Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Mała wieś z ciekawą historią i ładnym dworem

2016-11-10, Na szlaku

Do Racławia dojeżdża miejski autobus. Ale równie dobrze można tam pieszo dojść z Baczyny lub Łupowa.

medium_news_header_16698.jpg

Stara wieś kryje ciekawe historie i równie ciekawe zabytki.

Dziś Racław to jedna z podgorzowskich sypialni. Może nie tak popularna, jak Chwalęcice czy Różanki, Kłodawa lub Glinik. Bo trochę dalej usytuowana, trochę na uboczu i nieco zagubiona wśród pól i lasów. Ale kiedy się tam dotrze, to warto chwilkę poświęcić, aby wieś zobaczyć. A jak się pomyśli, do kogo należała, to lokalnym historykom już się tam podoba. Dość ujawnić, że przez moment w dziejach należał do ostatniego męża egipskiej królowej.

Już w średniowieczu o niej było wiadomo

Racław to jedna z najstarszych miejscowości w regionie. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 17.03.1290. W tym dniu przebywał bowiem w miejscowości Ratecsana (identyfikowanej z Racławiem) margrabia Albrecht III, który tu wystawił przywilej dla Pełczyc, wówczas już znanej miejscowości, która w tym czasie została nadana cysterkom, światłemu zakonowi żeńskiemu. Zresztą na pewien czas losy Racławia wiążą się z cystersami. Potem wieś przechodzi w ręce Hasso von Wedela, wielkiego i znanego marchijskiego szlachcica.

Ale jak to szlachcic, Hasso von Wedel potrzebował pieniędzy, więc kiedy go bieda przycisnęła, zastawił Racław miastu Landsberg, dzisiejszemu Gorzowowi. Potem wieś trafia w ręce von Ostenów, następnie von Marwitzów i kolejnych możnych tamtego świata. Ale tylko von Ostenowie i von Marwitzowie wystarczą, żeby pomyśleć o Racławiu.

W ręku męża egipskiej królowej

W 1879 roku majątek Racław, już nie wieś cała, ale klucz przyszły dworski staje się własnością Philippa von Carnap-Bornheim, właściciela Janczewa. I to jest ciekawostka smaczna dla tropicieli lokalnych opowieści. Bo Philipp von Carnap-Bornheim był ni mniej, ni więcej, a ostatnim mężem Marty von Carnap-Bornheim, zwanej egipską królową i której pogrzeb, jaki odbył się 15 sierpnia 1928 roku w Janczewie właśnie, ściągnął do Landsbergu śmietankę towarzyską z całej Europy (więcej o wydarzeniu przeczytać można tu http://www.echogorzowa.pl/news/30/na-szlaku/2016-02-26/nawet-kamien-na-kamieniu-sie-nie-ostal-13979.html).

Źródła milczą, po co Philippowi von Carnap-Bornheim był majątek Racław. Ale jak nie wiadomo za bardzo po co, można domniemywać, że chodziło o dobrą i bezpieczną lokatę kapitału. Klucz Racław był w rękach tego pruskiego szlachcica do 1896 roku, kiedy to właścicielem staje się Fabian Polensky, kolejny pruski szlachcic. I w rękach tej rodziny posiadłość dworska pozostaje aż do 1945 roku.

Mowa o kluczu dworskim w tym przypadku jest uzasadniona, bowiem właśnie ta rodzina w 1901 roku stawia w centralnym punkcie wsi piękny dwór.

Z umiłowania do klasyki

Dwór Polenskych jest jednym z nielicznych przykładów zachowania w bardzo dobrym stanie spuścizny odziedziczonej po niemieckich właścicielach. Praktycznie nie zmienił się wcale, jeśli chodzi o bryłę i rozwiązania dworskie. I jest to dziwne, bo przecież po II wojnie mieściły się tu siedziby Państwowych Gospodarstw Rolnych i innych spółdzielni rolniczych, które doprowadziły do zagłady w sensie materialnym inne dwory i pałace w okolicy.

Ale po kolei. W 1901 roku powstaje dwór. Piękny, neoklasycystyczny, co oznacza, że Polenscy lubili porządek klasyczny – prosta bryła, ładna, bez różnych dziwnych ozdobników. Bogaci byli, bo postawili budynek dziewięcioosiowy. Na prosty język tłumaczy się to tak, że w głównej fasadzie widać dziewięć okien na parterze i pierwszym piętrze. To naprawdę dużo. I do dziś można tę fasadę podziwiać. Jak chcą źródła, bo dziś tam wejść nie można, własność prywatna to jest, we wnętrzu dworu, na suficie sali balowej i holu zachowały się elementy skromnego wystroju sztukatorskiego w postaci owalu i rozgwiazdy, jak również interesująca oryginalna stolarka drzwiowa wraz z supraportami – czyli pięknymi zdobieniami nad tymi drzwiami.

Historia milczy, co się tu w czasach II wojny światowej działo. A skoro milczy, znaczy, że raczej nic ważnego. Może właściciele zadbali o spokój swój i innych mieszkańców wsi. Powiesili nazistowską flagę, coś tam mówili, ale w gruncie rzeczy dbali o swój i mieszkańców wsi spokój. Dwór się ostał i po 1945 roku szkody mu żadnego wielkiego nie uczynili nowi użytkownicy, bo mówić o właścicielstwie byłoby nadużyciem. Użytkownicy, czyli wspomniane wcześniej PGR i spółki rolne.

