Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Czytaj ze mną »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Kryminał o Gorzowie, czyli „ludzie to kupią”

2015-05-04, Czytaj ze mną

Nareszcie mamy kryminał, którego akcja rozgrywa się w Gorzowie. Napisał go Krzysztof Koziołek z Nowej Soli. Jego tytuł „Ława przysięgłych”.

medium_news_header_11204.jpg

Co prawda miasto nazywa się nie Gorzów a Miłów, ale zgadzają się: siedziba sądu przy ul. Mieszka I, policji przy ul, Wyszyńskiej, widok bulwarów nad Wartą, cmentarz przy kościele św. Krzyża i wielu innych realiów. Z tą książką w ręku można chodzić ulicami Gorzowa po śladach bohaterów. Nie wiem tylko, w jaki sposób z pokoju gościnnego w nowej bibliotece nasz bohater robił kompromitujące zdjęcia innym bohaterom przebywającym w hotelu przy ul. Kosynierów Gdyńskich. Moim zdaniem się nie da. Niestety, moim zdaniem także nie da się wskazać kilka najprawdziwszych miejsc, aby powstała powieść identyfikująca akcję i bohaterów z danym miastem. Taka akcja i tacy bohaterowie jak w „Ławie przysięgłych” mogą żyć wszędzie, w każdym innym polskim mieście.

Krzysztof Koziołek chętnie poddaje się modzie wiązania losów swoich bohaterów z konkretnymi miastami. Najczęściej jego bohaterowie żyją w Nowej Soli, Zielonej Górze, Kożuchowie i innych miastach raczej na południu Lubuskiego. Tym razem ruszył na północ. Dlaczego? Pewnie dla pozyskania czytelników, którzy złapią się na haczyk lokalności. Niestety, haczyk jest w tej powieści więcej niż wątły.

*

„Ława przysięgłych” zawiera kapitalny pomysł na thriller prawniczy.   

Pamiętacie stary, a ciągle znakomity film amerykański „Dwunastu gniewnych ludzi”?  W filmie tych dwunastu, czyli Ława Przysięgłych ma wydać wyrok w procesie o morderstwo, zdecydować, czy oskarżony jest winien, czy nie. Zasadniczy warunek: decyzja musi być jednogłośna. Tymczasem jeden z członków ma wątpliwości…

*

Krzysztof Koziołek wpadł na powieściowy pomysł, aby do naszego trybu sądzenia wprowadzić amerykańską Ławę Przysięgłych. Najpierw więc w rządzie trwają dywagacje, jaki kształt ma mieć ustawa wprowadzająca Ławę. Minister sprawiedliwości widzi w niej trampolinę do własnego skoku na stanowisko premiera, więc nie interesuje się szczegółami. Prawnicy uznają ją za uszczuplenie swoich kompetencji i blokują. Każdy, kto może dodaje do projektu coś, co jest dla niego wygodne. Wpływy, uzależnienia, koniunkturalizm – oto podstawowe przesłanki budowania ustawy przez polski rząd.

Gdy już nareszcie ustawa jest, trzeba znaleźć sprawę na tyle niejednoznaczną, aby głos Ławy Przysięgłych był istotny. Właśnie w Miłowie człowiek zabił dwóch mężczyzn. Jedni twierdzą, że w obronie koniecznej, inni, że było to zwykłe zabójstwo. Tyle że ci zabici byli synami miejscowego VIP-a, który dużo może, a prawo mało go interesuje. Zaczyna więc od wpływania, kto będzie w Ławie Przysięgłych, potem uruchamia cały system przekupienia kilku osób z Ławy, aby decyzja nie była jednogłośna, a potem jeszcze i jeszcze knucia ciąg dalszy.

Z drugiej strony mamy szarego pracownika zakładów mięsnych z żoną i dziećmi, którzy szukają pomocy u nieznanego, bo taniego adwokata, a ten…

Kłaniają się schematy. Tu schemat na schemacie przenoszony z rozmaitych amerykańskich kryminałów bez cienia udawania, że mogą służyć do czego innego niż kolejne powtórzenie.

*

Czytałam tę książkę z dużą życzliwością, ba, nawet z dużym zainteresowaniem, gdy akcja dotyczyła stanowienia prawa. Ale w miarę lektury moja życzliwość skurczyła się do zera. Wręcz przykro mi, że Krzysztof Koziołek nie szanuje swoich czytelników. On nawet z nich nie kpi. On po prostu uważa, że można im wcisnąć każdy kit. W „Ławie przysięgłych” oprócz kapitalnego pomysłu, który przez pewien czas niesie powieść, nie ma ani pogłębienia problemu winy i kary, ani refleksji nad systemem dochodzenia sprawiedliwości, ani cienia psychologii bohaterów. Są schematy i kukiełki. A koniec jest czytelnikowi znany już po lekturze paru stron.

*

Krzysztof Koziołek jest autorem książek: „Droga bez powrotu”, „Święta tajemnica”, „Miecz zdrady”, „Premier musi zginąć”, „Trzy dni sokoła”, „Bóg nie weźmie w tym udziału”, „Instrukcja 0066” i zapowiada kolejne. Pisze dużo, sprawnie, potoczyście, ma ciekawe fabularne pomysły, umie wymyśleć akcję, tworzy dobre dialogi. Jego pisarstwo ma wiele walorów, ale brakuje w nim jednego – uznania czytelnika za partnera pisarza w obserwacji świata, w poznawaniu ludzi, tropieniu zła, rozwiązywaniu kryminalnych zagadek. Obawiam się, że Koziołek uznaje zasadę: „Ludzie to lubią, ludzie to kupią, byle na chama, byle głośno, byle głupio…”. Tyle że Wojciech Młynarski w swojej piosence kpił z takiej dewizy, a Koziołek zdaje się w nią wierzyć.

***

Krzysztof Koziołek, Ława przysięgłych, wydawca: Manufaktura tekstów, Nowa Sól 2015. s. 314. Książka do kupienia w księgarniach lub przez stronę internetową autora www.krzysztofkoziolek.pl Ale nie wiem, czy warto… 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x