Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

Weekend w Warszawie z wieloma atrakcjami

2015-06-05, Na szlaku

Wszystkim polecam weekend w Warszawie, by zobaczyć, jaką piękną mamy stolicę, jaką bogatą ofertę proponuje turystom i jak wielu gości do nas przyjeżdża. Aż chce się żyć.

medium_news_header_11528.jpg

Program, oczywiście, może być różny, według upodobań. Ale na pewno powinny się w nim znaleźć takie punkty:

Spacer po historycznej Warszawie

Najlepiej zacząć od Grobu Nieznanego Żołnierza, pomnika znanego wszystkim z transmisji telewizyjnych odbywanych obok niego uroczystości państwowych. Ale warto wiedzieć, że jego łuki to fragment arkad Pałacu Saskiego i że prochy tego Nieznanego to prochy 14-letniego ochotnika z cmentarza Orląt we Lwowie. Zarówno wybór cmentarza (losowano spośród 15), potem wybór trumny z Nieznanym (wskazała matka żołnierza poległego w nieznanym miejscu), transport i uroczystość złożenia tutaj przeprowadzone były w ceremonialny sposób.

O każdym z miejsc na trasie warszawskiego spaceru można by długo pisać. Tu nie będzie takich wiadomości, bo łatwo do nich trafić. Dalej więc tylko sygnalnie.

Przez plac marszałka Józefa Piłsudskiego do jego pomnika, który stoi w tzw. osi Saskiej, ale nie na placu, a tuż obok, na krótkiej ulicy, przy której parkują samochody. Podobno warszawiacy żartują, że marszałek pilnuje samochodów.   

I już Krakowskie Przedmieście ze wspaniałym widokiem w dół, do Starego Miasta. Przechodzimy obok Pałacu Prezydenckiego. Czy tu będzie urzędował obecny prezydent-elekt Andrzej Duda? Bronisław Komorowski za swoją główną siedzibę wybrał Belweder, a tu bywa tylko przy nadzwyczajnych wizytach. Przed pałacem pomnik księcia Józefa Piłsudskiego. Tablice upamiętniające katastrofę w Smoleńsku. Czy jest tu miejsce na pomnik jej ofiar?

I już rozpoczyna się Plac Zamkowy śmiesznie nieforemny, ale z symbolem Warszawy – kolumną króla Zygmunta. Po prawej stronie zamek królewski. Pamiętam pusty plac w tym miejscu. Takie zamek stoi dopiero od 1984 roku. Oryginał częściowo spłonął we wrześniu 1939 roku, a całkowicie został zniszczony w 1944. Podobnie jak całe Stare Miasto, które tuż przed nami. Dookoła tłumy ludzi, gwar, słychać chyba wszystkie języki świata. Stosunkowo mało Japończyków, ale nadspodziewanie często słyszę język francuski. Czyżby Francuzi zaczęli odkrywać Warszawę? Wydaje się, jakby całe miasto wyległo właśnie tu. A takich miejsc jest w Warszawie kilkanaście.

Jeszcze nie wchodzimy na Stare Miasto. Idziemy wzdłuż murów, by pokłonić się Janowi Kilińskiemu, dzielnemu obrońcy Warszawy w XVIII wieku, a potem Małemu Powstańcowi, temu z 1944 roku. Wzruszający to pomnik.

 Na teren Starego Miasta wchodzimy przez barbakan. Uliczki wąskie, ale pełne ludzi. Rynek zachwyca kolorami i ozdobami domów. W ratuszu, który niegdyś stał na środku rynku urzędował Jan Dekert, mieszczański przywódca urodzony w niedalekim od Gorzowa Bledzewie. To był prawdziwy awans chłopaka z najdalej na zachód położonej polskiej gminy. Jedna strona rynku nosi teraz imię Dekerta. Chciałabym sfotografować tablicę o tym informującą, ale cała ta strona, zajmowana przez Muzeum Miasta Warszawy jest obecnie w remoncie, a więc starannie zasłonięta. Szkoda.

Z rynku idziemy wprost na zamek, choć po drodze jeszcze wiele ciekawych miejsc. W niedziele zamek jest udostępniony zwiedzającym bez opłaty, ale trzeba mieć wejściówkę. Tego dnia nie pracują przewodnicy, ale dostępne są audio przewodniki. W innych dniach cena biletu normalnego 23 zł, ulgowego - 15. W niedziele otwarta jest tylko tzw. Trasa Zamkowa, ale np. piętro z mieszkaniem Żeromskiego już nie.

Najważniejsze są pamiątki z czasów króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, jego tron, jego sypialnia, mnóstwo jego portretów, także portrety jemu współczesnych. To miejsce każdego Polaka napawa dumą. To nasza najlepsza historia, choć zakończona rozbiorami.

Muzea

W Warszawie jest chyba ze 100 muzeów, w tym tak oryginalne jak Muzeum Nurkowania czy Muzeum Neonów. Najnowsze to Polin - Muzeum Historii Żydów Polskich (otwarcie razem z wystawą – 28 października 2014 roku). Bilety od 23 zł normalny i 15 – ulgowy lepiej kupować przez Internet, bo chętnych do zwiedzania bardzo dużo.

