Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Na szlaku »
Floriana, Michała, Moniki , 4 maja 2024

Od św. Michała po śmiercionośne kartacze

2014-03-13, Na szlaku

Taką wycieczkę warto zrobić z rodziną lub z przyjaciółmi.

medium_news_header_6767.jpg

Od Brzozy do Santoczna prowadzi bowiem czerwony szlak, a atrakcji po drodze dużo.

 

U św. Michała Archanioła

W sąsiedztwie Strzelec Krajeńskich, a konkretnie w Brzozie i w Ługach są dwie cerkwie Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Do tych miejscowości w 1947 roku, w ramach akcji „Wisła”  zostali przesiedleni prawosławni Łemkowie z Beskidu Wschodniego. Obecnie proboszczem parafii obejmującej obie cerkwie jest ks. Artur Graban.

Jesteśmy – my - to znaczy Klub Turystyki Pieszej „Relaks” – umówieni z księdzem Grabanem, ale nieco się spóźnia, bo dopiero skończył nabożeństwo w Ługach, musiał zebrać dzieci, by je po drodze odwieźć na próbę chóru Lemko Tower w Strzelcach, i przyjedzie do nas, także z członkami chóru. Obiecał nam opowiedzieć o cerkwi, ale czasu mało, więc informuje tylko o najważniejszych  różnicach między kościołami katolickimi a cerkwiami. Ta zasadnicza różnica to ikonostas, czyli ściana z wizerunkami świętych oddzielająca wiernych od księdza sprawującego mszę. Każde miejsce na tej ścianie jest ściśle przynależne konkretnym świętym. Z prawej strony tzw. carskich wrót umieszcza się patrona kościoła. W Brzozie wielkimi oczami patrzy na nas św. Michał Archanioł, zawsze z mieczem.

Tymczasem do cerkwi ściągają wierni, bo za chwilę rozpocznie się nabożeństwo. Każdy podchodzi do wyłożonej na stoliku przed wrotami ikony, żegna się dużymi, zamaszystymi ruchami i całuje ikonę. Każdy także przynosi wysokie, cienkie świece, zapala je i ustawia ma specjalnych postumentach.

Jakby przepraszając za krótką opowieść, ksiądz Artur Graban zaprasza nas, abyśmy choć trochę pozostali na nabożeństwie, zobaczyli jego klimat i odmienności w stosunku do katolickich nabożeństw. Takiej okazji nie można ominąć. Za chwilę, już ubrany w złoty ornat, ksiądz otwiera carskie wrota, wychodzi przed ikonostas i głośno się modląc, dymem z kadzielnicy wypłasza wszystkie złe duchy. Z góry płynie czysty i silny śpiew chóru, choć składa on się z zaledwie kilku osób. Ksiądz wchodzi za carskie wrota i tam, odwrócony tyłem do wiernych, odprawia mszę. Chór śpiewa cerkiewne pieśni, ale ze słów wyłapuję tylko „Boże pomiłuj”. Wychodzimy po ok. 15 minutach w nastroju zadumy. Tak blisko nas, a tak całkiem inaczej…

 

Przebiśniegi w parku

Nie ma już w Brzozie pałacu, pozostały tylko ruiny zabudowań folwarcznych. Stosunkowo najlepiej zachował się park, choć on także czasy świetności ma za sobą. Blisko kościoła, a tuż obok parku  w kierunku Strzelec wiedzie przepiękna, zabytkowa aleja platanowa. Przez nieźle zachowaną bramę można wejść do dawnego parku położonego na pofałdowanym terenie przylegającym do rynnowego jeziora o urozmaiconej linii brzegowej. Głównym elementem kompozycyjnym parku jest otoczona drzewami spora polana. Niegdyś z pałacu wiodły na nią szerokie schody. Dziś pozostały ich resztki. W parku rosną głównie klony i lipy, ale są też gatunki ozdobne, stare dęby i prawdziwie pomnikowa lipa (ponad 500 cm obwodu) oraz daglezja (320 cm obwodu). My podziwiamy przebiśniegi leciutko wychylające swoje kwiaty i wzdychamy nad ruinami przeszłości.   

