2015-03-27, Czytaj ze mną
W dniach obchodów 70-lecia polskiego Gorzowa profesor Dariusz A. Rymar dał nam ważną książkę o latach pierwszych pt. „Gorzów – stolica Ziemi Lubuskiej w latach 1945 – 1950”.
I choć od tamtych lat minęło niespełna 70 lat, pytań jest chyba więcej niż przy badaniach czasów odległych.
Wielka Ziemia Lubuska
W 1945 roku dopiero rodził się podział administracyjny przyłączonych ziem zachodnich, ale zanim jeszcze ukształtowano granice, już funkcjonowała nazwa naszego regionu – Ziemia Lubuska. Powstała w kręgu historyków poznańskich, ale nie wiadomo, kto – z małego obszaru nad Odrą w okolicy Frankfurtu – rozciągnął ją na wschód aż do Piły i na południe aż do Zielonej Góry. Obejmowała ona powiaty: pilski, strzelecki, gorzowski z miastem Gorzów, skwierzyński, sulęciński, rzepiński, międzyrzecki, świebodziński, krośnieński, gubiński, zielonogórski, babimojski i wschowski. Władzom województwa poznańskiego bardzo zależało, aby jak największy obszar na zachód od Poznania, aż do granicy, znalazł się pod ich zarządem. Tymczasem w Ministerstwie Ziem Odzyskanych przeważyła opinia, że duże województwa będą trudne do administrowania i w 1946 roku powołano cztery ekspozytury: w Opolu, Szczecinku, Bolesławcu i Gorzowie.
Z Florianem Kroenke na czele
W praktyce powstała tylko jedna, w Gorzowie. 15 listopada 1946 roku Florian Kroenke, dotychczasowy starosta, otrzymał nominację na szefa tej ekspozytury w randze wicewojewody poznańskiego.
I zaczęło się utrwalanie funkcji Gorzowa jako stolicy regionu, bo już od ponad roku wcześniej taką rolę miasto odgrywało. Atutem Gorzowa była osoba Floriana Kroenke, prawdziwego przywódcy, który – jak wszyscy inni – przyjechał tu dopiero po zakończeniu wojny, ale chciał z Gorzowa uczynić miasto o dużym znaczeniu. Towarzyszyła mu liczna ekipa tych, którzy zamierzali związać się z miastem na zawsze. Powstały wydziały Ekspozytury związane z osiedleniem i zapewnieniem warunków do życia, utworzono wiele instytucji o szerokim zasięgu, np. Dyrekcja Lasów Państwowych zatrudniała 120 osób i oprócz Ziemi Lubuskiej administrowała lasami w całym Szczecińskim. Był Teatr Ziemi Lubuskiej, rodziła się orkiestra, powstawały pisma o regionalnym zasięgu.
Z jednej strony budowano niezależność regionu – przy dużej pomocy Ministerstwa Ziem Odzyskanych z Władysławem Gomułką jako ministrem i wicepremierem – z drugiej władze poznańskie dążyły do podporządkowania sobie Ziemi Lubuskiej – przy pomocy Ministerstwa Administracji Publicznej.
Pamiętać przy tym należy, że w Gorzowie miała siedzibę największa w kraju diecezja, że do Gorzowa w 1947 roku przybył prymas August Hlond. Ta religijna stołeczność również wpływała na podniesienie rangi miasta, ale – jak się okazało – miała się stać jedną z przyczyn likwidacji gorzowskiej stołeczności. Ale tylko jedną z… Nie najważniejszą.
Precz z Gomułką, precz z Gorzowem
Dariusz A. Rymar główną przyczynę obniżenia rangi Gorzowa i w konsekwencji przeniesienia stolicy regionu do Zielonej Góry widzi w zmianie polityki państwa. Na przełomie 1948 i 1949 roku zlikwidowano Ministerstwo Ziem Odzyskanych, Władysława Gomułkę pozbawiono funkcji państwowych, a w konsekwencji aresztowano. Tamte zmiany miały wpływ na gorzowską Ekspozyturę. Florian Kroenke został wyrzucony z partii, a to było równoznaczne z pozbawieniem go stanowiska wicewojewody poznańskiego. Ekspozytura – choć formalnie istniała – przestała mieć swoje znaczenie dla regionu.
Skąd Zielona Góra?
Gdy w 1950 roku tworzono nowe województwa, na stolicę Ziemi Lubuskiej powołano jedno z mniejszych wtedy miast – Zieloną Górę. Nie była ona – tak jak Gorzów – zniszczona w czasie wojny, a położona bardziej centralnie na obszarze nowego województwa powiększonego o powiaty na południu. Nikt nie wie, kto i kiedy zgłosił taką propozycję. W protokole z pewnego posiedzenia w Poznaniu napisano, że Florian Kroenke nie odrzucił takiej możliwości. Zarówno Dariusz Rymar, jak i inni historycy, nie dopuszczają myśli, że to Kroenke, gorący rzecznik Gorzowa, mógł optować za Zieloną Góra.
A więc jeszcze jedna kwestia z niedawnej historii czekająca na rozstrzygnięcie. Ale czy da się to kiedyś ustalić?
Czytajcie i oglądajcie
Dariusz A. Rymar ma talent ciekawego pisania o sprawach nudnych – z pozoru – bo dotyczących administracji. Nawet, gdy opatruje swoją książkę dużą ilością przypisów (zasada dla książki naukowej), umiejętnie rozkłada tok wywodu między narrację a odnośniki, by nie utrudniać wywodu. A gdy pytań – tak jak przy tym temacie – jest dużo, potrafi nawet udramatyzować swoją opowieść. Tu przywołał wiele postaci z tzw. drugiego szeregu, ludzi ważnych dla budowania polskiego Gorzowa, a całkowicie zapomnianych. Po raz pierwszy przedstawione są życiorysy dyrektorów wydziałów lub szefów samodzielnych jednostek, którzy mieli - równie jak Florian Kroenke - skomplikowane życie, i tak jak on po 1950 roku wyjechali z Gorzowa.
Tę książkę nie tylko znakomicie się czyta, a również z zainteresowaniem ogląda, bo zamieszczono wiele mało- lub wcale nieznanych zdjęć i dokumentów.
Autor zadedykował ją pamięci Floriana Kroenke, a także pani Zofii Nowakowskiej, „przewodniczącej gorzowskiego Klubu Pioniera, która uratowała wiele cennych pamiątek z okresu powojennego”.
Stołeczności ciąg dalszy
Gorzów później nadal był, a przecież teraz także jest stolicą. Najpierw – w latach 1975 – 1999 – stolicą województwa gorzowskiego. 1 czerwca br. minie 40. rocznica utworzenia tego najbardziej naszego województwa. Od 1999 roku – i oby jak najdłużej – Gorzów jest siedzibą wojewody lubuskiego i Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego, a lubuską stołecznością dzieli się z samorządową Zieloną Górą.
Historycy będą mieli o czym pisać.
***
Dariusz A. Rymar – „W 70. rocznicę przejęcia Gorzowa przez Polskę. Gorzów – stolica Ziemi Lubuskiej w latach 1945 – 1950”. Wydawca Archiwum Państwowe w Gorzowie Wlkp. i Towarzystwo Przyjaciół Archiwum i Pamiątek Przeszłości, Gorzów Wlkp. 2015, 174 s.
Książka do kupienia w Archiwum Państwowym przy ul. Mościckiego oraz w księgarni „Daniel”.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.