Budynek stoi przy ul. Anielewicza, koło Pomnika Getta Warszawskiego i pomnika Jana Karskiego. W okresie wojny był to teren getta. Ekspozycja składa się z 8 galerii dotyczących kolejnych okresów historycznych i obecności Żydów w nich (np. „Pierwsze spotkania 960 – 1500”, „Miasteczko 1648 – 1772”, „Na żydowskiej ulicy 1918 – 1939”). Przewodniczka interesująco opowiada o zmianach w dziejach Polski i związanych z nią przemianach pozycji Żydów. Ekspozycja jest starannie przygotowana, przemyślana, ładna. Najważniejsze jednak, że w miarę zainteresowań, czasu i potrzeb każdą z epok, ba, każdy wątek historii można samodzielnie zgłębiać korzystając z multimedialnego oprzyrządowania. Wystawa prezentuje początek, pogłębienie zagadnienia zależy od odbiorcy, a przygotowano w tym celu około 200 stanowisk. Tu na przykład można czytać hebrajskie księgi, poznawać rytuały i tradycje, nawet w specjalnej prasie drukarskiej, takiej samej jak w XVI wieku, wydrukować sobie to, co przydatne lub tylko ciekawe.

Uwagę zwiedzających przyciąga unikalna rekonstrukcja sklepienia drewnianej XVII-wiecznej synagogi z Gwoźdźca na Ukrainie, zniszczonej podczas I i II wojny światowej. Bajkowo kolorowe sklepienie zostało odtworzone dawnymi metodami m.in. z wykorzystaniem naturalnych barwników. Prace nad rekonstrukcją 30-tonowego dachu trwały dwa lata, a w projekcie brało udział blisko 400 wolontariuszy z całego świata. Przy wyjściu z budynku jest specjalna wystawa obrazująca proces tworzenia wnętrza tej synagogi. Niezwykłe.

Jedną z ośmiu galerii jest „Zagłada 1939 – 1945”, przejmująca w treści i w walorach ekspozycyjnych. Tak silna w wyrazie, że nie sposób o niej zapomnieć.  Ale autorom wystawy zależało, żeby jednak nie był to temat dominujący, bo – choć tragiczny – to był tylko etap historii Żydów w Polsce.

To muzeum trzeba zobaczyć. Roman Pawłowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej” stwierdził: „Ta wystawa to lustro, w którym przeglądamy się my sami. Opowieść o historii Żydów polskich jest jednocześnie pierwszym muzeum historii Polski”. 

Teatr

Teatrów chyba jest nieco mniej niż muzeów, ale nie jestem pewna, bo inicjatywy aktorskie rodzą się jedna za drugą. Najlepiej wybrać się do Teatru Wielkiego ze względu na jego tradycję i także dlatego, że w Gorzowie nie mamy teatru operowego ani baletowego, a takie przedstawienia obejrzeć zawsze warto. Polecam szczególnie najnowszą premierę Polskiego Baletu Narodowego pt. „Casanova w Warszawie”. Legendarny kochanek spędził u nas kilka miesięcy na przełomie lat 1765-1766. Wtedy także rodził się polski teatr narodowy, a pierwszymi wystawianymi spektaklami były włoskie opery i balety. O tym okresie opowiada libretto oparte na faktach, z udziałem autentycznych osób, m. in. króla Stanisława Augusta. Choreografię ułożył Krzysztof Pastor do muzyki Wolfganga Amadeusza Mozarta. To balet klasyczny, ale równocześnie nowoczesny, z wspaniałą scenografią i z udziałem zachwycających tancerzy. Oglądało się to przedstawienie z prawdziwą przyjemnością.   

Byliśmy na drugiej premierze, co także jest dodatkowym wyróżnieniem. Teatr wypełniony po brzegi, wszyscy widzowie eleganccy, po prostu wielki świat.

Inne atrakcje

Ilość propozycji, jakie oferuje Warszawa, jest ogromna. Każdy może wybrać sobie coś innego. W niedzielę podobno jest mniejszy ruch i łatwiej się jeździ ulicami stolicy, ale całkiem prosto także nie było. Z okien autokaru oglądaliśmy warszawskie Łazienki z pomnikiem Chopina, obok którego właśnie trwał koncert, kilka razy mijaliśmy wspaniały Pałac Kultury, co to niby był brzydki, a już jest ładny, stadion narodowy dobrze widoczny z wielu miejsc i wiele, wiele innych obiektów zapisanych w historii lub współczesności, pomniki zasłużonych dla historii i dla kultury.

Dodatkową, specjalną atrakcją jest spacer po nocnej Warszawie, a na pewno po Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie. To miasto nie zasypia. Mnóstwo lokali otartych do ostatniego gościa, gwar, muzyka, wszędzie kolorowe światła, a nawet fajerwerki nam się trafiły.

*** 

Opisaną wycieczkę na sobotę i niedzielę w Warszawie zorganizował Oddział Zakładowy PTTK „Stilon” dla swoich członków i sympatyków. Program opracowała, także zadbała o bilety lub prawo wstępu – Maria Karbowska.

Do Warszawy naprawdę nie jest daleko, autostradą jedzie się szybko. Pociągiem też można. Potrzebna tylko decyzja: na najbliższy weekend jedziemy do stolicy. Na pewno będziecie zadowoleni.

Krystyna Kamińska (tekst i foto)

0.WP_20150531_002.jpg
1.WP_20150531_009.jpg
2.WP_20150531_015.jpg
3.WP_20150531_020.jpg
4.WP_20150531_032.jpg
5.WP_20150531_039.jpg
6.WP_20150531_071.jpg
7.WP_20150531_074.jpg
8.WP_20150531_083.jpg
9.WP_20150531_090.jpg
10.WP_20150531_092.jpg
11.WP_20150531_100.jpg
12.synagoda-fot.-Maria.JPG
0
0123456789101112

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x