 

Cały czas czerwonym szlakiem

Idziemy przez wieś w kierunku Gorzowa, najpierw przez szeroką, lekko pofałdowana równinę. Przelatują klucze ptaków. To chyba jeszcze te zimowe, co od nas odlatują, bo na wiosenne jeszcze za wcześnie.

Po dojściu do lasu spotykamy czerwony szlak i idziemy nim do końca naszej wycieczki, która miała łącznie ok. 11 km. Wygodna droga cały czas przez las. Po drodze przecinamy trzy rzeki.

 

Ładna ta Polka

W 1345 r. margrabia Ludwik Starszy, przyznając mieszczanom strzeleckim przywilej żeglugi do Szczecina, wymienił „fluvium dictum Polka, qui dirigit in Netzam” (przez rzekę zwaną Polka, która do Noteci uchodzi). To chyba najstarsza Polka w regionie. Rzeczka wypływa z niewielkiego śródleśnego jeziora Mogilno na północ od Dankowa, kieruje swe wody na południe przez lasy Puszczy Barlineckiej, przecinając po drodze kilka malowniczych jezior, przepływa przez Danków, Sarnowo, Puszczykowo, Wilanów, Pieńkowice, Przyłęg, Międzymoście i Pełczynę. W swym końcowym biegu, koło Górek Noteckich, skręca na południowy zachód i jako rzeka skanalizowana uchodzi pod Santokiem do Noteci. Długość rzeczki wynosi 43 km.

W XIII wieku rzeka wraz z Santoczną stanowiła fragment zachodniej granicy kasztelanii drzeńskiej z kasztelanią santocką, a w 1337 r. granicę między ziemią strzelecką i gorzowską. Do czasów współczesnych rzeka stanowiła granicę między powiatem gorzowskim i strzeleckim na odcinku od Wilanowa do młyna Buczek pod Przyłęgiem. Od najdawniejszych czasów z uwagi na duży spadek wód (1,9 promila) Polka wykorzystywana była do budowy młynów.

Na niej ładny, nowy most. Idąc nim przekroczyliśmy granicę powiatu strzelecko-drezdeneckiego i gorzowskiego.

 

Rzeka, jezioro i rezerwat Przyłężek

Rzeka Przyłężek to prawobrzeżny dopływ rzeki Polki, jedna z ciekawszych rzeczek leśnych. Ma pierwszą klasę czystości, a nawet latem woda w niej jest bardzo zimna. Na zboczach, wzdłuż rzeki, rosną dorodne, ponad stuletnie buki, ocieniające nurt, co pozwala na utrzymanie niskiej temperatury wody. To miejsce dla miłośników rzeczywistej głuszy i pięknej przyrody – nietrudno odczuć wyjątkowość tego miejsca. Wzdłuż jej biegu w 1995 r. utworzono rezerwat faunistyczny „Rzeka Przyłężek" o powierzchni 35,08 ha. Głównym celem  ochrony  jest zachowanie  fragmentu  rzeki Przyłężek,   nadbrzeżnych skarp  i otaczających drzewostanów, aby zapewnić właściwe warunki dla tarlisk i rozwoju ryb z rodziny łososiowatych, przede wszystkim pstrąga potokowego i głowacza białopłetwego.

Odpoczynek robimy nad brzegiem bardzo ładnego jeziora, także o nazwie Przyłężek. Ognisko, pieczenie kiełbasek. Choć w powietrzu już czuje się wiosnę, na jeziorze jeszcze sporo lodu. Poziom wody dość wysoki, a tutaj ląd łagodnie wchodzi do jeziora.  Nikomu nie chce się stąd ruszać, bo tak tu przyjemnie.  Nazwa rzeki, jeziora i rezerwatu pochodzi od najbliższej miejscowości – Przyłęg.

