Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Jedyny Teatr Szekspirowski na świecie

2016-09-19, Na szlaku

W Gdańsku koniecznie trzeba odwiedzić Teatr Szekspirowski.

medium_news_header_16149.jpg

W czasie wakacji trzy razy dziennie odbywało się zwiedzanie budynku z przewodnikiem, a po sezonie, czyli teraz – raz dziennie, o godz. 15.00. Natomiast w godzinach wieczornych odbywają się tam przedstawienia, koncerty lub inne imprezy. Najlepiej połączyć dwie oferty: zwiedzieć budynek i obejrzeć zdarzenie kulturalne. Ja tak zrobiłam.

Szekspir w Gdańsku

W XVII wieku Gdańsk był znaczącym centrum kulturalnym w całym basenie Bałtyku. Z kronik miasta wynika, że niemal co roku przyjeżdżały tu teatralne trupy z Anglii. Wystawiano różne sztuki, w tym na pewno bardzo wtedy popularne sztuki Wiliama Szekspira. Przedstawienia pokazywano w otwartym na początku XVII wieku budynku szkoły fechtunku. Jego wnętrze było bardzo podobne do londyńskiego teatru Glob, gdzie występował i dla którego pisał swoje sztuki angielski dramaturg. Duża płaska powierzchnia otoczona drewnianymi ścianami z balkonami dla publiczności. Daszek tylko nad balkonami, nad środkową częścią budynku – czyste niebo. Pośrodku mogli występować aktorzy, mogła miejscowa młodzież uczyć się robienia szablą, mogły odbywać się różne sportowe zawody. Szkoła fechtunku znajdowała się tuż za murami miasta, czyli dziś w samym jego centrum. Funkcjonowała 200 lat.

Szkatułka z teatrem w środku

Inicjatorem wybudowania teatru elżbietańskiego w Gdańsku jest profesor Jerzy Limon, literaturoznawca i teatrolog. W latach 80. XX wieku wolne było miejsce po dawnej szkoły fechtunku u zbiegu dzisiejszych ulic Podwale Przedmiejskie i Bogusławskiego. Profesor najpierw rozpropagował historię tego miejsca i doprowadził do utworzenia festiwalu inscenizacji sztuk Szekspira, a następnie do powołał fundację Theatrum Gedanenses, której celem była budowa nowego teatru. Patronat nad budową objęli ze strony angielskiej książę Walii Karol i ze strony polskiej – Andrzej Wajda. W 2004 roku fundacja ogłosiła międzynarodowy konkurs na projekt teatru o elżbietańskich korzeniach, ale współczesny w formie i funkcji. Zainteresowanie konkursem było bardzo duże. Do oceny jury zakwalifikowało aż 38 propozycji. Natomiast do realizacji skierowano projekt włoskiego architekta – Renato Rizziego.

W opinii prof. Limona Rizzi „zaproponował architektoniczną szkatułkę na precjoza, nawiązując do architektury sakralnej Gdańska i jednocześnie do genezy teatru europejskiego. (…) Szkatuła ma otwierane wieko (czyt. dach) i otoczona jest murem. W ich obrębie znajdujemy uliczki, zaułki, tarasy, place i placyki. Wszystko to umożliwia czytanie całości jako modelu miasta, które w swoim centrum ma teatr”.

Teatr otwarto przed rokiem, czyli jesienią 2015 roku. Budynek uznawany jest za jedno z największych dzieł architektury ostatnich lat. Niespodziewanie wyłania się zza starej bramy i od razu robi zaskakujące wrażenie. Czarna, przysadzista bryła. Na jej ścianach 1 milion 200 tys. antracytowych, czarnych cegieł i tyleż czarnej kostki brukowej. Ze względu na duże czarne płaszczyzny obiekt bardzo trudny jest w fotografowaniu. Całkowity koszy budowy to 93,8 mln zł. 75% pochodziło z funduszy Unii Europejskiej, po 12,5% dodały władze miasta i władze województwa pomorskiego.

Pod kierunkiem przewodniczki

Zainteresowanie zwiedzaniem teatru z przewodnikiem jest bardzo duże. Koszt – 15 zł. Tego dnia, kiedy zwiedzałam teatr z jedną polską grupą, równolegle oglądały go trzy grupy w języku angielskim i jedna w języku niemieckim.

Zaczynamy od historii szkoły fechtunku i obejrzenia jej makiety, aby później nałożyć ją na obecny kształt teatru. Obrys głównego obiektu taki sam jak w XVII wieku. Przechadzkę rozpoczynamy od sal położonych najniżej, gdzie znajdują się galeria sztuki, barki, szatnie, miejsca odpoczynku dla widzów. Wszędzie biel ścian i jasne, marmurowe schody. W galerii oglądamy krótki film o budowie obiektu.

Na parterze przez wielkie drewniane drzwi, uchylające się bardzo lekko, wchodzimy na salę główną. Pełne zaskoczenie. Pusta, równa podłoga. Naprzeciw drzwi mały balkonik. To z tego miejsca dawniej sztuki oglądał król, a wraz z nim równie godne osoby. Na dole nie ma żadnych miejsc siedzących. Tu publiczność ogląda przedstawienie na stojąco. Właśnie trwa montaż dużej sceny. Jest ona dość wysoka, ma 1,2 metra.

