więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Żużel »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

Echa niedzielnego meczu Stali Gorzów z Get Well Toruń

2016-05-09, Żużel

Bukmacherzy musieli nieźle zarobić na meczu Stali Gorzów z Get Well Toruń, bo nawet sami gorzowianie nie spodziewali się tak druzgocącego zwycięstwa 62:28. Ostatni raz różnicą 34 punktów stalowcy wygrali z Aniołami w 1989 roku.

medium_news_header_14735.jpg

- Trudno coś rozsądnego powiedzieć po meczu, w którym wygraliśmy jeden indywidualnie bieg – trener gości Robert Kościecha długo nie mógł zrozumieć, co się stało z jego zespołem. Przyznał również, że jego zawodnicy są załamani i mają nisko spuszczone głowy.

- Atmosfera w drużynie jest dobra, ale musimy zastanowić się, gdzie tkwią przyczyny tak słabej postawy. Musimy zrobić wszystko, żeby poprawić dyspozycję zawodników – dodał.

W innych nastrojach byli gospodarze. Trener Stanisław Chomski nie krył zaskoczenia wysokim rezultatem, choć dopatrzył się w jeździe swojej drużyny kilku mankamentów. Był szczególnie rozczarowany postawą Michaela Jepsena Jensena i Adriana Cyfera. Nie miał do nich pretensji, ale zwrócił uwagę, że nadal muszą dużo pracować.

- Duńczyk świetnie radzi sobie w innych imprezach. Dobrze pojechał w lidze szwedzkiej, w eliminacjach do Grand Prix. Liga polska stawia zupełnie inne wymagania i musi się on do nich dostroić – podkreślił. Jeżeli chodzi o Adriana Cyfera nasz szkoleniowiec nie odmawia mu ambicji, woli walki, ale dalej popełnia za dużo prostych błędów. I tylko dalszą pracą może to wyeliminować.

- Przyznaję, że obawiałem się tego meczu, lecz kiedy mamy czas na wspólny trening i pogoda nie niweczy przygotowań torowych okazuje się, że możemy wspólnie wiele zdziałać – kontynuuje trener Chomski. – Nie zachwycam się jednak tym wynikiem, bo już myślę o kolejnych startach. Każdy dzień może przynieść niespodziankę – zauważa i nie chce wybiegać daleko w przyszłość ani tym bardziej popadać w hurraoptymizm.

- Pojechaliśmy najlepszy mecz w sezonie, ale ta nasza dyspozycja wzięła się z wcześniejszych dobrych występów – dodał.

Zdaniem byłego żużlowca Stali Marka Towalskiego źródłem tak wspaniałego sukcesu gorzowian było świetne rozgrywanie pierwszej fazy biegów.

- W żużlu start jest najważniejszy, ale sam moment wyjścia spod taśmy nie jest tak istotny jak główna faza dojazdu do łuku. I w tym elemencie nasi byli perfekcyjni. Potem tor się lekko przesuszył, goście lepiej się dopasowali i cała walka przeniosła się na pierwszy łuk, gdzie gorzowianie również dominowali – wyjaśnił.

Bohaterem meczu, nie po raz pierwszy, był Bartosz Zmarzlik, ale tym razem w blasku reflektorów brylował Matej Zagar. Słoweniec zdobył 14 punktów. Raz musiał uznać wyższość Grega Hancocka. Były kapitan Stali (opaskę złożył po zaledwie dwóch spotkaniach) od początku sezonu miał kłopoty ze złapaniem odpowiedniego rytmu. Do tego był mało przystępny, uciekał przed dziennikarzami, nie chciał się dzielić swoimi problemami.

- Dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli w tym trudnym okresie – mówił wyraźnie rozluźniony. – Moje kłopoty biorą się z różnych źródeł, a jednym z nim jest, iż należę do… wysokich żużlowców. Przez to ważę zdecydowanie więcej. W porównaniu do niektórych nawet 10 kilogramów. Dzisiejszy żużel jest zupełnie inny niż ten sprzed 10-15 lat. Teraz liczy się waga i sprzęt. Im zawodnik lżejszy, tym łatwiej jest mu startować, bo wiezie wtedy mniejszy ciężar i motocykl osiąga lepsze wskaźniki – tłumaczy i dodaje, że na jednym z briefingów podczas Grand Prix Tai Woffinden zaproponował, żeby FIM przemyślał sprawę nadmiernego odchudzania się żużlowców.

- Wystarczy wprowadzić współczynnik wagi do wzrostu i ustalić odpowiedni limit. Byłoby to wyrównanie szans, a jednocześnie korzystne dla zdrowia zawodników. Ja nie mogę się odchudzić do 50 kg, bo będę wrakiem człowieka – dodał mierzący 185 cm żużlowiec.

Kolejny znakomity występ zaliczył Krzysztof Kasprzak. Po nieudanym występie przed tygodniem w Poznaniu, gdzie był bardzo wolny i przez to nieskuteczny, tym razem błyszczał na torze. Popisał się wieloma fajnymi akcjami ofensywnymi. Co ciekawe, zdobył 11 punktów i aż cztery bonusy. Oznacza to, że zakończył mecz z kompletem punktów. Jest też liderem PGE Ekstraligi pod względem punktów bonusowych.

- Jeżdżę w parze z najszybszym obecnie żużlowcem świata i dlatego nie wygrywam – śmieje się Kasprzak. – Ale staram się dotrzymać Bartkowi kroku i dlatego zbieram te bonusy. Jestem zadowolony ponadto z nowego silnika, który testowałem i dobrze się sprawował – wyjaśnił.

Teraz przed żużlowcami dwutygodniowa przerwa ligowa a już 22 maja w Zielonej Górze czekają nas kolejny derby Ziemi Lubuskiej.

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x