 

Santoczna i Santoczno

Rzeka Santoczna wypływa ze wschodniego krańca jeziora Okunino (72 m n.p.m) w pobliżu leśniczówki Okno. Płynie na południe przez Moczydło oraz kilka jezior. Za Santocznem mija Zdroisko, Sącznik, Słodowiec, Stawki, dociera do Górek Noteckich i uchodzi do Polki. Jej długość wynosi 32 km, a średni spadek 1,8 promila. Nazwa rzeki wywodzi się najprawdopodobniej od słowiańskiego słowa „sątok” – zlewisko. Historycy niemieccy uważają natomiast, że ta słowiańska nazwa oznacza dziko płynącą rzekę.

Santoczno to chyba jedyna wieś w naszych stronach, która powstała wokół obiektu przemysłowego.  W 1765 r. król Fryderyk II założył w Zdroisku i Santocznie kuźnice żelaza poruszane siłą wody. Produkowano w niej żelazo w sztabach, drut i gwoździe, a w okresie wojen napoleońskich, bardzo groźne artyleryjskie pociski rozpryskowe tzw. kartacze. Prócz tego wytwarzano wyposażenie dla obsługi dział a także artykuły potrzebne w gospodarstwie jak łopaty, kilofy, siekiery, piły. W 1856r. kuźnicę sprzedano, a nowi właściciele produkowali tu maszyny rolnicze. Zakład prosperował do 1945 roku.

W kuźnicy santoczańskiej wykonano kilka części do pierwszej niemieckiej maszyny parowej, zbudowanej w zagłębiu Mansweld i uruchomionej 23. 08. 1786 roku. Tę maszynę upamiętnia płyta obok kościoła. 

Osadę dla pracowników kuźni zaplanowano jak miasteczko z centralnym placem w środku. W części północnej i południowej  umieszczono budynki produkcyjne i magazynowe, a od wschodu dwukondygnacyjne domy szachulcowe przeznaczone dla pracowników huty. Była praca, były mieszkania, ale nie pomyślano o kościele. Zdecydowano więc przeznaczyć na kościół jeden z magazynów. Potem obiekt rozbudowywano, a w latach 1818-1819 dobudowano wieżę. Opodal klasycystyczny dom pastora  z końca XVIII wieku, powiększony o skrzydło na początku XIX wieku, w którym mieściła się szkoła.

O historii miejscowości opowiada nam i prezentuje kościół pan Roman Glapa z Gorzowa. Jest on jednym z bardzo wielu właścicieli domków letniskowych zbudowanych w Santocznie i sąsiednim Rybakowie w latach 80. i 90. Teraz to gorzowscy letnicy sprawują pieczę nad kościołem i pielęgnują historię miejscowości. 

W Santocznie oglądamy jeszcze wysoki wodospad na Santocznie, gdzie niegdyś stała kuźnia oraz niewielkie lapidarium z płytami nagrobnymi Niemców pochowanych na tutejszym cmentarzu.

 

Już czeka na nas zamówiony bus. Niestety, w niedzielę nie ma możliwości wyjazdu stąd publicznym środkiem lokomocji. Planując wycieczkę, także trzeba o tym pamiętać.

 

Krystyna Kamińska

0.99.JPG
1.Od Brzozy (8).JPG
2.Od-Brzozy-1.JPG
3.Od-Brzozy-10.JPG
4.Od-Brzozy-12.JPG
5.Od-Brzozy-2.JPG
6.Od-Brzozy-3.JPG
7.Od-Brzozy-4.JPG
8.Od-Brzozy-5.JPG
9.Od-Brzozy-6.JPG
10.Od-Brzozy-7.JPG
11.Od-Brzozy-9.JPG
0
01234567891011

Fot. Andrzej Piętka

 

 

 

 

 

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x