Od pierwszego piętra trzy balkony z trzema rzędami siedzisk na każdym poziomie. Cały wystrój z drewna, a więc w ciepłym, jasnym kolorze. Chodzimy po galeriach na różnych poziomach. Szukamy najlepszych miejsc. Na drewnianych siedziskach ułożone płócienne poduszki. W zasadzie najlepsze byłyby na bocznym balkonie w pierwszym rzędzie, ale tam przeszkadza poręcz ustawiona dla bezpieczeństwa. I nie ma o co oprzeć pleców. Może więc lepiej na najwyższym, trzecim rzędzie. Tu można się oprzeć o ścianę, barierka nie przeszkadza, ale nie widać całej sceny. Niezłe są miejsca naprzeciw sceny, ale tam dość duża odległość od widza do aktora. Najlepiej więc miał król, choć przedstawienie oglądał z tyłu, a tylko do ukłonów aktorzy zwracali się do niego.

Nad nami skomplikowana konstrukcja dachu, teraz zamkniętego. Dach to dwie połaci o wymiarach 10 x 22 metry umieszczone na metalowej kratownicy. Po naciśnięciu odpowiedniego guzika te dwie połacie w ciągu dwóch minut najpierw obracają się o 85 st. i następnie opuszczają do pozycji pionowej, równolegle do widowni. Konstrukcja tego dachu byłą wielkim wyzwaniem dla budowniczych kilku branż inżynierskich. Ale teraz dobrze się sprawdza.

A potem obchodzimy różne dziwne miejsca najpierw w gmachu teatru, a potem na jego tarasach. Projektant tak rozwiązał przestrzeń, aby gość stale była zaskakiwany rozwiązaniami linii, ścian, sufitów. Jedna z sal konferencyjnych jest… zawieszona w powietrzu.

Spacer po dachu budynku jest równie zaskakujący jak zwiedzanie wnętrza budynku. Kilka poziomów, a na nich tarasy umożliwiające organizację imprez. Do tego piękne widoki na gdańską starówkę.

Szekspir rozbuchany

Gdański Teatr Szekspirowski nie ma własnego zespołu artystycznego, a mimo to jego oferta kulturalna jest bardzo bogata, szczególnie w sezonie. Zdarzenia układane są w cztery cykle: prezentacja najlepszych polskich teatrów z dowolnym repertuarem, prezentacja teatrów z Europy i Świata, Lato z Szekspirem i Scena Muzyczna, czyli koncerty. W repertuarze zapraszanych teatrów dominują przedstawienia sztuk Szekspira, ale można zobaczyć nawet współczesne.

Wystawiane są tu także sztuki przygotowywane we współpracy z innymi teatrami Trójmiasta. Pierwszym takim przedsięwzięciem była inscenizacja „Wesołych kumoszek z Winsdoru” w wykonaniu zespołu z Teatru Wybrzeże. Oglądałam to przedstawienie przygotowane specjalnie do warunków budynku, czyli Teatru Szekspirowskiego.

Na długo przed otwarciem wejścia na salę, przed wielkimi drzwiami ustawiają się widzowie. Głównie ci, którzy wykupili bilety na parter. Tu nie ma miejsc siedzących, a pierwsi mogą zająć najwygodniejsze miejsca przed samą sceną. Dziwnie wygląda scena, dookoła której prawie leżą widzowie oparci na łokciach. Mam miejsce na pierwszym balkonie, w pierwszym rzędzie. Najdroższe, więc pewnie najlepsze. Ale nie ma o co oprzeć pleców, a obraz sceny przesłania mi barierka. Luksus to nie jest.

„Wesołe kumoszki z Windsoru” oglądałam niedawno w gorzowskim teatrze, mogę więc porównać obie realizacje. Nasza, choć dynamiczna i wesoła, była relatywnie znacznie spokojniejsza i łagodniejsza w porównaniu z gdańską. Powierzchnia tamtej sceny jest znacznie większa, zespół też, bo obok aktorów występuje wielu statystów. W gdańskim przedstawieniu najważniejszy jest ruch. Stale coś się dzieje: aktorzy biegają, nieustannie się gonią, skaczą, przewracają, kopią w tyłek. Dynamika tej realizacji jest niezwykła. Pewnie tak wystawiano sztuki za czasów Szekspira. To komedia, więc trzeba się śmiać nawet z prymitywnych zachowań. Współczesnej publiczności przedstawienie bardzo się podoba. Długie, gorące brawa.

Naprawdę warto odwiedzić gdański Teatr Szekspirowski, bo oferuje przeżycia niezwykłe.

Ma tylko jeden mankament: bardzo trudno zrobić mu dobre zdjęcia amatorskim aparatem. Czarne ściany zewnętrzne i białe wewnętrzne po prostu są mało fotogeniczne. Dlatego odsyłam na stronę internetową tego teatru.

Krystyna Kamińska

0.20160531_154419.jpg
1.Mury-teatru.jpg
2.WP_20160601_005.jpg
0
012

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x