Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

Od świątyni dumania do oficerskiej plakiety

2015-06-10, Na szlaku

Zaczynamy przy świeżo wyremontowanym zabytku w historycznej wsi Dąbroszyn, a skończymy na Wałach Kattego w Kostrzynie. Pod drodze trafi się nam sporo niespodzianek.

medium_news_header_11569.jpg

Wycieczka zaczyna się w Dąbroszynie, czyli malutkiej wioseczce nieopodal Kostrzyna. Zawsze warto zajrzeć do kościoła, żeby popodziwiać przepiękne barokowe rzeźby marszałka Hansa Adama von Schoening i jego żony Johanny Louise Pöllnitz oraz syna Ludviga. Bo to rzadkość w skali kraju. Jednak tym razem wycieczkę zaczynamy przy wyremontowanej świątyni Cecylii.

Z Chronosem patrzącym na wieś

We wsi do świątyni kieruje nowy kierunkowskaz. Idziemy więc za nim, mijamy zabytkowy folwark z budowlami ozdobionymi głowami zwierząt. I wychodzimy na górkę ze świątynią. Została ona wyremontowana kilka tygodni temu i jest zachwycającym przykładem romantycznej architektury parkowej. Została wybudowana z inicjatywy rodziny von Schwerin, ówczesnych właścicieli wsi.  To drewniana ośmiokątna budowla z murowanymi kolumnami. Pośrodku na cokole stoi późnobarokowa, piaskowcowa rzeźba przedstawiającą boga czasu - Chronosa, który zdaje się patrzeć na wieś. Budowla parkowa otrzymała miano „Świątyni Cecylii” ku czci jednej z sióstr von Dönhoff, urodzonych i rodzinnie związanych z Dąbroszynem.

Uczynna ręka wycięła wokół świątyni krzaki, postawiła wygodną ławeczkę oraz zadbała o tablicę z historią trzech wielkich rodów pruskiej szlachty, skoligaconych ze sobą zresztą, w których rękach majątek był aż do 1945 roku.

Z wzgórza rozciąga się bardzo ładny widok na Dąbroszyn. My jednak chodzimy na dół, do zabytkowego bruku i do obelisku księcia Henryka Pruskiego, brata Fryderyka II Wielkiego.

Pod górę do kamieni i Kostrzyna

Przy obelisku wybieramy drogę wiodącą pod górę i na zachód. Dość ona spadzista jest, ale jak już wejdziemy, to wygodna droga wśród sosnowego lasu poprowadzi nas do wielkich głazów narzutowych, które ze Skandynawii przyniosło nam III zlodowacenie.  Głazy mają status nieożywionych zabytków przyrody, więc nie należy na nie wchodzić, albo cokolwiek.

Szlak wyprowadza nas na szeroką drogę pożarową. Tu kierujemy się w prawo i przekraczamy linię kolejową, która używana jest do transportu ropy i gazu z szejkanatu Barnówko. Dlatego należy uważać, bo można wpaść pod lokomotywę.

Z wyniesienia niemal jak na dłoni widać Słońsk, czyli Amerykę nad Wartą. Idziemy jeszcze kawałek pożarówką i po chwili skręcamy w lewo, znów na zachód i sobie wygodnie idziemy aż dojdziemy do pięknej aleii dębowej, tu należy skręcić w prawo, a jak się kończy i dochodzi do szerokiej drogi, w lewo. I już cały czas prosto.

W forcie i po drugiej stronie

Droga idzie sobie najpierw brzegiem pola, potem wyprowadza na wzgórze pond polem woodstockowym. W oddali majaczą kominy dawnej Celulozy kostrzyńskiej. Znak to, że już dotarliśmy do punktu, do którego zmierzamy, ale tak naprawdę, to jesteśmy w połowie drogi. Idziemy bowiem do fortu Sarbinowo. Zaprowadzi go do nas droga, z której nie należy nigdzie zbaczać.

Fort zbudowano w latach 1883-1887 jako fort artyleryjski i jeden z czterech osłaniających twierdzę Kostrzyn. Jednak rozwój techniki militarnej nastąpił tak szybko, że straciły on swój strategiczny cel, zanim ostateczne oddano je do użytku. Do I wojny światowej, oświetlane były lampami naftowymi a komunikacje ze światem przewidywano za pomocą gołębi pocztowych. Forty zbudowano z cegły, posiadały także wały ziemne dla artylerii i dolne dla piechoty. W czasach I wojny światowej między innymi tu przetrzymywano znakomitych więźniów, jak Rolland Garros czy marszałek Michaił Tuchaczewski. Warto dodać, obaj z niewoli uciekli.

Przez fabrykę do miasta margrabiego Jana

Z fortu idziemy w prosto i dochodzimy do ruchliwej drogi łączącej Kostrzyn ze Szczecinem. Przekraczamy ją i wchodzimy na betonową drogę. Po tej stronie znajdowały się także obiekty obronne, ale praktycznie nie ma po nich śladu.

Na pierwszym rozwidleniu należy skręcić w lewo i teraz już cały czas trzymać się tej drogi, nawet kiedy zamienia się w wąską ścieżkę.

Właśnie ta ścieżka wyprowadza nas do torów kolejowych i tu skręcamy w lewo, aby po chwili dojść do kładki przerzuconej ponad torami. Przechodzimy nią i już jesteśmy w Kostrzynie.

Miasto zostało niemal całkowicie zniszczone w trakcie dwóch miesięcy huraganowego ostrzału w lutym i marcu 1945 r., dlatego zostało w nim niewiele zabytkowych budynków. My kierujemy się do twierdzy, renesansowej stolicy Nowej Marchii, po której także zostało niewiele. Idziemy po to, aby zobaczyć plakietę poświęconą porucznikowi Hansowi Hermannowi von Kattemu, jaką kilka tygodni temu odsłonili na Wałach jego imienia przedstawiciele rodziny tragicznego porucznika. Ale warto jeszcze zajrzeć do parku w centrum miasta, bo tam stoją śliczne rzeźbki dzieci grających na instrumentach oraz inne cuda.

No i tu właściwie kończy się nasz szlak. Na liczniku mamy 18 km. W trasę poszli członkowie klubu Nasza Chata, prowadził Marcin Wasilewski, a pisząca te słowa gadała i przeszkadzała oraz dzięki niej wycieczka zamiast tradycyjnych 14 km miała o cztery więcej.

Renata Ochwat

0.drzewa.JPG
1.glazy.JPG
2.katte.JPG
3.kostrzyn.JPG
4.kwiatki.JPG
5.park.JPG
6.park2.JPG
7.swiatynia.JPG
8.wskaznik.JPG
0
012345678

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x