Baraże coraz bliżej. Drugie w historii Stali

2019-06-25, Żużel

Zaledwie pięć kolejek pozostało do zakończenia rundy zasadniczej w PGE Ekstralidze. Najbliższa już w nadchodzący weekend.

Truly.work Stal Gorzów 30 czerwca wybiera się do Wrocławia i tak jak przed niemal wszystkimi tegorocznymi spotkaniami wyjazdowymi nie będzie faworytem. Nawet w sytuacji braku w miejscowym zespole kontuzjowanego Taia Woffindena. Trudno także przypuszczać, żeby stalowcy wywalczyli punkt bonusowy, skoro w tym sezonie mają duże problemy ze skuteczną jazdą, a na własnym torze pokonali wrocławian różnicą zaledwie sześciu punktów 48:42. Więcej o zbliżającym się meczu jeszcze napiszemy, teraz warto zwrócić uwagę na sytuację gorzowian w tabeli. A nie jest ona łatwa. Gdyby żółto-niebiescy, o czym już pisaliśmy, wygrali w Toruniu, ku czemu mieli ogromne szanse, to dzisiaj walczyliby o awans do play off. Gdyby, pomimo przykrej porażki w grodzie Kopernika, zdobyli w rewanżu bonus, dzisiaj nie myśleliby o spadku. A tak?

Po sensacyjnym zwycięstwie w ostatniej kolejce ekipy Speed Car Motoru Lublin nad Get Well 53:37 wszystko wskazuje na to, że to jednak torunianie po raz pierwszy w swojej historii spadną z najwyższej klasy rozgrywek, w której startują od 1976 roku. W sumie jest to dla nich 44 sezon z rzędu. Drużyna z Motoareny ma przed sobą co prawda jeszcze trzy starcia na własnym torze, ale z bardzo silnymi zespołami – MrGarden GKM Grudziądz, Betard Spartą Wrocław i na koniec sezonu ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. Trudno przypuszczać, że zdoła ona wygrać wszystkie te pojedynki, a nawet jak zdoła, to w żadnym praktycznie nie ma szans na wywalczeniu punktu bonusowego. Mało prawdopodobne jest także to, żeby torunianie zdobyli cokolwiek na wyjeździe, skoro jadą do Częstochowy i Leszna. Z obydwoma tymi zespołami przegrali oni na własnym torze.

Sumując, torunianie muszą wygrać przynajmniej wszystkie mecz u siebie i liczyć, że więcej punktów nie zdobędą już truly.work Stal lub Speed Car Motor. Jak założymy wariant, że Get Well zakończy sezon z dorobkiem 9 punktów (obecnie mają 3), to gorzowianie muszą zdobyć jeszcze przynajmniej 2 oczka (mają 8). Kiedy przejrzymy kalendarz naszej drużyny okazuje się, że największą taką szansę będą mieli w spotkaniu u siebie z forBet Włókniarzem Częstochowa w ostatniej kolejce. Z kolei lublinianom również potrzebna będzie jedna wygrana. Zakładając, że mają oni przed sobą jeszcze aż trzy spotkania na własnym torze, kolejno ze Stelmetem Falubazem, forBet Włókniarzem i z truly.work Stalą wywalczenie przynajmniej 2 punktów nie powinno stanowić dla nich problemów. Można się spodziewać, że lublinianie zrobią dużo więcej i pozostaną w PGE Ekstralidze bez potrzeby oglądania się na innych na bezpiecznym piątym lub szóstym miejscu. I utrą wielu specjalistom oraz kibicom nosa za skazywanie ich na szybki spadek.

Oczywiście na razie poruszamy się w sferze spekulacji, ale obserwując dotychczasową postawę poszczególnych drużyn, ich rozkład pozostałych do zakończenia rundy zasadniczej meczów można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że to wicemistrzowie Polski z Gorzowa są najbardziej zagrożeni jazdą w barażach. Byłby to drugi przypadek w historii klubu. Pierwszy miał miejsce w 1962 roku, a więc w roku debiutu w najwyższej klasie rozgrywek. Podopieczni trenera Stanisława Chomskiego mogą uniknąć siódmej pozycji na koniec sezonu ligowego najszybciej kosztem… częstochowian. Jeżeli team kierowany przez trenera Marka Cieślaka dalej będą jeździć tak chimerycznie, jak dotychczas, to przy nadzwyczajnym wysiłku gorzowian (muszą zdobyć przynajmniej 5 punktów, w tym pokonać częstochowian za 3) pojawi się nadzieja na wyższe niż siódme miejsce, ale na razie nie ma co tego oczekiwać. Zespół musiałby wejść na zupełnie inny poziom sportowy niż obecnie się znajduje. Czy jest to możliwe? W żużlu podobno wszystko jest możliwe, dlatego nie odbieramy jeszcze gorzowianom szansy na spokojne utrzymanie się, bo o walce o medale mogą oni już zapomnieć.

Robert Borowy

Fot. Bogusław Sacharczuk