardem walczono, a w takich kirysach strażnicy walczyli.

W muzeum pełno jest ekranów dotykowych, można tam sobie spędzić bardzo dużo czasu. Muzeum – marzenie i dla dorosłych, i dla dzieci.

Plantami wokół miasta

Ruszamy dalej. Wychodzimy z muzeum przez to samo wyjście i wracamy do bramy, przez którą przeszliśmy. Mijamy ją i idziemy wzdłuż murów miejskich. Zadbane planty, kolorowe, z placami zabaw, aż chce się spacerować. I dochodzimy do ciekawej baszty. Ciekawej z dwóch powodów – ma wybitą furtę oraz ciekawe zdobienia. No i ciekawą nazwę – Morze Czerwone. Wytłumaczeń jest kilka…

Idziemy dalej. Po lewej stronie rozpościera się widok na cerkiew, ikony, krzyż prawosławny nie pozostawiają złudzenia. Na placu obok widać pomnik Jana Pawła II, zdaniem fachowców – coś koszmarnego, ale mieszkańcy są do niego przywiązani.  Na przeciwko stoi charakterystyczny postument. To pomnik poświęcony Armii Radzieckiej i jeden z tych, które mają pójść do likwidacji. Choć miejscowi sobie tego jakoś za bardzo nie wyobrażają.

Bliżej plant inny pomnik, a mianowicie kamień zaświadczający, że w 1995 roku Pomorze Zachodnie świętowało 50-lecie powrotu do Macierzy. Ewidentny fałsz historyczny, ale miejscowi również nie widzą powodów, aby kamulec usunąć.

Po prawej widzimy strzelistą, liczącą ponad 90 m wieżę kościoła św. Jana Chrzciciela, czyli znak na to, że w średniowieczu swoją świątynię mieli tu joannici, czyli zakon szpitalników, którego członkowie chodzili i nadal chodzą w czarnych płaszczach z białymi maltańskimi krzyżami. Ta świątyńka, bo nie jest wielka, poświadcza tylko średniowieczny rodowód miasta oraz jego znacznie. Warto dodać, że joannici wszędzie swych domów nie otwierali.

Przez most i do kolegiaty

Szlak prowadzi dalej wysokim nasypem. Jest na tyle wysoki, że leżące poniżej mury wydają się być zabawką. Po dłuższej chwili dochodzimy do kanału Iny, nad którym wznosi się dwuwieżowa brama, jedyna taka w Polsce i jedna bodajże z dwóch w Europie.

Szlak prowadzi dalej i można obejrzeć różne typy murów obronnych. Odsłania nam się kolejna baszta i kolejna brama, ta jest o tyle ciekawa, że ma pozostałości po średniowiecznej toalecie. Przechodzimy nią, przekraczamy Inę, która ma wygląd dzikiej rzeki. O tym, że płynie w mieście, świadczy niezwykle zadbany bulwar. I tym bulwarem wędrujemy sobie spokojnie do kolegiaty, skąd zaczęła się nasza droga. Ale na razie nie kończymy zwiedzania Stargardu.

Cmentarz niezwykły

My teraz kierujemy się do cmentarza wojskowego, leżą tu żołnierze z I i II wojny światowej. Jego niezwykłość polega, na czym innym. Na tym, bowiem, że można tu zobaczyć nagrobki żołnierzy różnych nacji. Bo są i Rosjanie, i Belgowie, i Serbowie i Rumuni, i Francuzi, i Włosi.

A teraz o rzeczach niezwykłych. Francuska kwatera ma oznaczenia rządu Vichy, czyli tego, który kolaborował z Niemcami w czasach II wojny. I prawdopodobnie też chyba taki jedyny w Polsce. W jednej z kwater żołnierzy Armii Czerwonej stoi krzyż prawosławny, rzecz niebywała. Na cmentarzu tym można znaleźć też nagrobek żołnierza – Tatara oraz Żyda. Ta nekropolia godzi wszystkich w myśl słów genialnego greckiego poety „Dla wszystkich ta sama noc”.

Tu kończy się nasze zwiedzanie Stargardu. W drogę wyruszył Klub Regionalistów.  Przeuroczym przewodnikiem był Zbigniew Miler wspierany cały czas przez swoją żonę Krystynę. Pisząca te słowa mało gadała, bo cały czas usiłowała rozpoznać miasto, w którym była 30 lat temu i wcale jej się to nie udawało.

Renata Ochwat

Warto wiedzieć:

Stargard leży w odległości 80 km i najlepiej wybrać się tam samochodem. Jest też niezły dojazd pociągiem, ale trzeba się przesiadać w Krzyżu.

Na miejscu nie ma problemu ze zjedzeniem obiadu, bo bardzo dobre jedzenie jest w barze Filipinka (widać go ze szlaku spacerowego) – na naprawdę duży posiłek wydamy około 13 zł.

W Punkcie Informacji Turystycznej można się zaopatrzyć w bezpłatne materiały reklamowe, ale też jest sporo bardzo ciekawych płatnych wychodzących w muzealnej serii Stargardia. 

0.P1010258-2.JPG
1.P1010261-2.JPG
2.P1010264.JPG
3.P1010283-2.JPG
4.P1010341-2.JPG
5.P1010342-2.JPG
6.P1010369-2.JPG
7.P1010376-2.JPG
8.P1010381-2.JPG
9.P1010386.JPG
10.P1010412.JPG
11.P1010430.JPG
0
01234567891011
X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x