2019-02-13, Czytaj ze mną
„My country is my Home. Ojczyzna / jest moim domem. Mnie w udziale/ Dom polski przypadł. To – ojczyzna / A inne kraje są hotele” – pisał Julian Tuwim w poemacie „Kwiaty polskie”.
Poeta wprowadził tu przeciwstawienie ojczyzny, miejsca rodzinnego, bliskiego i hotelu jako czegoś obcego.
Maria Borcz także wykorzystuje motyw hotelu jako miejsca obcego człowiekowi. Nie chodzi jednak o żaden konkretny hotel, a stworzyła nowe słowo na określenie przestrzeni, w której człowiek nie może normalnie żyć. To „hotelarnia”. W moim odczuciu słowo to zostało zbudowane niepoprawnie i pewnie nie wejdzie do polskiego słownika, ale rozumiem intencje autorki.
z
z
z
Bo jest taki świat, w którym:
piją by zapomnieć
znudzeni naturą
szlafrokową miłością
konfliktem cywilizacyjnym
bezpłciowością pełną pułapek
zachodami i wschodami słońca
nie chcą już tańczyć
piją aż po zawrót głowy
*
Maria Borcz pisze wiersze od dawna. Najpierw nieśmiało, jako teksty piosenek, które wykonywali jej uczniowie, potem fraszki i wierszyki satyryczne. Pierwszy tomik odważyła się pokazać w 2007 roku. Od tej pory wydała już jedenaście tomików. Coraz to bardziej smutnych.
*
Najnowszy tom wypełniają wiersze o pustce, o beznadziei, alienacji, bezradności. Świat pokazany przez Marię Borcz jest naznaczony brakiem wartości. Ludzie nie mają domu, nie mają korzeni ani tożsamości. Żyją pozorami, powierzchownie, bez przeżyć, bez ducha. Pewnie tempo współczesnego życia narzuca taką zewnętrzność, ale chciałabym wierzyć, że nie jest to pełna prawda, że uczucia, wiara, duch są także częścią osobowości każdego z nas.
Maria Borcz nie widzi nawet światełka w tunelu, nie widzi wyjścia z tej sytuacji. Ba, ona nawet się nie buntuje, nie czyni wyrzutów, nie poucza, jak to robiła we wcześniejszych wierszach. Teraz zda się już nie mieć nadziei, że ludzkość się zmieni. Jej wiersze są zimną analizą socjologiczną, a autorskie stanowisko ogranicza jedynie do prezentacji swojego obrazu świata.
*
lokatorzy z hotelarni świata
sami nie zbudują sobie mostu (…)
łamią bariery forsują granice
łokciami pośladkami jest coraz tłoczniej
coraz głośniej coraz bezduszniej
lokatorzy z hotelarni świata
wznoszą kielichy z płynną tożsamością
nie da się ich zaprogramować.
*
Mam nadzieję, że Maria Borcz niebawem wyjdzie ze stanu totalnego pesymizmu. Czekam na następny tom jej wierszy.
***
Maria Borcz, „W hotelarni świata”, wydawnictwo Pisarze.pl, Warszawa 2018, 48 s.
Promocja tomu odbędzie się 19 lutego o godz. 18.00 w Klubie Kultury „Jedynka”.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.