Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

W Porto pamiętają Józefa Młynarczyka

2017-02-12, Na szlaku

Kiedy jest się w Porto, trzeba, zwyczajnie trzeba pojechać na Stadion Smoka. Potem wybrać się na drugą stronę rzeki Douro.

medium_news_header_17517.jpg

To tu do dziś działają największe składy słynnego na cały świat wina porto.

Na całym świecie jest tak, że jak obcokrajowcy słyszą, że jestem z Polski, od razu się cieszą i mówią – Jan Paweł II i Lech Wałęsa. Natomiast w Porto też się ucieszyli, ale na pierwszym miejscu wymieniali…. Józefa Młynarczyka, znakomitego polskiego bramkarza z Orłów Górskiego. Zresztą Józef Młynarczyk do dziś w Porto pracuje. Dlatego wybrałam się na Stadion Smoka, czyli Estadio de Dragao.

Metro pod sam stadion

Na stadion smoka najlepiej wybrać się metrem. Podjeżdża pod sam obiekt. I po chwili widać charakterystyczną niebieską gwiazdę. Jestem na stadionie FC Porto, jednego z najlepszych klubów piłkarskich w Portugalii.

Już w holu można zobaczyć owego smoka, ułożony z szalików i zdobyczy pucharowych zwiesza się z sufitu i zachwyca głównie dzieci. Dorosłych też, ale oni się wstydzą okazywać emocje. Ja się ucieszyłam bardzo.

Stadion jest udostępniony do zwiedzana, tury z przewodnikiem odbywają się o pełnych godzinach, ale w dni, kiedy FC nie gra meczu.

Przewodniczka mówi po angielsku, ruszamy zatem. Zjeżdżamy na poziom płyty i wchodzimy na jeden ze słynniejszych stadionów Europy. Dominuje biało-niebieska barwa. Zwiedzamy lożę vipowską, a miła przewodniczka wskazuje miejsce, które zwykle zasiada prezydent Portugalii, kiedy bywa na meczach FC, a bywa regularnie i w miarę często.

Potem przewodniczka prowadzi do pomieszczeń dostępnych tylko z przewodnikiem. I nagle widzę coś na kształt ściany chwały. Wielkie postery dokumentują sukcesy drużyny Smoka. I tu wzruszenie, bo na jednym widać samego Młynarczyka. Miła przewodniczka specjalnie akcentuje ten poster, kiedy w grupie są Polacy.

No i w końcu wychodzimy znów na płytę główną, ale tym wyjściem, którym wychodzą zawodnicy na mecz. No wrażenia są kolosalne.

Po zwiedzeniu stadionu pora na wizytę w klubowym sklepie. Tu jest wszystko, co kochają fani, zaczynając od maleńkich magnesików, na ubrankach dla psów kończąc. Tak się robi biznes.

Tu spławiali porto

Jak się już tam jest, to zwyczajnie trudno nie pojechać do Vila Nova de Gaia. To już osobne miasto, ale leży na lewym brzegu Douro i należy do Wielkiego Dystryktu Porto. A dla niewtajemniczonych wygląda jak lewobrzeżna dzielnica miasta.

To miejsce, gdzie do dziś znajdują się wielkie magazyny producentów wina marki porto. Tu przy brzegu można podziwiać stare łodzie, jakimi jeszcze w XIX wieku spławiano wino do portu.

Warto pamiętać, że porto stało się sławne tylko dlatego, że francuscy producenci win w XVIII wieku zaczęli zawyżać ceny na swoje produkty. Sytuacja nabrała dynamiki, kiedy do władzy doszedł Napoleon Bonaparte, który praktycznie zablokował handel z Wielką Brytanią. A przecież jak wiadomo, porządny Brytyjczyk nie wyobraża sobie życia bez herbaty i lampki wina. Od XVIII wieku jest to właśnie porto.

Do dziś można tam zwiedzać owe piwnice oraz pokosztować słynnego wina. I kolejny raz mogłam się przekonać, że nawet jeśli Portugalczycy nie znają innego narzecza, niż własne, to i tak znakomicie się komunikują z cudzoziemcami. No i kieliszek wina udaje mi się dostać. Z Vila Nova de Gaia znów się gapię na Ribeirę. I sama w duszy przyznaję, że chyba się trochę uzależniam od tej panoramy.

Sala koncertowa jak marzenie

W Porto można zobaczyć coś, co zachwyca melomanów, a mianowicie Casa da Musica. To nowoczesna sala koncertowa z 1300 miejsc i bardzo bogatym programem. Zjeżdżają tu artyści z całego świata. Można ją zwiedzić, bo są tury pod opieką przewodników.

Bryła jest bardzo nowoczesna, ale wewnątrz oczywiście są znaki tego, że jesteśmy w mieście azulejos… No i w kawiarence można się napić najtańszej kawy w mieście – tylko 80 ecurocentów.

Z Casa wybieram się na Bolhao, to jedna z dzielnic miasta. Ciągnie tam słynny Bazar Bolhao oraz kilka sklepów, które zachowały kolonialny klimat. Choć z kolonami mają już niewiele, lub nic wspólnego, to jednak klimat został. Tu można kupić wszystkie jedzeniowe przysmaki Portugalii poza na szczęście owocami morza – sardynki atlantyckie owszem są, ale puszkach.

A na bazarze Bolhao czuję się tak, jak w Azji albo na Ukrainie. Jak widać, bazary na całym świecie mają chyba tak samo…

Kończy się moja wycieczka do Porto. Jeszcze raz wracam na Ribeirę. Po spektakl zachodzącego słońca i zapalania się świateł na Vila Nova de Gaia…. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Przynajmniej mam taki zamiar

Renata Ochwat

Ps. Bilet wstępu na wycieczkę po stadionie FC Porto kosztuje 8 euro. Jeśli ktoś chce zwiedzić jeszcze muzeum FC Porto, to musi być przygotowany na wydatek rzędu 15 euro. Na stadionie jest oczywiście kawiarenka. Lokalna sałatka i kawa kosztują 11 euro. Danie jest tak duże, że ja zwyczajnie nie daję rady jej pokonać.

W Porto, niedaleko od Livaria Lello, czyli miejsca, gdzie urodził się Harry Potter, warto poszukać kawiarni Cafe Piolho D’ouro. To może jakieś 100 m od słynnej księgarni. Kawiarnia jest nie mniej słynna, bo to tu po raz pierwszy w całej Portugalii zastosowano ekspres do kawy. No i trzeba przyznać, że do dziś można się wyśmienitego napar napić.

0.P1010233.JPG
1.P1010239.JPG
2.P1010430.JPG
3.P1010683.JPG
4.P1010684.JPG
5.P1010758.JPG
6.P1010792.JPG
7.P1010807.JPG
8.P1010936.JPG
9.P1010963.JPG
10.P1010998.JPG
11.P1011010.JPG
12.P1011229.JPG
13.P1011243.JPG
0
012345678910111213
X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x