2015-08-17, Czytaj ze mną
Książka „Dawno temu w Pszczewie” w zasadzie składa się z dokumentów, ale z takich, które traktują nie o wydarzeniach ani o faktach, a przede wszystkim o ludziach.
W tym historycznym miasteczku mieli swoją letnią rezydencję biskupi poznańscy, przez wieki bliskie były jego związki z Wielkopolską. Ale od końca XVIII wieku (po rozbiorach) Pszczew znalazł się w granicach Prus i po 1918 roku nie wszedł do Polski. Mimo takiej przynależności państwowej, w Pszczewie żyło wielu Polaków. Jednym z nich był Franciszek Golz.
Na obszerną część pierwszą książki składają się właśnie wspomnienia Franciszka Golza urodzonego w 1897 roku. Opowiada on o swojej rodzinie, w której żywe były nawet czasy napoleońskie, o swoim dzieciństwie przed I wojną światową, o codzienności okresu międzywojennego, gdy Pszczew należał do Niemiec, aż po przemiany, jakie zaszły po 1945 roku. Pamiętnik ten znalazły i do druku przygotowały córka autora – Wanda Stróżczyńska wraz ze swoją córką – Ewą Stróżczyńską-Wille.
Część druga to wspomnienia kilku osób. Druga córka Franciszka Golza, Irena Golz opowiada o najważniejszym wydarzeniu jej dzieciństwa, czyli wkroczeniu do Pszczewa Armii Czerwonej, które przeżywała jako nastolatka. Natomiast młodsza siostra – Wanda Stróżczyńska opowiada o tym, jak kultywowała muzyczne i taneczne tradycje Pszczewa prowadząc zespół regionalny. Pani Wanda bardzo dobrze zna przeszłość swojej rodzinnej miejscowości, co opisała w rozdziale poświęconym historii majątku najpierw biskupów poznańskich, potem rodziny ze Dohna. Obecnie jest to Folwark Pszczew, nowoczesny pensjonat i miejsce rekreacji. Swoją ciotkę wspomina z Niemiec jej siostrzeniec, a ciotka była w Pszczewie bardzo znaną osobą, bo jedyną w gminie położną. Bardzo przeżyła konieczność opuszczenia Pszczewa po 1945 roku.
Do Wandy Stróżczyńskiej pisali listy dawni mieszkańcy Pszczewa, ona zabiegała o upamiętnienie tych, którzy tu mieszkali. Razem z jedynym ocalałym z holocaustu Żydem rodem z Pszczewa doprowadziła do postawienia kamienia pamiątkowego na dawnym żydowskim cmentarzu. Wzruszające i jakże prawdziwe są listy pisane serdecznie przez Niemców do niej, do Polki, z którą łączy ich dzieciństwo w tej samej miejscowości. Listy o tęsknocie do miejsc rodzinnych, do ludzi, których zapamiętali na zawsze.
Rozdział trzeci to cztery opowieści o nieszczęśliwych miłościach mieszkanek Pszczewa lub najbliższych okolic. Wszystkie autentyczne. Powodami tych nieszczęść w tamtych latach były różnice narodowościowe, wyznaniowe, kulturowe lub majątkowe zakorzenione tak głęboko, że za ich przekroczenie kobiety zawsze musiały płacić właśnie swoim szczęściem.
Na końcu zamieszczono kilka legend zrodzonych w odległej przeszłości, ale obecnych w świadomości pszczewian do dziś. Legendy te po raz pierwszy zapisał Franciszek Golz.
Jest w tej książce wiele zdjęć nawet z odległej przeszłości, zdjęć rodzinnych i dokumentujących odległe w czasie zdarzenia, które budują historię miejscowości. „Dawno temu w Pszczewie” to książka serdeczna, pełna wspomnień i wzruszeń. Także niosąca refleksję o przemianach, które tamte zdarzenia odsuwają w niepamięć. A nie powinno się o nich zapominać.
***
„Dawno temu w Pszczewie”, wydanie drugie rozszerzone. Wspomnienia Franciszka Golza i innych świadków epoki opracowane i uzupełnione przez Wandę Stróżczyńską i Ewę Stróżczyńską-Wille. Wydawca Związek Literatów Polskich, Oddział w Gorzowie, s. 138. Książka do kupienia w Domu Szewca i w innych punktach w Pszczewie.
Po raz pierwszy zapraszam do czytania „Pegaza Lubuskiego” online, a nie na wydruku. Bo nie ma wydruku, nie było także zwyczajowej promocji numeru z udziałem autorów tekstów i osób zainteresowanych literaturą tworzoną w Gorzowie. Takie czasy. Ale czytać można.