2015-02-13, Czytaj ze mną
16 lutego (poniedziałek), o godz. 17.00 w bibliotece Alfred Siatecki będzie promował swoje „Klucze do bramy”. Właśnie ukazał się piąty tom serii jego książek z podtytułem: „Rozmowy nieautoryzowane lub nieodbyte o przeszłości Środkowego Nadodrza”. Siatecki przeprowadza fikcyjne rozmowy z osobami, które miały udział w ważnych dla regionu zdarzeniach lub zajmowały się ważnym tematem.
Z różną przeszłością
Przez wieki północne ziemie województwa lubuskiego były częścią Prus, południowe - Czech i Saksonii, kawałek zachodu – Polski. Siatecki pokazuje jak bardzo różniły się dzieje poszczególnych miast czy ziem, a tym samym, jak innymi sprawami zajmowali się ludzie, jak się od siebie różnili. Dopiero od niedawna budujemy wspólną, lubuską historię. Nawet Siatecki nazywa nasz duży region nie ziemią lubuską a Środkowym Nadodrzem.
Bardzo podoba mi się autorskie wymieszanie w tym cyklu ludzi związanych z różnymi częściami województwa lubuskiego. Oryginalna jest także forma wywiadu, która pozwala na pokazanie problemu z punktu widzenia osoby go udzielającej, także na odkrycie rąbka jej charakteru.
Kto i o czym opowiada w piątym tomie?
W piątym tomie mamy 12 rozmów, w tym aż trzy gorzowian lub na temat Gorzowa.
Andrzej Marcinkian – archeolog, opowiada o zasiedlaniu naszych ziem przez ludzi przed wiekami i o odkrywaniu pamiątek po nich;
Jan Korcz, malarz z Gorzowa, przybliża przeszłość Santoka;
Edward Jan Mincer, dziennikarz, rozważa problemy związane z obecnością różnych wyznań w rejonie Zielonej Góry;
Georg Philipp Telemann, kompozytor, wspomina przełom wieku XVII i XVIII, gdy mieszkał i tworzył w Żarach;
Albert Severin, pierwszy architekt miejski w Zielonej Górze, wspomina budowanie tkanki miejskiej i dbałość o dużą ilość zieleni w tym mieście;
Alfred Henschke-Klabund, pisarz, opowiada o swoim życiu, twórczości i związkach z Krosnem Odrzańskim;
Christa Wolf, niemiecka pisarka urodzona w Gorzowie wspomina lata tuż przed i wojenne w jej Landsbergu;
Georgij Żukow, radziecki generał, głównodowodzący ofensywą berlińską, przywołuje dwa miesiące zdobywania Kostrzyna w 1945 roku
Alf Kowalski opowiada, jak w muzeum w Międzyrzeczu zgromadził kolekcję portretów trumiennych i przywołuje sarmackie obyczaje związane z pogrzebem;
Krystyna Klęsk wspomina początki muzeum w Zielonej Górze;
Zdzisław Morawski, poeta z Gorzowa dzieli się swoimi spostrzeżeniami o województwie gorzowskim;
Witold Piwoński przypomina kulturę łużycką, której ślady można jeszcze zauważyć w rejonie Żar.
Gorzowianie
Spośród rozmów o Gorzowie najbardziej przekonujący jest dla mnie wywiad z Christą Wolf, choć ona nie chciała być uznawana za gorzowiankę. Urodziła się i wychowała w niemieckim Landsbergu an der Warthe i chętnie opowiada o tamtym mieście. To rozdział nam słabo znany, bo będący częścią niemieckiej historii. Żałuję, że nie ma choćby krótkiej opowieści o tuż powojennych losach Christy i jej rodziny, gdy się tułali od wsi do wsi, gdy nie wiedzieli, jakie wojsko wkracza do miejscowości i w czyjej strefie się znajdą, a to także historia mieszkańców naszego miasta.
*
Ze Zdzisławem Morawskim, poetą, Alfred Siatecki rozmawia o województwie gorzowskim. Od 1975 roku przez 24 lata funkcjonowało w Polsce 49 województw. Panowie zastanawiają się, jaki wpływ miał taki układ administracyjny na rozwój Gorzowa i regionu. Obaj nie byli zwolennikami takiego rozwiązania. Zdzisław Morawski był w tamtych latach osobą znaczącą w pejzażu zarówno kulturowym jak i politycznym miasta. Zmarł w 1992 roku, na 7 lat przed scaleniem woj. gorzowskiego z woj. zielonogórskim w województwo lubuskie. Szkoda, że skierowanie rozmowy na tory polityczne nie pozwoliło Siateckiemu pokazać Morawskiego jako poety i człowieka kultury.
*
Wiadomo, że Jan Korcz lubił malować pejzaże, także znad Warty i Santoka. Tematyka obrazów stała się dla Siateckiego pretekstem do opowieści i historii Santoka, którą snuje malarz. Wprawdzie Jan twierdzi, że historią Środkowego Nadodrza zajmuje się jego brat Władysław, ale bez większych obiekcji szkicuje historię tamtejszego grodu. I tu mam najwięcej zastrzeżeń, bo nie sądzę, aby Jan Korcz tak bardzo interesował się historią, a do tego opowiada o odkryciach, które miały miejsce po jego śmierci. Wiem, że autor przyjmuje konwencję umowną, że takiej rozmowy nie mógł odbyć, a przecież gdy stopień jej prawdopodobieństwa jest niewielki, coś się we mnie buntuje. Po prosu nie wierzę Janowi Korczowi, że przekazuje mi pełną wiedzę. I jeszcze: To nie wiedza Korcza o Santoku zdecydowała, że na trwałe wszedł do panteonu kultury gorzowskiej, a jego malarstwo.
Źle więc, czy dobrze?
Mimo wszystko dobrze. Dobrze, że każdy wywiad poprzedzony jest krótką notką o postaci go udzielającej, a na zakończenie podano, gdzie, najczęściej w jakim muzeum, można pogłębić wiedzę na dany temat. Dobrze także, że na początku mamy szkicową mapkę województwa z zaznaczeniem miejsc, których dotyczą wywiady.
Alfred Siatecki zarzekał się, że tom czwarty będzie ostatnim. Dobrze, że wydawca „Kluczy” - Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze - nakłonił go do napisania kolejnych wywiadów, a jak się dowiaduję po cichu, będę kolejne „Klucze”. To świetna forma do przybliżenia młodzieży wiedzy o przeszłości naszego regionu, do przypomnienia postaci, które miały wpływ na jej obraz zarówno polityczny, jak gospodarczy i kulturalny. Byle tylko takich przesunięć tematycznych jak przy Korczu było jak najmniej.
***
Alfred Siatecki, „Piąty klucz do bramy”, wydawca Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, s. 184. Wszystkie tomy serii będzie można kupić podczas promocji w bibliotece (16 lutego godz. 17.00), a tych, którzy nie zdążą, kieruję do wydawcy: www.mzl.zgora.pl, e-mail: muzeum@mzl.zgora.pl
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.