Dziś to własność prywatna i zadbana tak, że tylko zazdrościć. Wokół dworu jest pięknie zadbana zieleń, łącznie z przydomowym stawem. Naprawdę jest na co popatrzeć. Pocieszyć oko zadbaniem i pieczołowitością detalu. Dwór wpisany jest do rejestru zabytków, co tylko podnosi dodatkowo jego wartość. A właścicielom przyprawia tylko kłopotów. Bo każdy remont to dyskusja z konserwatorami. Jednak, oceniając po całości, chyba jest to udany dialog.

I już tylko ten zachowany we wspaniały sposób dwór jest przyczyną, aby się do Racławia wybrać na króciutką wycieczkę.

Renata Ochwat

Warto wiedzieć:

Sama wieś ma układ owalnicowy, z zachowanym stawem w środku. Ciekawie to wygląda. W samej wsi zachowało się sporo budynków z początków XX wieku i to w niezłym stanie.

Zabytkiem kolejnym jest kościół pw. Matki Bożej Szkaplerznej – w stylu neogotyckim, zbudowany w latach 1862-1863, w miejscu starszej świątyni. Murowana budowla z kostki granitowej uzupełnionej cegłą, z dostawioną wieżą od zachodu zwieńczoną wysokim strzelistym hełmem. Zachowana została empora muzyczna – taki balkon z drugiej połowy XIX w. – wsparta na ośmiu drewnianych słupach. Na wieży dzwon z 1500 r. o średnicy 73 cm (uszkodzony, nieczynny), za to jeden z najstarszych w regionie. W 1945 r. po zajęciu wsi przez wojska radzieckie wnętrze świątyni zostało doszczętnie zniszczone. Najprawdopodobniej podczas remontowania kościoła na początku 1948 r. zaginął drugi zabytkowy 500-letni dzwon. 23.06.1945 r. kościół poświęcony został jako rzymskokatolicki wchodząc w skład parafii ojców kapucynów w Gorzowie; od czerwca 1951 r. należał do parafii św. Trójcy w Wieprzycach, od 7.06.1976 r. do parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Baczynie. W 1975 r. przeprowadzono gruntowny remont wnętrza, m.in. wstawiono nowy ołtarz oraz z chóru usunięto resztki starych organów. W 1998 r. wykonano podłogę pod ławki i prezbiterium, ułożono posadzkę z terakoty, wykonano prace konserwacyjne ławek i konstrukcji chóru. Na przełomie 2011-2012 r. wykonano naprawę wieży uszkodzonej przez burzę.

We wsi znajduje się też symbolicznie zachowany ewangelicki cmentarz. To zaledwie kilka ocalałych płyt nagrobnych z napisami wykonanymi elegancką długą czcionką, trudną dziś do odczytania, ale zachwycającą każdego, kto lubi kroje pisma. Tam też znajduje się głaz z płytą o symbolicznym znaczeniu. Bowiem czyjeś dobre myśli spowodowały, że można przeczytać inskrypcję „Wszystkich nas czeka ta sama noc”. To słowa wybitnego rzymskiego poety Horacego. I dalej jest tak: „Pamięć zmarłym tu spoczywającym Mieszkańcy Racławia 18.06.2000”. Już sam fakt, że ktoś zadał sobie trud, aby Horacego zacytować jest powodem, aby i tam zajrzeć. Bo Horacego naprawdę rzadko kto czyta dziś… A i fakt, że mieszkańcy Racławia w taki sposób jednak uczcili pamięć tych, co przed nimi tu mieszkali i spoczęli w tej ziemi zasługuje na chwilkę zadumy w tym miejscu.

Obok tego miejsca mieści się przepiękne przedszkole. Placówka wybudowana między innymi dzięki unijnej dotacji zachwyca, ale też i przyciąga mieszkańców Gorzowa, bo są i tacy, którzy tam, do Racławia chcieliby dowozić własne dzieci.

W Racławiu nie ma żadnego miejsca, gdzie strudzony wędrownik lub zmęczony turysta może zasiąść na chwilkę w oczekiwaniu na autobus miejski linii 130, który kursuje nader rzadko, zwłaszcza w dni wolne, kiedy turyści udają się na poszukiwanie perełek. Dlatego warto mieć w plecaku własną kanapkę i termos z herbatą oraz wodę. A potem turyście zostaje jeszcze droga piesza do Łupowa, a to 4 km. Tam już i więcej autobusów miejskich może złapać lub też pociąg – szynobus z Kostrzyna do Gorzowa.

A jak kto do Racławia jesienią pieszo z Baczyny się wybierze (naprawdę prosta droga), to niech się nastawi na szlak polami, który w pewnym momencie przechodzi w aleję śliwkową. Takie można wszędzie spotkać. Ten ma to, że jest długi, węgierki przy nim rosną i są przesmaczne… Takie prosto z drzewa. I rzadko która jest robaczywa. Sprawdzone, polecam.

Wycieczka ta jest na kilka godzin lub na dzień w zależności od środka transportu. Ale warto tam się wybrać.

Zdjęcia: zbiory autorki

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x