Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Czytaj ze mną »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

Dla poszukiwaczy skarbów

2013-08-28, Czytaj ze mną

medium_news_header_5129.jpg

Ukazało się drugie wydanie książki Leszka Adamczewskiego i Pawła Piątkiewicza „Podziemny skarbiec Rzeszy” o zabytkach kultury zgromadzonych przez Niemców i przechowywanych w podziemiach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Ponieważ na temat tamtych skarbów krążą legendy, warto wiedzieć, co sądzą na ten temat specjaliści. Niedawno pisałam o innej książce Leszka Adamczewskiego pod tytułem „Berlińskie wrota. Nowa Marchia w ogniu”, w której znalazło się 20 reportaży historycznych o tajemnicach z okresu wojny. Książkę o zabytkach sztuki w MRU poznański dziennikarz, Leszek Adamczewski napisał wspólnie z Pawłem Piątkiewiczem – speleologiem, który korytarze Międzyrzeckiego Rejonu zna jak własną kieszeń. 

Polecam tę książkę także dlatego, że z złożenia ma ona charakter popularno-naukowy i adresowana jest do wszystkich zainteresowanych regionem, II wojną światową i skarbami w ogóle. Ważne także, że autorzy każdą swoją tezę dokumentują podając jej podstawę, a wykorzystali bardzo bogatą bibliografię.

Opowieść o skarbach łatwo podzielić na trzy części: gromadzenie, wywożenie i rewindykację.

W podziemiach Międzyrzeckiego Rejonu przechowywano zabytki sztuki i archiwalia przede wszystkim z muzeów i archiwów Poznania, tyle że do nich wcześniej przeniesiono cenne obiekty z np. katedry i archiwum w Gnieźnie, kolekcję waz greckich z Gołuchowa oraz liczne kolekcje prywatne. Były tam także zabytki nowszej sztuki z Łodzi oraz kolekcje najnowsze, na przykład obrazy wychwalające Hitlera, co nam może wydawać się dziwne, bo nie mają wartości artystycznej, ale były one dokumentem swoich czasów. W międzyrzeckich podziemiach znalazły się również obiekty z Muzeum Sztuki Współczesnej z Łodzi, bo władze tego miasta uznały, że jeśli to dobre miejsce dla poznańskich zabytków, to mogą być tam złożone także ich. Co, kiedy i dlaczego przywieziono w okolice Międzyrzecza autorzy skrupulatnie śledzą, ale sami twierdzą, że na pewno wszystkich przesyłek nie zapisali. Szczególnie, że przywożono tam zabytki sztuki nawet wtedy, gdy już zaczęto je wywozić.

Wywożenie rozpoczęto w 1944 roku, gdy Niemcy sami uznali, że najcenniejsze obiekty trzeba przewieźć w głąb kraju. Ale bardzo dużo pozostało. Na ich trop wpadli Rosjanie i w pierwszych miesiącach 1945 roku rozpoczęła się ich podróż na wschód. Do przejęcia tych oraz wszystkich innych obiektów zabytkowych Rosjanie przygotowywali się precyzyjnie. Ludzie kultury różnych specjalności dostali oficerskie mundury i zadanie wytropienia schowków, w które Niemcy pochowali dla nich cenne przedmioty. Akcją przejęcia zabytków z Międzyrzeckiego Rejonu kierował wicedyrektor jednego z moskiewskich teatrów. Zapewne był on dobrym dyrektorem, ale o wartości obiektów archiwalnych pojęcia nie miał. Przerażające są opisy tego, co działo się wtedy. Żołnierze na przykład woleli ogrzać się przy ognisku z obrazów lub ksiąg niż marznąć na mrozie. Do tego cała akcja musiała być przeprowadzona bardzo szybko. Rosjanie wiedzieli, że wojna jest skończona i niebawem będą musieli zajęte tereny oddać polskim władzom. A wtedy żadnych skarbów tu być nie powinno. O bałaganie, jaki wówczas panował, niech świadczy taki fakt: we wrześniu 1946 roku w Moskwie Siergiej Siemionow, jeden z odpowiedzialnych za wywiezienie zabytków z Międzyrzecza, został oskarżony o to, że w jego dokumentach widniało 531 skrzyń, a naprawdę przywieziono ich 624. Ta rozbieżność budziła podejrzenia, że mogły mieć miejsce inne przekręty. I pewnie miały, bo żadnych rejestrów wówczas nie prowadzono. Tym razem wyjaśnienie było proste: do jednego z 22 wagonów pociągu podstawionego na stacyjce pod Międzyrzeczem w ostatniej chwili dodano skrzynie z zabytkowymi eksponatami zajętymi w Stargardzie i Szczecinie. Co w nich dokładnie było, nie wiadomo, bo nikt nie sporządził żadnych spisów przejętych rzeczy.

Trzeci etap – rewindykacja. Czasowo zbiegła się z załamaniem stalinizmu w 1956 roku i przejęciem władzy w Polsce przez Władysława Gomułkę. Wówczas było dużo problemów znacznie ważniejszych niż zabytki sztuki, więc to przekazywanie odbywało się długo, bez staranności ze strony rosyjskiej. Na przykład dopiero w 2008 roku kilka cennych wielkopolskich zabytków sakralnych odnaleziono w… Aszchabadzie, stolicy Turkmenistanu. Okazało się, że tuż po wojnie moskiewskie muzeum przekazało je do muzeum w Aszchabadzie jako przykłady sztuki europejskiej w zamian za przekazanie do Moskwy cennych zabytków z Turkmenii. Na szczęście teraz te obiekty wróciły na swoje miejsce, ale ostatnio policzono, że tylko w poznańskim muzeum brakuje około tysiąca obiektów sprzed wojny.

I jeszcze o legendarnej Bursztynowej Komnacie, z letniej rezydencji carów w Carskim Siole, która podobno także miała się znaleźć w MRU. Autorzy książki są zdania, że ona nigdy tu nie była przechowywana. Ale z drugiej strony pewne tropy tu prowadzą, więc dopóki Komnata się nie odnajdzie, żadnej ewentualności odrzucać nie należy. Na dodatek istnieją poszlaki, że poszukiwacze skarbów do jakichś zasypanych korytarzy jeszcze nie dotarli, więc może, może…  

 

Książkę wydało wydawnictwo Replika, www.replika.eu i jeśli nie ma jej w księgarniach, warto dowiedzieć się w wydawnictwie. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x