2016-05-15, Czytaj ze mną
Zbigniew Szafkowski jest autorem aż 42 książek. Żałuję, że nie są to książki literackie, a historyczne i to szczególne, bo dotyczą historii sportu.
Autor przez lata pracował w Akademii Wychowania Fizycznego i dokumentował rozwój rozmaitych dziedzin sportu w naszym regionie, a nawet szerzej, na ziemiach zachodnich. Pisał także o wyróżniających się sportowcach.
W gorzowskiej Akademii bardzo silny był zakład historii sportu polonijnego: odbywały się konferencje, wydawano książki na temat organizacji i klubów jednoczących Polonię na całym świecie. Większość badaczy tego nurtu już przeszła na emeryturę, Zbigniew Szafkowski także, a przemiany społeczne powodują rozproszenie środowisk polonijnych, także klubów sportowych. A przecież co roku odbywają się Światowe Igrzyska Polonijne, na zmianę: raz letnie, raz zimowe.
Mam przed sobą szóstą z kolei książkę pana Zbigniewa z dokumentacją igrzysk polonijnych, tym razem z lat 2014 i 2015. Nie są to imprezy małe. W 2015 roku w igrzyskach rozgrywanych na Śląsku wzięło udział 800 uczestników z 28 krajów, w tym z tak odległych jak Australia – 26 sportowców, czy Argentyna – 19. Oczywiście nie chodzi tu bicie rekordów, ale - obok sportowej rywalizacji - także o polonijną integrację, o doskonalenie znajomości języka, o lepsze poznanie rodzinnego kraju. Rywalizacja prowadzona jest w wielu dziedzinach, nawet w golfie. Konkurencje rozgrywane są w kilku kategoriach wiekowych. Na przykład w biegu na dwieście metrów odbyło się sześć biegów finałowych kobiet i siedem biegów mężczyzn, bo nawet dla tych w wieku 70 plus. Zbigniew Szafkowski razem z żoną Ireną na 200 stronach książki spisali zdobywców najwyższych miejsc w dwóch ostatnich igrzyskach.
Pochodzący z Wileńszczyzny autor ma ogromny sentyment dla Polaków, którzy pozostali na dzisiejszej Litwie, Ukrainie, Białorusi. Długo nie byli oni uznawani za Polonię, ale od 1991 u siebie mogą organizować kluby sportowe i przyjeżdżać na polonijne igrzyska. W letnich igrzyskach zdobywają najwięcej medali – ostatnio Litwa 139, a Białoruś 137. Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” na Wileńszczyźnie nadało Zbigniewowi Szafkowskiemu tytuł honorowego członka „za pamięć o ziemiach rodzinnych i za wydawanie artykułów i książek, w których opisuje osiągnięcia sportowe młodzieży polskiej zamieszkałej na Litwie, Białorusi i Ukrainie podczas Światowych Igrzysk Olimpijskich.
Przyznam, że wzruszyła mnie ta książka, choć w swoim założeniu jest tylko dokumentacją sportowych zmagań. Zbyt mało tu – moim zdaniem – szerszych informacji o imprezie lub środowiskach polonijnych kultywujących sportowe tradycje. Za to dużo podziękowań dla Zbigniewa Szafkoweskiego: od Jan Świrepo – wicewojewody gorzowskiego i wiceprezesa Lubuskiego Oddziału „Wspólnoty Polskiej”, od prof. zw. dr hab. Tomasza Jurka, przewodniczącego Sekcji Historii Polskiego Towarzystwa Kultury Naukowego Fizycznej, wieloletniego dziekana Zamiejscowego Wydziału Kultury Fizycznej Akademii Wychowania Fizycznego w Gorzowie Wlkp., od Michała Sienkiewicza – prezesa Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” na Wileńszczyźnie, Jolanty Śmigielskiej – byłej prezes Słupskiego Oddziału „Wspólnoty Polskiej” i od Wilhelminy Rother – prezesa Gorzowskiego Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej.
A jeszcze bardziej zdziwiła mnie lista 10 sponsorów jej wydania. Noszą 10 różnych imion, a tylko jedno nazwisko: Szafkowscy. Po prostu rodzina złożyła się na wydanie książki, która z Gorzowa już pojechała do wielu krajów i wszystkich klubów polonijnych na całym świecie. Panu Zbigniewowi i pani Irenie Szafkowskim należą się na nią serdeczne podziękowania.
***
Irena Szafkowska, Zbigniew Szafkowski, „Światowe Igrzyska Polonijne 2014 - 2015”, Gorzów Wlkp. 2015, s. 200.
Korzystałam z egzemplarza w Dziale Regionalnym Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zbigniewa Herbarta.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.