Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Czytaj ze mną »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Fascynujące odkrywanie powiązań i zależności

2014-01-28, Czytaj ze mną

Najnowszy numer Nadwarciańskiego Rocznika Historyczno-Archiwalnego nosi jubileuszowy numer dwudziesty, liczy 560 stron i zawiera teksty 25 autorów. 

medium_news_header_6300.jpg

Zdecydowaną większość artykułów przeczytałam z uwagą i długo zastanawiałam się, który wybrać do szerszego omówienia, bo każdy przynosi ciekawe tematy lub rozważania. Postanowiłam, że najpierw opowiem o kłopotach historyków z przeszłością, a nieco później przedstawię artykuły dotyczące Gorzowa, a jest ich bardzo dużo.

Historyków kłopoty z przeszłością

Historycy najbardziej lubią dzielić się z czytelnikami swoimi odkryciami lub interpretacjami przeszłości, a znacznie rzadziej pokazują, jakie pytania i wątpliwości budzą w nich dokumenty, dawne opracowania lub ilustracje. W tym numerze „Rocznika” właśnie takie wątpliwości ukazuje polemika dotycząca makiety miasta Landsberga przygotowanej przez Muzeum Lubuskie imienia Jana Dekerta oraz artykuł profesora Edwarda Rymara, który na nowo odczytuje pewien dokument z naszego archiwum.

Makieta miasta prawdziwa, czy nie?

Polemikę rozpoczął Jerzy Zysnarski – dziennikarz, znawca przeszłości Gorzowa, odpowiedział Jan Zalewski – z ramienia muzeum odpowiedzialny za makietę, a swoje refleksje dorzucił także Marceli Tureczek historyk z Zielonej Góry z uwagą śledzący badania przeszłości naszego miasta. Nie potrafię rozstrzygnąć tego sporu, ale dla mnie najciekawsze w nim są nie tyle ustalenia, co sposób dochodzenia do prawdy w ujęciu różnych historyków. Jerzy Zysnarski czyta dokumenty. Czyta, komentuje, wyprowadza z nich słuszne jego zdaniem wnioski. Według niego makieta zawiera sporo błędów, bo taki a taki obiekt nie mógł być tak blisko drugiego, bo wylot tamtej ulicy był trochę gdzie indziej, bo otoczenie miasta wtedy wyglądało inaczej, a ratusz na pewno miał całkiem odmienną elewację. Jan Zalewski też czyta, ale bardziej ogląda i liczy. Dla niego podstawą opracowania makiety był zrobiony w 1632 roku plan Dawida Portiusa, przechowywany w Sztokholmie, który sporządzono po szczegółowym zwymiarowaniu miasta w prętach reńskich. Tu warto wiedzieć, że pręt reński to 4 kroki, 12 stóp lub 3,766 m.  Na tej podstawie Jan Zalewski obliczał położenie obiektów, ulic, wzniesień. Która metoda lepsza? Nie wiem. Ale wcale się nie dziwię, że obu panom przy różnych drogach dojścia nie całkiem pokryły się wyniki badań.

Na pewno rację ma Marceli Tureczek, który twierdzi, że sporu nie da się rozstrzygnąć bez badań archeologicznych. Tymczasem w obszarze starego miasta w Gorzowie nigdy całościowych badań nie przeprowadzono i już nie ma na nie szansy. Bo żeby jednoznacznie ustalić gdzie co stało, archeologowie musieliby zburzyć istniejące zabudowania. A to nierealne.

A ja myślę, że jeśli nawet lokalizacja tego czy tamtego obiektu na makiecie budzi drobne zastrzeżenia, to ważne, że makietę mamy i możemy sobie wyobrazić, jak w połowie XVII wieku wyglądało nasze miasto.

O rabusiach, czy o granicach Polski?

W naszym archiwum przechowywany jest dokument z 1333 roku dotychczas traktowany jako związany z grasującymi w okolicach rabusiami, a więc o charakterze obyczajowym. Radzie Miasta Gorzowa wystawiła go wdowa po Janie von Sunnenwalde, która w imieniu swojego syna i swoich sług zobowiązuje się, że nie będą napadać na miasto Gorzów i na całą Marchię Brandenburską. Ale jeśli mieszczenie gorzowscy będą ścigać swoich wrogów, to ona zobowiązuje się nieść pomoc: otwierać swoje pomieszczenia i dostarczać żywność (odpłatnie). To zobowiązanie nie obejmuje jednak miast i zamków, które gorzowianie zdobywać będą w Polsce. Czyli układ między miastem a przedstawicielką bogatego rodu o wzajemnych świadczeniach. Tak do tej pory sądzono.

Gdy dokumentem zajął się profesor Edward Rymar, zapisane zależności przeniósł na podobne a bliżej znane okoliczności, przeanalizował przeszłość rodu von Sunnenwalde, osadził to wszystko w historii regionu i uznał, że chodzi nie o ewentualnych rabusiów, a o zasadniczą linię graniczną między Marchią Brandenburską a Polską. Właśnie wtedy Władysław Łokietek jednoczył ziemie polskie, a jednym z elementów tych zabiegów było włączenie ziemi międzyrzeckiej z gminą Bledzew w granice Polski. Ta granica zachowała się aż do rozbiorów w końcu XVIII wieku. Sunnenwaldowie zajmowali sąsiednie Lubniewice, które leżały najwyżej 3 kilometry od dawnej granicy w Osiecku. Zdaniem profesora Rymara w 1333 roku, kiedy dokument wystawiono, rod ten uznawał zwierzchnictwo Polski i automatycznie Lubniewice znajdowały się w granicach Polski. Może więc Lubniewice – podobnie jak są sąsiedni Bledzew – mogłyby być polskie, gdyby wdowa po Janie Sunnenwalde respektowała układ z Gorzowem i z polskimi władcami. Wtedy nieco inaczej wyglądałaby historia naszego regionu. Tym samym dokument traktuje nie o rabusiach, a o stosunkach międzynarodowych. Czy jest to interpretacja właściwa i ostateczna – jeszcze nie wiadomo.

Historycy mają z przeszłością sporo kłopotów, ale jednocześnie fascynujące jest odkrywanie powiązań i zależności, które wpływały na losy regionu i kraju.

***  

Wszystkie „Nadodrzańskie Roczniki Historyczno-Archiwalne” są do kupienia w Archiwum Państwowym przy ul. Mościckiego 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x